Rozdział VIII - Wydalenie

Ren trzymał rękę na ramieniu siostry. Była to dość ważna chwila i wolał, aby nie została załócona. Jednak oczywiście! Ten Przeklęty Hux znowu musi zawracać mu głowę !

- Czego?! - ryknął Ren prosto w komunikator .

- Ekhm ...Ren, to... może cię zaciekawić.

- Nie teraz !- warknął kylo. No jasne, nie mogą nikomu innemu pokazywać "ciekawych" rzeczy. Rozłączył się.

-Chodź. Musimy udać się do Snoke'a. - zwrócił się do swojej nowej padawanki.

- Ale... dlaczego?

- Musi wyczyścić z twojego umysłu wszystko, co mogłoby cię sprowadzić na jasną stronę mocy.

- Czy to będzie bolało? - spytała Lily. Nadal pozostała tą delikatną osóbką. Na jej pytanie Kylo się zawahał.

- Trochę... ale tylko przez chwilę. - dziewczyna odetchnęła. Nie była gotowa aż tak poświęcać się dla ciemnej strony. Szczerze nienawidziła jakiegokolwiek bólu.

Teraz próbowała nadążyć za bratem, który w dość szybkim tempie prowadził ją w stronę pokoju łączności ze Snoke'iem. Lily nie była zachwycona. Nie podobał się jej ten cały Snoke. W ogóle, najwyższy porządek. No, ale miała siedzieć w tej przeklętej celi i czekać , aż ją zabiją jak tą całą Aurelię?! O, nie. Wolała już użerać się z tym całym Snoke'iem. Cóż, chyba po prostu musi. No, ale nieważne. Musi skupić się na spotkaniu z tym mistrzem. A raczej, jego hologramem. Na dalsze rozmyślanie nie było czasu, ponieważ razem z bratem weszli do pomieszczenia.

- Mistrzu, zwycięstwo! Przedstawiam ci moją nową padawankę. Oto Lilianna, moja siostra. Myślę, że będzie z niej wspaniały Ren - powiedział Kylo zachęcająco. Mistrz ukrywając zadowolenie z Rena, popatrzył na dziewczynę z powątpiewaniem. Będzie z niej Ren, i to jaki. Ale nie może okazać jej bratu dumy. Nie.

- Możliwe. Tylko nieliczni są w stanie czerpać z treningu tyle, ile powinni. Zwykle ukańczają go, ale nie zadowalają mnie ich wyniki. Musisz się bardzo starać , rozumiesz? - to pytanie skierował do Lilianny. Jego ton głosu był taki... zimny straszny. Dziewczyna tylko niepewnie skinęła głową. Nie chciała wracać do celi, ale przebywanie z najwyższym przywódcą też jej się nie uśmiechało. - Hmmm, na dobry początek wyczyszczę z twojego umysłu to, co mi... znaczy tobie będzie przeszkadzało. W służbie najwyższemu porządkowi. I w treningu. - powiedział Snoke. Następnie wyciągnął przed siebie rękę. Lili nie przejęła się tym aż tak bardzo. I to był jej błąd. Kiedy przywódca wyciągnął rękę, a raczej coś, co ja przypominało, trudno powiedzieć, że on w ogóle ma ciało. Tak więc, zanim wykonał ten gest Lil lekko tylko przestraszona stała spokojnie. Jednak kiedy zaczął penetrować jej umysł dziewczyna upadła na ziemię. Zacisnęła zęby i zamknęła oczy z bólu. To było tak, jakby ktoś włożył jej nóż w głowę. A ona mimo to by nie umierała. I ten ktoś grzebałby w jej głowie narzędziem. Kylo nie podobała się ta sytuacja. Mimo wszystko, to jego siostra! Najwyższy przywódca nie ma prawa jej tego robić! Ale to robił.

Snoke penetrował umysł Lilianny przez dobre dwadzieścia minut. Kiedy skończył, dziewczyna padła na podłogę bez tchu. Miała zamknięte oczy i nie oddychała. Kylo myślał, że zaraz rzuci się na najwyższego przywódcę! Zabił ją!
Ren miał ochotę unicestwić przywódcę. Już nawet nie krył swoich myśli.

- Ona żyje - rozległ się znowu ten okropny głos Snoke'a. - Jest po prostu... wykończona - to ostatnie słowo wyraźnie zaakcentował. - Jest za mało silna, aby wytrzymać... w końcu życie spędziła w celi, nie ruszając się i nie trenując.

- Tak, mistrzu. Do widzenia.

- Żegnaj ... - przywódca spojrzał na niego przeszywającym wzrokiem - ... Ren - Ten ton, wzrok, sposób bycia, tajemniczość, a nawet pozycja, w której mistrz siedział, była straszna. Może nie tyle straszna, co po prostu, budząca grozę . Ale to tylko pozory. Mistrz był jak cały zakon Ren i najwyższy porządek : strachliwi i wrażliwi nieudacznicy. Tylko ich udaje się przeciągnąć na ciemną stronę. Dlatego też Lilianna była nadzieją. Ponieważ nie była zdesperowanym odmieńcem, którego nienawiść przywiodła na ciemną stronę. Nie , ona była tu... właśnie, nie wiadomo czemu. Ren się nad tym zastanawiał. Nie wierzył w historyjkę, że to przez śmierć kuzynki. Nawet jej nie znała. Musiała mieć inny powód. Tylko jaki? Kylo na chwilę przerwał rozmyślania, bo zauważył, że przywódca piorunuje go wzrokiem. Ach, tak, miał wyjść. Pośpiesznie wziął siostrę na ręce i wyszedł. No bo co? Przecież jej tu nie zostawi, prawda? Ale oczywiście nie zamierzał nieść jej przez cały czas, nie, nie, nie. Zaraz, jak tylko wyszedł z pokoju łączności, wezwał droida medycznego. Ten zjawił się po jakichś pięciu minutach (stanowisko medyczne było blisko, ponieważ niedoszli Renowie zbyt często kończyli jak Lilianna) . Zabrał jego siostrę do punktu medycznego. No, cóż , to może trochę opóźni trening, ale Lilianna przynajmniej jest teraz dostosowana do działania dla ciemnej strony. Ren, nie wiedząc, co ze sobą zrobić, udał się do swojej kwatery. Był zmęczony już całym tym dniem. Nie miał już więcej zadań do wykonania.

Kiedy dotarł do swojej kwatery, od razu ściągnął swoją maskę. Czuł się tu swobodnie. Zaparzył w ekspresie swoją ulubioną kawę i usiadł wygodnie w fotelu, opierając nogi o wysokiej jakości podnóżek. Przez chwilę siedział tak w spokoju i ciszy. Nagle rozległ się dźwięk komunikatora.

- Cholera - wrzasnął Ren, gdyż komunikator wyglądający jak zegarek był na tej ręce, w której trzymał kawę. - czego znowu chcesz, głąbie?! - ryknął w stronę urządzenia, na którym wyświetlił się napis "Hux" . Czy on zawsze musi mu przerywać?!

- Powiedziałeś, że przyjdziesz... później. - Ren westchnął.

- Już Idę. Jak tylko zdejmę ubranie, na które przez ciebie wylała się kawa - warknął i dosłownie mógłby przysiąc, że słyszał po drugiej stronie śmiech generała. Cóż, kiedy indziej go zabije. Teraz zobaczy, co rudy ma za sensacje. Szybko zmienił ubranie i na swoim komunikatorze kliknął autowiadomość, wzywającą droida sprzątającego. Następnie wyszedł z kwatery. Pobiegł w stronę pomieszczenia, do którego Hux go pokierował.

- Dobra. Mów szybko, czego chcesz!

- Kawka była dobra ? - złośliwy generał miał chyba dzisiaj wyjątkowy humor. Tym razem jednak przebrał miarkę, przez co Ten zaczął go dusić.

- Przestań! - krzyknął Hux ostatkiem sił, jednak zaraz zaczął tracić oddech. Kiedy prawie zużył już ostatni zapas powietrza w płucach i miał to być jego koniec, Ren w końcu go puścił. Generał padł na ziemię, próbując złapać oddech. - Nigdy. Więcej. Tak. Nie. Rób. - wyszeptał , kiedy nabrał tyle powietrza, aby móc sobie na to pozwolić. Następnie wstał i otrzepał mundur.

- Dobra, potem sobie ubranko przygładzisz, lizusie. Teraz mów, po co mnie wezwałeś!

- Dobra. patrz. - Hux włączył wiadomy ekran. Ren zmarszczył czoło. Postać, która przybiegła do celi wyglądała dziwnie znajomo.... w pewnym momencie jednak obraz urwał się. - przypomina ci ona kogoś?

- T- tak - Ren zawahał się - To Ava Ren. To ona nas zdradziła.

- Wezwę najwyższego przywódcę. Chodź że mną, Ren. Ren? - zdziwiony generał zauważył, że rycerza już dawno nie ma koło niego. Kierował się on w stronę drzwi. Hux dobiegł do niego i mógł usłyszeć koniec jego monologu .

- ...Wiedziałem, że ta kobieta chce nas zdradzić. Od dawna było to po niej widać. Ale skąd ona wiedziała, że Aurelia tam jest?

...

Gdy dotarli do Snoke'a oraz opowiedzieli mu całą historię, rozkaz przywódcy brzmiał jednoznacznie.

- Zabić - wyszeptał Snoke swoim złowieszczym głosem.

&&&

Aurelia i Rey postanowiły zostawić Luke'a i Leię w spokoju. A zwłaszcza Luke'a. Cóż, to musiał być duży szok dla ojca. Teraz siostry podążały do kwatery tymczasowego generała. Musiał przecież przydzielić Aurelii kwaterę.

- Rey... jak myślisz... czy mogłabym mieszkać w kwaterze blisko ciebie?

- Myślę, że nawet mogłybyśmy dzielić razem moją kwaterę. Jest tam miejsca na pięć osób. Miejmy nadzieję, że Lando ma dobry humor. Inaczej nic z naszego pomysłu - Rey mrugneła do siostry. Całą dalszą drogę przebiegły w milczeniu.

- Dzień Dobry.. Generale.

- Witaj Rey. O wszystkim już słyszałem. Ale nie mam dla was dobrych wieści. Wszystkie kwatery są już zajęte. Nie wiem co mam zrobić - westchnął Lando. Rey przez chwilę stała i przyglądała się mu. Następnie zrobiła minę, jakby wpadł do głowy jakiś pomysł.

- Przecież moja kwatera jest wielka! Można by tam zmieścić jeszcze co najmniej 3 łóżka! Nie macie jakiegoś zapasowego posłania?

- Tak, to będzie dobry pomysł! Zaraz Wezwę droida, aby wstawił wam jeszcze jedno łóżko.

- Dziękujemy, Generale. - powiedziała słodko Rey, a następnie pobiegła razem z Aurelią do ich wspólnej kwatery. Mogłaby dzisiaj cały dzień biec, była tak radosna! Nie wiedziała, że ktoś bliski jej dzisiaj ma dziś najgorszy dzień w życiu. Ostatni...

Kiedy dobiegły, droid był już pod ich kwaterą. Rey szybko ją otworzyła, a następnie wskazała miejsce, na które droid miał postawić mebel.

- Dziękuję ci, możesz już wyjść. - powiedziała Rey do droida. Następnie razem z Aurelią weszły do pokoju i padły na łóżka jak nieżywe.

Aurelia wpatrywała się w sufit. To wszystko, co się dzisiaj stało było... takie inne. Pierwszy dzień, w którym nie siedziała w celi nic nie robiąc... cały dzień w biegu, zamieszaniu. To wszystko było takie... niecodzienne. Była też oczywiście bardzo zmęczona. Teraz wszystko się zmieni. Teraz będzie już tylko lepiej. Z rozmyślań wyrwała ją Rey.

- Kto pierwszy idzie pod prysznic?

- Czyli to moje nowe problemy? - zaśmiała się Aurelia. - Ja mogę. - powiedziała dziewczyna, a następnie wyjęła z szafki ręcznik i otworzyła drzwi łazienki.

&&&

Isabelle siedziała w swojej kwaterze. Była bardzo zadowolona z dzisiejszego dnia. I tak niedługo planowała zdradzić, więc było jej obojętne to , co się dzieje w najwyższym porządku. Teraz tylko odpoczywała sobie spokojnie, rozmyślając. Nagle przerwało jej głośne trzaśnięcie. Spojrzała na drzwi wejściowe. Były otwarte, a właściwie wyłamane. W drzwiach widziała czarną maskę.

- Kylo Ren - kobieta się podniosła i włączyła miecz świetlny.

- Najwyższy przywódca wydał na ciebie wyrok unicestwienia - rozległ się mechaniczny głos Kylo Rena.

- I co? Niby ty masz go wykonać? - Isabelle uniosła jedną brew od góry, a na jej twarzy pojawiło się rozbawienie. - wiesz, co Benik? Przykro mi, ale nie dam się zabić. Musisz się postarać - to mówiąc zamachnęła się mieczem świetlnym. Zaczęła się walka. Gdyby ktoś się przyglądał jej z daleka, niemal pewne jest, że powiedziałby, iż to Isabelle wygrywa i lepiej włada mieczem świetlnym.

- Ach, Benik.... Wiesz co? Znudziło mi się. To ja już będę zmykać. - powiedziała zaczepnie Isabelle, a następnie pobiegła korytarzem w stronę hangaru. Naprawdę lubiła być taka złośliwa. Spojrzała na zegarek. 01: 38. "Hhmmm, Ren wybrał sobie naprawdę niezły moment na zabicie mnie . Czy tylko ja czuję ten sarkazm? " - myślała kobieta. No, cóż, nie myślała, że zdrada będzie tak łatwa. W końcu musi tylko dostać się go hangaru i ukraść statek. Następnie polecieć - no właśnie, gdzie? Nie miała gdzie się podziać. Rebelia? To kiepski pomysł. Prawdopodobnie nie przyjmą jej dobrze. Poza tym Luke musi jej nienawidzić... Ach, kiedy byli młodzi, wszystko było inaczej. Isabelle miała już swoje lata, ale mimo wszystko była o wiele lepszym Renem od Kylo. Nieudacznik nawet po ciemnej stronie.... I on chce ją zabić? Chcę. Ale mu się nie uda. Nieeeee! Tak, czy siak, Isabelle musiała dostać się teraz do hangaru i zdobyć swój statek. Potem tylko poleci... jeszcze się zobaczy , gdzie.

Dobiegła do swojego statku i odblokowała wejście. Kątem oka zobaczyła, że Ren próbuje są gonić. Był jednak zbyt daleko. Isabelle wystartowała bez problemu. Usłyszała za sobą jeszcze tylko jeden okrzyk wydany przez Rena :

- Strzelać!

Szlag! Trafili. Dobra, nikt by się tego nie spodziewał po szturmowcach. Oni nie trafiają nawet w dziurkę od klucza. A co dopiero w statek na takiej przestrzeni! No, nieważne. W każdym razie było to dość... kłopotliwe, ponieważ wiadomo było, że statek nie pociągnie długo na jednej silniku. Niech cię szlag, Ren! Isabelle włączyła autosterowanie, a sama poszła naprawić - chociaż w połowie - zepsuty silnik. Właśnie miała włożyć ostatnią zębatkę, kiedy zobaczyła myśliwce najwyższego porządku.

- Cholera, Isabelle, zawsze rozbrajaj lokalizator! - krzyknęła, a następnie poszła i wściekła przecięła urządzenie na pół. - Dobra, teraz tylko uniknę tych myśliwców. Och, jaka ulga - powiedziała sarkastycznie. Usiadła za sterami i starała się zgubić myśliwce. Przeleciała pod jakąś małą planetą. Jeden szturmowiec tego nie zauważył. Jego statek gwałtownie rozbił się o planetę. Uuuu, to musiało boleć. Dobra, zostały jej tylko dwa statki. Specjalnie poleciała dłuższą trasą, aby wejść w strefę latających skał. No i oczywiście, bezmózdzy szturmowcy prowadzący jeden z pozostałych pojazdów, nie zdążyli wyhamować. Rozległ się huk, a Skała pokruszyła się. Świetnie. Został już tylko jeden statek. Z tym było już trochę trudniej. Kiedy wylecieli że strefy latających skał, miśliwiec zaczął strzelać. Isabelle skutecznie unikała strzałów, do momentu, kiedy szturmowcy podwoili ich ilość. Kobieta włączyła wtedy działa w swoim statku. Myśliwiec oberwał, jednak nadal za nią leciał. Za to teraz jedna z jego wiązek lasera trafiła w jej statek. Cholera! Isabelle chciała znowu włączyć autopilota , ale nie mogła! Silnika i tak już nie naprawi, a autopilot nie jest taki mądry aby latać na tym terenie i szybko się rozbije! Isabelle zaczęła więc na nowo strzelać w myśliwiec. Zastrzeliła go! Tak, udało się! Uff, myśliwce miała już za sobą. Ale... nie, pozostały silnik sam nie wytrzymał. Statek kobiety z wielkim hukiem spadł na ziemię . I dalej Isabelle widziała tylko ciemność.

&&&

Aurelia nagle gwałtownie się obudziła. Słyszała dziwny huk, który przerwał jej błogi sen. Podeszła do okna na całą ścianę i zobaczyła wielki, ognisty płomień. I spadający wrak statku kosmicznego. Spojrzała na zegarek . 05:34. Cholera , nie chciało jej się wstawać! Co jeśli... jeśli to coś ważnego, jakiś rebeliant? Musiała szybko zawiadomić Leię. Dobra, dobra, ale najpierw ubudzi Rey. Podeszła do jej łóżka.

- Wstawaj Rey!

- Panie Plutt, jeszcze tylko minutę...

No jasne! Teraz nic jej nie obudzi. Aurelia czuła się bezradna. Ubrała się szybko, aby nie zmarnować czasu, a następnie wyszła na korytarz. Ledwo otworzyła drzwi, a już natknęła się na Luke'a.

- Ty też to Słyszałaś -? ojciec odezwał się pierwszy, a po jego słowach Aurelia pokiwała głową. - Jestem ciekaw, co to jest. Przyszedłem ubudzić Rey.

- Śpi jak zabita. Próbowałam, nie ubudzi się.

-A jeśli...

- O, nie, nawet o tym nie myśl! - przerwała mu córka.

- Czemu nie? - powiedział Luke, po czym wszedł do pokoju córek. Podszedł do łóżka Rey a następnie wysłał jej wiadomość za pośrednictwem mocy : "wstawaj, Rey" ... cóż, niezbyt kreatywne, ale może posłucha. I rzeczywiście, dziewczyna zerwała się natychmiast.

- Już , już, zaraz się przebiorę, poczekajcie na zewnątrz - krzyknęła zaspana Rey, po czym Luke i Aurelia wyszli z pokoju ze śmiechem. Niewiarygodne, jak moc działa na ludzi.

...

-To co, teraz pędzimy do Lei?

- Tak, mam nadzieję, że pójdzie z nami.

- Musi. Na pewno ją to zainteresuje - w tym momencie weszli do pokoju Lei. Była ona osobą, którą dosyć łatwo ubudzić, więc trzask drzwi wyrwał ją ze snu.

- Co jest? Co wy tu robicie? - Spytała zaspana kobieta.

- Ciociu... na zewnątrz rozbił się jakiś statek, musimy pędzić!

- Jasne!- Leia na moment weszła do łazienki, skąd wróciła ubrana. Chwyciła swój miecz świetlny i zamknęła drzwi do kwatery. - możemy już iść. - wszyscy zaczęli biec długim korytarzem w stronę wyjścia. Kiedy znaleźli się przy nim, niestety, ale pojawiła się blokada.

- No, Lando, to masz pomysł na zabezpieczenia! - krzyknęła wkurzona Leia. - Nie otworzymy tego, bez budzenia generała - powiedziała do brata i jego córek. - musimy się wydostać przez szyb wentylacyjny.

- Jasne. Chodź, Arla, pomożesz mi otworzyć tę kartę. - zwróciła się Rey do siostry. Obie podeszły do zamknięcie szybu i wyłamały wspólnie jego drzwi. - Dobra, chodźcie!
Kiedy wyszli na zewnątrz, ogarnął ich wielki ziąb. Jednak zacisnęli zęby i szli w stronę światło, które dawał palący się statek. Teren był dość górzysty, co znacznie wydłużało ich wędrówkę. Po jakimś czasie weszli na szczyt góry. To
na przeciwnej górze był waśnie też rozbity statek. Lecz, kiedy już weszli na tą, na której nie było nic, wszyscy otworzyli oczy ze zdziwienia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top