23. Do you really think so?
Była zimna noc, a ja nie mogłam zasnąć na tej trawie. Przejechałam palcem po moich zębach... moje kły zniknęły. Tak jak mówił Nick, już nie byłam wampirem. Jedyna wspólna rzecz, która mnie z nim łączyła zniknęła. Zatrzęsłam się z zimna. Potarłam dłońmi przedramiona. Czułam, że mam zatkany nos. Przywołałam jego twarz w myślach.
- Nick... - wyszeptałam w ciemność.
Zostawił mnie. Zostawiłam go. Jestem sama. A jeśli go złapią...
Nie wiem ile już tak leżałam, ale wydawało się długo, a wciąż była noc. Już nie odczuwałam zimna. Straciłam czucie w kończynach. Płakałabym, ale skończyły mi się łzy. Leżałam bez ruchu, z włosami na twarzy, powoli zamarzając. Mogłabym stamtąd iść... ale po co?
Przewróciłam się na drugi bok i wpatrywałam się w czarne pnie i gałęzie drzew. Wzdychnęłam. To koniec... Nagle usłyszałam dźwięk łamanych gałęzi i jakby spadające ciało. Zamarłam. Nie odwracałam się, jeszcze tego mi brakowało, żeby jakiś menel mi się tu kręcił. Usłyszałam jakieś jęki bólu. Ktoś chodził po parku potykając się i szurając nogami. Zacisnęłam oczy. Ja tu umieram, spierdalaj... Nagle poczułam kopniaka z boku mojego ciała i zobaczyłam czyjąś sylwetkę spadającą na ziemię. Człowiek jęknął z bólu upadając w trawę.
- Jak łazisz - syknęłam cicho nie mając siły na głośniejszą rozmowę.
Człowiek obrócił się w moją stronę. W ciemności widziałam tylko jego błyszczące się oczy.
- Sory - powiedział cicho.
Te oczy... wszędzie bym je rozpoznała. Podniosłam głowę.
- Nick...? - spytałam niedowierzając.
Chłopak zamarł. Drżącymi rękami pomógł mi usiąść.
- Bloss... - wyszlochał - Myślałem, że to już koniec... - jąkał się - Śledzą mnie, tu zaraz też przyjdą - był zdenerwowany.
Nie miałam siły, by mówić. Nick w końcu mnie objął.
- Boże! Ty jesteś zimna jak lód! - krzyknął rozcierając mi ręce.
Ściągnął swoją brudną koszulę i mnie nią nakrył, ale to niewiele dało.
- Ja... chyba zamarznę - szeptałam.
- Bloss! Nie zostawiaj mnie, wampirzyco! Nie teraz! - rozpaczał.
- Już nie jestem wampirem..
- Ach! No tak...
- Już mnie nie kochasz? - mówiłam cicho.
- Ty masz bardziej powód, by mnie znienawidzić... okłamałem cię - przełknął ślinę.
Chciałam na niego spojrzeć złym wzrokiem, ale oczy mi się zamykały. Nick mną potrząsnął.
- Nie zasypiaj! - krzyczł rozpaczliwie - Okłamałem cię! Ty masz tylko 18 lat, a ja powiedziałem wam, że mam 19. Naprawdę w przeliczeniu mam... 27 - dokończył ze skruchą.
Zamrugałam oczami nie dowierzając, że przejmował się taką błahostką.
- Nick...
- Tak wiem, przepraszam - przerwał mi.
- Nie. Nick, to nie ma znaczenia. To tylko liczby. Jakieś głupie cyfry. Jako wampir masz pewnie z 300 czy 500 lat, a ja tylko te 18, ale... kogo to obchodzi? - powiedziałam wolno.
- Naprawdę tak uważasz? - patrzył na mnie, a ja nie zaprzeczyłam - Przepraszam, że wcześniej ci nie powiedziałem.
Zamknęłam oczy i nie odpowiedziałam.
- Kocham cię - zaszlochał - Jest tylko jeden sposób w jaki mogę ci pomóc... zgadzasz się ponownie przez to przejść? - powiedział niepewnie.
W odpowiedzi otworzyłam oczy i spojrzałam w piękne, błękitne oczy mojego narzeczonego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top