33. Fresh start
Stałem na balkonie. Opierając dłonie o niebieską, zniszczoną balustradę, spoglądałem w dół. Na ruchliwą, międzymiastową Absecon Blvd. Samochody, różnej wielkości i marki, pędziły po niej noc i dzień. Przez ostatnie dni wiele razy oglądałem jak, niczym mrówki, przemierzają ten kawałek widoczny z balkonu.
Atlantic City jest o wiele mniejsze od Nowego Jorku. Są w nim wieżowce, ale nie tak ogromne jak tam. I napewno jest ich mniej. Głównym punktem miasta jest właśnie Absecon Blvd. Ulica ciągnie się aż od Garden State Parkway i przechodzi przez niewielkie miasteczko Absecon, podchodzące tak naprawde pod Atlantic City.
Miasto nocą wygląda niesamowicie. Wydawało mi się, że nie ma bardziej majestatycznego miejsca od Nowego Jorku. Jednak, z Bronxu miałem tylko widok na stare budynki z cegły. Tutaj, z piętnastego piętra budynku, widzę całe miasto. Nocą światłą i neony barwią je na pomarańczowo, a kolorowe neony przebłyskują gdzieniegdzie. Najlepiej wygląda rzucający złotą poświatę, hotel Bogatta.
Paląc papierosa, delektowałem się pochmurnym, lecz ciepłym porankiem. Wspominałem ostatni tydzień i sam nie mogłem uwierzyć, jak udało nam się go przetrwać.
W niedziele około południa, dojechaliśmy na miejsce. Zostawiliśmy auto na parkingu w pobliżu plaży i przechadzaliśmy się deptakiem. Potem, byliśmy w Hard Rock Cafe a na godzinę szesnastą zaplanowaliśmy spotkanie z właścicielem mieszkania, które znalazłem. Następnie, poszliśmy do wesołego miasteczka. Podobne jest w Los Angeles, też znajduje się na molo nad oceanem.
W Atlantic City, wszędzie masz blisko. Przez tydzień zdążyliśmy z Liz poznać to miasto. Głównie, spacerowaliśmy bo oszczędzamy pieniądze. Oboje zaczęliśmy już szukać pracy. Ja, mam jutro rozmowę w Call Centre w Golden Nugget. Znałem zasady tej pracy i stawkę godzinową. Jednak, móc powiedzieć że pracuje się w Golden Nugget... Ludzie lubią ten hotel, mimo wysokich cen.
Został nam tysiąc dolarów, po wpłaceniu zaliczki do właściciela. W mieszkaniu, od razu na wejściu jest kuchnia przez którą wchodzi się do głównego, lecz dość dużego pokoju. Łazienka jest nie większa niż w moim starym domu. Lecz tak samo... średnio urządzona.
Kuchnia była wyposażona. Lodówka, kuchenka i zmywarka były stare, ale na szczęście działały. Cały poniedziałek spędziliśmy na sprzątaniu syfu, jaki zastaliśmy w tym mieszkaniu.
Pokój był pokryty wykładziną dywanową, a ściany pokrywała biała farba. Światło wpadało tam jedynie przez drzwi na balkon.
Kupiliśmy drewniane, dwuosobowe łóżko w sklepie na Atlantic Ave i już pierwszego dnia świętowaliśmy na nim nasz nowy start. Resztę pieniędzy, ukryliśmy w kuchni, w szafie. Będzie to nasze zabezpieczenie.
Jest poniedziałek, Lizzy idzie dzisiaj do McDonalds na dzień próbny. Miejmy nadzieje, że dostanie tę pracę. Oboje będziemy zarabiać psie pieniądze, ale przynajmniej na czynsz wystarczy.
Wróciłem do środka, i siadłem na brzegu łóżka. Wpatrywałem się w śpiąca jeszcze Liz. W końcu, jest godzina szósta. Ma jeszcze trochę czasu aby się wyspać.
Poszedłem do kuchni. Z jednej z tych obskurnych białych szafek wyjąłem kawę i w starym, blaszanym czajniku wstawiłem wodę na kawę. Gdy dostanę pierwsze pieniądze, trzeba będzie kupić czajnik elektryczny. I stół oraz kilka krzeseł by móc normalnie zjeść śniadanie.
W kuchni i w łazience podłoga była drewniana. Aż mnie dziwiło, że salon pokrywa wykładzina. Stąpając po niej bosymi stopami, spacerowałem, pijąc gorącą kawę. Jeszcze raz wyjrzałem przez balkon... Widok zapierał dech w piersiach.
Wpatrywałem się w ruchliwa już o tej porze ulicę i paliłem kolejną fajkę, patrząc jak dym miesza się z szarością na horyzoncie. Docierał do mnie hałas z ulicy... Jeden z wielu minusów tego mieszkania, ale na nic lepszego nie mogliśmy sobie pozwolić.
Liz ubrała się i szybko, nawet bez śniadania wyszła do pracy. Zostałem sam w pustym mieszkaniu.
Opadłem na łóżko i zacząłem grzebać w kieszeni szarych dresów. Oprócz kluczy, była tam też moja komórka.
Nie dzwoniła od tygodnia. Wyłączyłem telefon gdy tylko wyjechaliśmy.
Chciałem sprawdzić, ile osób za mną tęskni. Ile razy dzwoniła mama, ile mam wiadomości od Jamiego... Coś mnie jednak powstrzymało.
Miałem odciąć się od przeszłości, ale nadal coś trzyma mnie w Nowym Jorku. Myślałem że to minie, a jednak wciąż nie czuję się dobrze z faktem, że zostawiłem mamę samą.
Ale robię to dla ojca. Żeby w końcu przejrzał na oczy.
Przez ostatni tydzień, trwaliśmy z Liz w stanie zawieszenia. Wahaliśmy się, myśleliśmy nad powrotem. Jednak, to ja powtarzałem "Za daleko to doszło. Już nie możemy wrócić".
Mam nadzieję na lepsze jutro. Kiedy tylko dostaniemy pracę, pod koniec miesiąca do domu przyniesiemy ponad 3000 dolarów. Do czynszu dojdą rachunki, ale oboje po wykonaniu obliczeń doszliśmy do wniosku, ze powinno nam wystarczyć na przeżycie.
Westchnąłem, chcąc przerwać ciszę która wypełniła mieszkanie po wyjściu Liz.
Spojrzałem na stertę ubrań, które leżały starannie ułożone w kącie pokoju. Tam Lizzy zrobiła nam garderobę, na czas dopóki nie kupimy szafy.
Kilka godzin później, wziąłem z tej sterty marynarkę, koszulę i spodnie, wszystko w kolorze czarnym. Lizzy już w ciągu tygodnia wydała swoje dwa tysiące. Zaliczka, łóżko... i eleganckie ciuchy dla mnie. W końcu, zamierzam pracować w eleganckim miejscu.
Uczesałem włosy, które miały już kilka centymetrów i ubrałem się w te sztywne ubrania. Dziwnie się czułem, taki wystrojony. Rozpiąłem marynarkę i otrzepałem ręce, chcąc się wyluzować. Chciałem również zapalić, ale nie pójdę na rozmowę o prace, śmierdząc fajkami.
Na breloczku kluczy widniała liczba 65, numer naszego mieszkania. Drzwi, które właśnie zamknąłem, miały na sobie widoczne oznaki starości. Na szczęście, zamek był sprawny.
Golden Nugget znajdowało się tuż obok hotelu Borgata. W dużym budynku, w kolorze piaskowym. Był tam wielopoziomowy, ogromny parking, Starbucks i klub nocny. Kompleks był przeogromny, co wywarło na mnie wrażenie.
Trudno było trafić do działu kadr. Mimo pytań do wielu elegancko ubranych, pracujących tam ludzi, zgubiłem się kilkukrotnie. Piechotą doszedłem do budynku w 15 minut. Samego działu kadr szukałem... pół godziny.
Cześć.
Jakie są wasze odczucia? Czy Justinowi i Lizzy ułoży się na ich nowej drodze życia? :)
Do końca opowiadania mniej niż dziesięć rozdziałów... Ale prawdopodobnie będzie druga część :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top