prologue

Do pokoju nie wpadał żaden blask księżyca, ani cień niepewności. To co robili było w stu procentach chciane. Ciszę panującą w pomieszczeniu, od czasu do czasu rujnował dźwięk muskania warg. Chłopak złapał młodszego za biodra i uniósł go w górę. Oplutł starszego swoimi smukłymi nogami, a 'ofiara' obdarowywała go kolejną falą namiętnych pocałunków. Brązowowłosy zajęczał mu w usta, gdy mężczyzna ścisnął jego pośladek. Stęknął cicho czując podniecenie, które z każdą chwilą, coraz bardziej nasilało się przez tego dzieciaka. Położył go delikatnie na łóżku, po czym zaczął rozpinać guziki czarnej koszuli...

Pokój wypełnił się odgłosami spełnienia. Nastolatek szybko oddychał, wypełniając swoje płuca  kolejna dawka dymu niedopalonego jointa, leżącego na szafce obok...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top