20. I got up
W głowie rozbrzmiewał mi krzyk Nick'a. Jeszcze chwilę stałam patrząc, jak go wyprowadzają, po czym płacząc rzuciłam się biegiem w przeciwną stronę. Nie wiedziałam gdzie jestem, nie wiedziałam gdzie biegnę, ale wiedziałam, że gdy Nick'a nie będzie przy mnie, nie będę miała po co żyć. Po kilku metrach musiałam znacznie zwolnić. Nie miałam nawet połowy mojej dawnej siły. Kręciło mi się w głowie. Oparłam się o ścianę korytarza. Wytarłam dłonią łzy. To nie może się tak skończyć...
- Bloss! - nagle usłyszałam w myślach, myślałam, że mi się to przesłyszało.
Rozejrzałam się po korytarzu. Nigdzie ani śladu nikogo.
- Nick? - spytałam cicho.
- Boże, Bloss! Gdzie jesteś? Uciekaj! - mówił szybko.
- Ja nie chcę bez ciebie! Nick, kocham cię! Nie chcę bez ciebie żyć...
- Dasz radę. Musisz uciekać. Biegnij do miejsca, w którym będą dwa korytarze i skręć w prawo. Powinno ci się udać wyjść.
- Ale gdy pójdę dalej stracimy naszą możliwość porozumiewania się.
- Musisz się spieszyć, biegnij! Pamiętaj, kocham ciebie i tylko ciebie, ponad życie, na zawsze.
- I wzajemnie - wyszlochałam już podczas biegu i odpowiedziała mi cisza, więc nie wiem, czy chłopak usłyszał moją wiadomość.
Zrobiłam tak jak mówił, skręciłam w prawo i niedługo potem znalazłam się przy dziurze w murze. Skuliłam się i przedostałam się na zewnątrz. Poczułam świeże powietrze. Spojrzałam na budynek za mną. Ciągnął się w nieskończoność. Wolno i niezgrabnie zaczęłam biec przed siebie. Słońce prażyło niemiłosiernie, a pot po mnie spływał. Nie mogłam biec, więc wolno szłam. Ciężko dysząc przytrzymałam się za biodro, które zaczęło mnie boleć. Pola i lasy ciągnęły się i ciągnęły i straciłam już wszelką nadzieję na to, że się stąd wydostanę, na to, że przeżyję i na to, że jeszcze kiedykolwiek zobaczę Nick'a. Umęczona, mokra i brudna usiadłam pod drzewem. Nie mogłam złapać oddechu. Oczy same mi się zamykały, ale jakaś niewidzialna siła ciągnęła mnie do przodu. Byłam śpiąca, ale jednak coś nie pozwalało mi tu zostać. Wstałam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top