sweet memories

go where you feel
the most alive

▫☽┈▫❅▫┈☾▫

-Nie obieraj -mruknął cicho Nick, grzebiąc srebrnym widelcem w miseczce z winogronem. Nie panował nawet nad swoimi mięśniami, więc w pewnym momencie widelec wypadł mu z dłoni odbijając się z hukiem o białą porcelanę. Wiatr na dworze mocniej zawiał sprawiając, że oprócz cichych wibracji przez moment usłyszeli również szum drzew za oknem.

Karl spoglądał z przestrachem na imię Luke'a wyświetlające się na ekranie, nie będąc w stanie przełknąć kawałka ananasa w swoich ustach. Słodkawy smak roznosił się po jego podniebieniu, a on sam delikatnie drżał, czując jak strach kumuluje się w jego głowie. Zaczął boleć go brzuch, więc odłożył widelec z resztką owocu z powrotem na talerz. Bał się odebrać, ale jednocześnie też bał się zostawić Luke'a bez żadnego słowa.

Nieodebrane połączenie w końcu się zakończyło, zostawiając dwójkę chłopaków w kompletnej ciszy, Punz nie zadzwonił już dugi raz. Karl z westchnięciem podniósł urządzenie w swoje dłonie, wpatrując się bez większego celu w wyświetlacz. Jego tapeta przedstawiała Grey, która wtedy akurat próbowała wydostać się z rąk Alex'a. To zdjęcie było robione na sylwestra rok temu, przed tym kiedy odpalali wspólnie zimne ognie nad brzegiem kanału La Manche. Lubił to wspomnienie i przez moment nawet zrobiło mu się żal, że Nick'a w nim nie było. Zdecydowanie chciał spędzić z nim więcej czasu i stworzyć wspomnienia, których na długo nie zapomni.

Siedział zamyślony, bezmyślnie zatapiając tęczówki w dalej wyświetlające się na czerwono imię, świadczące o nieodebranym połączeniu. Nie chciał tracić blondyna, w końcu z nim też miał mnóstwo wspomnień. W pewnym stopniu w końcu stało się to, czego oboje tak bardzo się bali. To, że ich relacja znaczącą się zmieni ze względu na uczucie Luke'a. Nieważne czy w dobrą czy złą stronę, wizja tego i tak przez lata ich prześladowała, bo obu było dobrze tak jak było, bez żadnych komplikacji i przyrzeczeń. Ale finalnie i tak w końcu ta cienka ściana zbudowana z niedomówień i przemilczeń się zburzyła, zostawiając ich pośród szarych, ciężkich cegieł.

-Hej, nie myśl o tym teraz -powiedział Nick, przechylając się nieco w przód i odbierając telefon z dłoni Jacobs'a. -To nie wyjdzie ci na dobre. Wyjaśnijcie to, kiedy spotkacie się w cztery oczy. Uwierz, że spontanicznie wyjdzie to najlepiej.

-To nie takie proste. W końcu zatęsknię, chociażby za jego głupimi wiadomościami -mruknął pod nosem młodszy, przecierając swoje szklące się oczy dłońmi. Zagarnął też pasmo swoich włosów za ucho, wzdychając ciężko  -To mój przyjaciel Nick, nie chcę go stracić.

-Ja za tobą tęskniłem, nawet zanim cię poznałem-powiedział cicho i bezmyślnie, trącając młodszego nogą pod stołem. Nawet się nie zorientował, że jego słowa brzmią jak brzmią, zwyczajnie chciał zająć myśli Karl'a czymś innym i miłym -Pomyśl o tym.

Karl mimowolnie ciepło się uśmiechnął, zasłaniając sobie usta dłonią. Jego oczy zaświeciły się na moment, zupełnie jak te wspomniane wcześniej zimne ognie, które najpiękniej wyglądały zimą. Nie mógł nic poradzić na to, że słowa Nick'a wywołały w jego sercu przyjemne ciepło i tkliwie otoczyły je adoracją. W tym momencie aż sam zatęsknił do czegoś, czego nawet jeszcze nie znał i nie poczuł. Wiedział jedynie, że to coś miało ewidentny związek z mężczyzną, który właśnie przed nim siedział, trochę speszony odwracając spojrzenie na resztkę gofra na talerzu.

W końcu po kilku chwilach komfortowej, przyjemnej ciszy Sapnap podniósł się z miejsca i chwycił Karl'a za dłoń udając się z nim na kanapę i usiadł z nim na miękkiej powierzchni. Karl wręcz automatycznie oparł się na jego klatce piersiowej, a Nick otoczył go ramieniem. Na telewizorze leciał ekspres polarny, z uwagi na zimową porę.

Żaden z nich jednak nie skupiał się na fabule filmu, zajęty swoimi myślami. Karl przygryzał swoją dolną wargę, co jakiś czas spoglądając na twarz Nick'a, na której powoli zaczynały wychodzić ślady szarpaniny. W jego myślach dalej tkwiły słowa starszego, które sprawiały, że zwyczajnie miał motylki w brzuchu. Nie wiedział jak inaczej można by było określić te uczucie, a i tak miał wrażenie, że to nie pierwszy raz kiedy poczuł to w pobliżu Nicholas'a.

Starszy natomiast starał się zapomnieć o tym co przed chwilą powiedział, czując jak policzki palą go ze wstydu. Nawet nie wiedział jakim sposobem te zawstydzające i rozbrajające słowa wyszły z jego ust. Nie żeby się z nimi nie zgadzał, po prostu to było dla niego coś nowego, co nie było zbitką losowych słow. To było swego rodzaju wyznanie. Chłopak już nawet nie pamiętał, że już raz mu powiedział, że go kocha, więc taki rodzaj wyznania wciąż był dla niego mocny.

Nick nerwowo spoglądał na ekran na telewizorze, obserwując jak obraz którego i tak nie pojmował co chwila się zmienia, denerwująco raniąc jego oczy intensywnymi, nieprzyjemnymi kolorami. Coraz bardziej myślał, że jedyną kolorową rzeczą, którą rzeczywiście chciał i lubił był Jacobs i wszystko, co tylko mu się z nim kojarzyło, reszta była nieważna. Oderwał wzrok od ekranu, zaczynając wodzić wzrokiem po już doskonale znanych mu białych ścianach, aż nie zatrzymał się na ramce ze zdjęciem, przedstawiającym jego samego, Clay'a i George'a. 

Do jego głowy momentalnie przyszedł dziwny i pokręcony, ale za to niebywale kuszący pomysł. Tęsknił za nimi, a powietrze w Brighton od wczoraj było parne i pełne gęstej atmosfery. Karl potrzebował odpoczynku, odetchnięcia od tego mroźnego miasta, od znanych mu ludzi i emocji, którymi teraz był przywiązany do tego miejsca. Nick często uciekał, lubił to robić i zmieniać wszystko dookoła siebie, ale jeszcze bardziej lubił potem wracać, więc krótki wypad do Londynu brzmiał dla niego w tym momencie jak szczyt i spełnienie wszelkich marzonek. Zwłaszcza, że Jacobs byłby z nim, z tym wszystkim, od czego zdążył się uzależnić. 

-Pamiętasz jak kiedyś, chyba dzień po tym jak się poznaliśmy zawoziłem cię do domu, bo byłeś chory? - zaczął, przełykając ślinę i wpatrując się w oczy wyższego, który teraz uważnie wlepiał w niego spojrzenie -Wypaliłem wtedy, że kiedyś zabiorę cię do Londynu. 

Karl przytaknął głową, widząc ów wspomnienie przed swoimi oczami. Dalej wszystko pamiętał, mimo choroby przez którą wtedy przechodził. 

"- Zawsze chciałem pojechać do Londynu, ale jakoś nie było okazji, mimo że to stosunkowo niedaleko - mruknął Karl, opierając się o wygodne siedzenie.

Mimo że przespał całkiem sporo, dalej był zmęczony i chciał zwyczajnie zasnąć by nie męczyć swojego biednego organizmu głupimi myślami. Chociaż nie bardzo chciał wracać do domu, bał się co może tam zastać, a pustka spowodowana brakiem Grey towarzyszyła mu nawet w miejscach, w której nigdy jej nie było.

-Kiedyś cię zabiorę - mruknął automatycznie Nicholas, zupełnie nie bacząc na treść swoich słów. Ich sens dotarł do niego dopiero po chwili, a on sam poczuł jak czubki uszu pieką go ze wstydu. Miał ochotę naciągnąć sobie kaptur na twarz i już nigdy nie pokazywać się szatynowi, ale nie mógł, bo prowadził.  

Karl uśmiechnął się na przywołane pamięcią wspomnienie, spoglądając ciekawsko w stronę Nicholas'a, który aktualnie gładził jego ramię kciukiem. Karl pozwolił sobie wtulić się w niego jeszcze bardziej. Zwyczajnie czuł się przy nim bezpiecznie i komfortowo, więc takie odruchy były dla niego naturalne i wręcz nie mógł się od niech powstrzymać, a starszy nie miał z tym żadnego problemu. To było tak zabawne, gdy Nick przypominał sobie jak bardzo skonfundowany i zaskoczony był, gdy wyższy przytulił się do niego po raz pierwszy.

-Nie kłamałem, serio cię tam zabiorę -powiedział cicho Nicholas, drapiąc się drugą ręką po głowie. Westchną ciężko, zmieniając swoją pozycję i siadając naprzeciwko chłopaka, chwycił jego dłonie w swoje. Lakier na paznokciach Jacobs'a ładnie się mienił, przykuwając uwagę starszego. Zrobił krótką przerwę pomiędzy zdaniami, chcąc ułożyć sobie swoją nagłą propozycję w głowie -Karl, pojedziesz ze mną do Londynu?

-Ale czekaj, kiedy, jak? -spytał Jacobs, ze zdezorientowaną miną spoglądając w oczy starszego. Pamiętał, jak jeszcze jakiś czas temu bał się w nie patrzeć, a teraz były dla niego codziennością i czymś, co pozwalało mu uspokoić nerwy. Ich ładny, odrobinę przygasły zielonkawy odcień sprawiał, że odklejał się na chwilę od zbędnych myśli, które były zastępowane przez urokliwe i błogie poczucie przynależności i fascynacji. 

-Dosłownie chociażby jutro- odparł szybko Nick, mając w głowie już mniej więcej plan ich podróży. To wcale nie było duże przedsięwzięcie, a taki wyjazd mógł dać im wiele dobrego, chociaż i to nie było oczywiste. W końcu życie jest nieprzewidywalne i często nie zaskakiwało w pozytywny sposób  -Nie musisz się o nic martwić. 

▫☽┈▫❅▫┈☾▫

Tekst pisany kursywą to wspomnienie. Stwierdziłam, że ten fragment akurat przypomnę bo był na początku i nie wzbudzał dużo emocji, żeby jakoś bardzo zapadał w pamięć, a jak widać był istotny.

Jaram się już powoli bo wiem, że książka jest bliżej niż dalej do zakończenia.

W ogóle jeżeli wam się nudzi i chcecie jakieś karlnapy fajne poczytać to zapraszam do JakisDebilZryty

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top