13. Leave me!
Tej nocy znów zostałam sam na sam z Nick'iem. Snułam się po całym domu nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Chciałam być jak najdalej od niego, więc położyłam się na kanapie w salonie. Po chwili usłyszałam kroki.
- Nie łaź za mną - warknęłam.
- Może nie tak agresywnie? - chłopak się zaśmiał.
Postanowiłam go ignorować.
- To co robimy? - spytał, a ja nie odpowiedziałam.
Podszedł do mnie i stanął przedemną.
- Tak chcesz się bawić? Tak sobie pogrywasz?
Chciał mnie chwycić, ale zaczęłam mu się wyrywać.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam.
Nick chwycił mnie za biodra i przyciągnął do siebie w żelaznym uścisku. Zbliżał do mnie swoje wargi, ale odwróciłam twarz. Zaczął całować mnie po szyi i coraz niżej lub wyżej. Gdy był na twarzy zaczęłam się wiercić i wykręcać.
- Zostaw mnie!
- Chcesz tego.
- Nie!
- Obydwoje tego chcemy.
Zaczął dobierać się do moich ust. Początkowo zacisnęłam je i nie odwzajemniałam pocałunku, ale tak nagle żar rozlał się po całym moim ciele. Zaczęłam drżeć i pod wpływem emocji odwzajemniać pocałunek.
- Mmm.
Poczułam jak wszystko się we mnie gotuje. Nick namiętnie wpijał się w moje wargi. Przyparł do mnie całym swoim ciałem, tak, że nie było między nami wolnej przestrzeni. Z jękiem rzuciliśmy się na kanapę. Chwycił mnie za nadgarstki i położył się na mnie. Znów zaczął całować mnie po szyi i dekoldzie. Wydałam z siebie jęk rozkoszy. Dotykał moich bioder i pośladków. Chwycił mnie za udo i oplótł siebie moją nogą. Poczułam, że brakuje mi tchu. Całował mój dekold, a ja ciężko dyszałam.
- Wystarczy - szepnęłam.
Zamiast przestać, zaczął jeszcze bardziej i szybciej mnie całować. Myślałam, że wybuchnę od nadmiaru uczuć. Ściągnął ze mnie bluzkę i zaczął całować moje piersi. Po chwili ściągnął swoją koszulkę, a moim oczom ukazała się jego idealna sylwetka. Jęknęłam, a on momentalnie zamknął mi usta pocałunkiem. Zaczął dobierać się do zamka od moich spodni, ale odepchnęłam jego ręce. Nie chciał jednak dać za wygraną. Nie chciałam, by do t e g o doszło.
- Zostaw - wyszeptałam.
- Nie w takiej chwili - nawet jego głos mnie podniecał.
Otworzyłam oczy i spojrzałam w jego.
- Ale... mówiłeś, że znowu krew... - mówiłam cicho nie mogąc się wysłowić.
- Cśś - pogłaskał mnie po twarzy - To nic takiego, jesteś dzielna. - powiedział, po czym znów zaczął odpinać mój zamek, a ja znów go odepchnęłam.
- A czy masz... - zaczerwieniłam się - Czy wampiry mogą...
- Och! Masz rację.
Chwilę później zaczął we mnie wchodzić, a potem nastała ciemność, bo wypił moją krew, a ja zemdlałam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top