11. You... you're a monster!

   Chwycił mnie za biodro i gwałtownie przyciągnął do siebie. Przycisnął swe wargi do moich i złączył w pocałunku. On prowadził, a ja nie odwzajemniałam pocałunku. Przygniótł mnie do oparcia kanapy. Po całym moim ciele rozlało się uczucie gorąca. On miał wampirze kły i ja też je miałam, ale to w ogóle nie przeszkadzało, by namiętnie się całować. Chwycił mnie za udo i zarzucił moją nogę na swoje biodra. Zbliżył się do mnie i przylgnął całym ciałem. Błądził dłońmi po całym moim ciele, a mi to nie przeszkadzało, do czasu, gdy zaczął ocierać się kłami o moją szyję. Wyrwałam się z jego objęć i odepchnęłam go ode mnie rękami. Spojrzałam na niego z wyrzutem. Dłonie zaczęły mi się trząść. Pocałowałam potwora. Zdradziłam mojego chłopaka z  p o t w o r e m!

- Nie podobało ci się - zadał pytanie retoryczne głębokim głosem.

Nie miałam ochoty na żarty. Krzywo na niego spojrzałam.

- Ja... - nie mogłam nic z siebie wydusić - ty... ty jesteś potworem! - krzyknęłam i odsunęłam się na koniec kanapy.

- Takim samym jak ty, Bloss - powiedział przysuwając się do mnie.

- Nie mów tak do mnie!

- Podobało ci się - spojrzał na mnie tym sexi wzrokiem - Gdyby tak nie było, przerwałabyś to już na początku - mówił opanowanym głosem.

- Wcale, że nie! - krzyknęłam bez przekonania rumieniąc się.

Zimną dłonią dotknął mojego policzka.

- Jesteśmy tacy sami, Bloss. Pasujemy do siebie, bylibyśmy idealną parą. Potrzeba jeszcze tylko jednej rzeczy, by dopełnić...

- Zostaw mnie! - przerwałam mu, po czym wybiegłam z pokoju i zabarykadowałam się w łazience.

Ciężko dysząc oparłam się o drzwi. Nic nie słyszałam.  Nie przyszedł za mną. Spojrzałam na własne odbicie w lustrze, potargane włosy, rozszerzone źrenice... nie mogłam uwierzyć, ja tak nie wyglądam.

- Bloss - usłyszałam.

- Zostaw mnie - powiedziałam wypierając uczucia.

Położyłam się na dywaniku i próbowałam zasnąć.

   - Blo! - ktoś walił w drzwi.

Otworzyłam oczy. Wstałam. Byłam w łazience.

- Blo, muszę do toalety! - krzyczała Alice.

Ziewnęłam i odkluczyłam drzwi.

- No nareszcie! - powiedziała uradowana dziewczyna, wypychając mnie z łazienki zakluczając drzwi.

Po chwili usłyszałam kroki charakterystyczne dla mojego chłopaka. Zamarłam.

- Cześć - powiedział obejmując mnie.

Milczałam. Lekko cmoknął mnie w usta, a ja ledwo co odwzajemniłam pocałunek.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top