offer
your eyes
stole all my words away
▫☽┈▫❅▫┈☾▫
Kiedy Karl skończył już korzystać z łazienki i wszedł do salonu, kanapa była już rozłożona, a na jej boku siedział Nick, wlepiając swoje spojrzenie w ekran telefonu. Na meblu leżała bordowa pościel w typowo świąteczny nadruk, z zielonymi choinkami, białymi gwiazdkami i milionem innych dekoracyjnych elementów. Karl uśmiechnął się pod nosem, widząc wreszcie coś, co posiada w sobie jakiś mocniejszy kolor, obstawiał raczej, że poszewki w tym domu będą białe.
Wyższy szatyn rozejrzał się po pomieszczeniu, zupełnie tak jakby w czasie jego nieobecności miało się coś zmienić. Stał dłuższą chwilę w miejscu, tak w sumie nie za bardzo odnajdując się w sytuacji. Dalej czuł się smętnie po wcześniejszym ataku żalu i smutku, ale musiał przyznać, że zimna woda nieco go ocuciła.
Zajął miejsce na sofie robiącej tymczasowo za łóżko, patrząc na Nick'a, który odpisywał komuś na wiadomość ze zirytowanym wyrazem twarzy. Sapnap zareagował w jakikolwiek sposób dopiero wtedy, gdy poczuł jak kanapa załamuje się pod ciężarem Karl'a, który się obok niego umiejscowił, spoglądając na niego niewyraźnie spod przymrużonych powiek, okalanych mnóstwem całkiem długich i gęstych rzęs.
Nick chwilę się w niego wpatrywał, sam nie bardzo wiedząc co powinien zrobić z faktem, że właśnie widzi go w swoich ubraniach, w swoim mieszkaniu i na kanapie, tuż obok niego samego. Karl'owi zdecydowanie nie przeszkadzała żadna z tych rzeczy, wręcz wyglądał jakby znajdywał się w podobnej sytuacji już tysiące razy. Chociaż Nick przeczuwał, że w sumie to mogło tak być. Randomowe nocowania u znajomych wcale nie były niczym dziwnym, czego on sam też nie robił. Dopiero po dłużej chwili wpatrywania się bez celu w ciało młodszego się odezwał, nagle sobie o czymś przypominając.
-Punz do mnie napisał, bo nie odczytywałeś od niego wiadomości -poinformował, spoglądając na telefon Karl'a dalej leżący gdzieś na stoliku kawowym.
-Skąd wiedział, że jesteśmy razem? - spytał Karl, ale w odpowiedzi dostał tylko wzruszenie ramionami. Nick też nie wiedział jakim sposobem Luke zdecydował się napisać akurat do niego, ale w to nie wnikał, a był wręcz nawet trochę usatysfakcjonowany.
Sapnap położył się wygodniej na rozłożonej kanapie, kładąc głowę na puchową poduszkę. Nawet nie wybierał się dziś do swojej sypialni, no bo błagam, kto na nocowaniach ze znajomymi śpi w oddzielnych łóżkach? A Karl też nie wydawał się zaprzątać sobie tym głowy, bo po sekundzie położył się obok niego, oplatając swoje nogi pierzyną. Jacobs stukał swoimi palcami po ekranie swojego telefonu, prawdopodobnie odpisując na wiadomości blondyna.
Nick mimowolnie zmarszczył czoło, obserwując każdy najmniejszy ruch i mimikę twarzy młodszego. Zdecydowanie nie powinien się tak bardzo interesować tym, o czym tamta dwójka teraz pisała, ale za nic w świecie nie mógł pozbyć się tej ciekawości.
Położył swoją głowę nieco tej bliżej Jacobs'a, starając się zobaczyć wyświetlacz jego telefonu, którego ten zresztą nawet jakoś specjalnie nie ukrywał, a wręcz pokazał mu jego zawartość, lekko przekręcając urządzenie w bok.
Od: Luke ღ
Alex znowu zwymiotował na wycieraczki w aucie Jimmiy'egi, on mnie zabije jak wróci
Od: Luke ღ
Co mam z tym zrobić
Od: Luke ღ
Halo
Od: Luke ღ
Pomocy
Nick wywrócił oczami, spoglądając na wyraz twarzy Karl'a, który też wyglądał jakby nie wiedział co ma odpowiedzieć na ten kryzys jaki właśnie przechodził blondyn. Zamiast odpisać coś sensownego zwyczajnie odrzucił telefon na bok, obracając swoją głowę do tej Nicholas'a, który już nawet nie myślał o małym serduszku postawionym przy imieniu blondyna w kontaktach Jacobs'a.
Zdecydowanie byli blisko, ale ani jednemu, ani drugiemu to nie przeszkadzało. Wręcz mogli poczuć nawzajem swoje oddechy na swoich twarzach. Uśmiechali się do siebie głupio, co jakiś czas specjalnie dmuchając w siebie powietrzem, które podwiewało kosmyki włosów opadające im na czoła.
Ten stan przerwała im dopiero kolejna fala wiadomości z telefonu Karl'a, który z cierpiącym westchnieniem podniósł się do siadu i podniósł urządzenie, wpatrując się w nie z niesmakiem. Spojrzał na Nick'a nieco specyficznym spojrzeniem, jakby analizując jego sylwetkę. Starszy aż przełknął głośniej ślinę, zastanawiając się co tym razem napisał Luke. Kiedy Karl pokazał mu wyświetlacz, prawie zachłysnął się powietrzem, przez co musiał odkaszlnąć.
Od: Luke ღ
Kurwa no pomóż mi najpierw, pięknie proszę. Potem będziesz się z nim pieprzył i mnie zdradzał
Nick odwrócił spojrzenie, siadając po turecku i chwycił swój telefon w swoje dłonie. Spojrzał na Karl'a, który wyglądał jakby coś do niego trafiło i zupełnie się wyłączył, jakby był aktualnie w zupełnie innym świecie. Jego wzrok był tak pusty, że po karku Nick'a aż przeszedł dreszcz, ale jednocześnie starszy miał wrażenie, że oczy Jacobs'a tą pustką wyrażały sobą aż za dużo myśli. Dosłownie jedyne co przychodziło mu teraz na myśl, gdy na nie patrzył były słowa "Pełna pustka", jakkolwiek głupio by to nie brzmiało.
Kiedy w końcu oderwał wzrok, wrócił do swojego telefonu, bo teraz i do niego już Luke wysyłał zdesperowane wiadomości o pomoc, jakby byli jedynymi osobami na ziemi, którzy są w stanie jakkolwiek mu pomóc i zwrócić na niego uwagę. Zresztą, co Luke i reszta kurwa robili w środku jakiejś pieprzonej zamieci śnieżnej na dworze w aucie? Żyć im się odechciało czy co?
Wszedł w wyszukiwarkę, ale przed tym jeszcze nie mógł się oprzeć przed spojrzeniem na Karl'a, który aktualnie wpatrywał się w niego z iskierkami w oczach. Na ten widok Sapnap wydał z siebie ciche "Hm?" chcąc wiedzieć, co było nagłą przyczyną zmiany humoru i zachowania chłopaka. Jeszcze przed sekundą wyglądał na skruszonego, a teraz wydawał się być czymś podekscytowany. Ogólnie Nick zauważył, że młodszy szatyn bardzo często i szybko zmieniał swój humor, ale nie mógł go za to winić.
-Skoro nie wracasz do Londynu na święta, może chcesz je spędzić ze mną? - mruknął cicho Karl, obserwując jak dłonie Nick'a zwinnie poruszały się po klawiaturze, wpisując w wyszukiwarkę nazwę najbliższej od położenia Punz'a myjnie samochodową, by jakoś mógł umyć te cholerne wycieraczki.
Nick odwrócił głowę w jego stronę, z lekko uchylonymi w akcie zdziwienia ustami. Zupełnie nie spodziewał się takiego pytania, propozycji, czy jakkolwiek można było to nazwać. Przekręcił głowę w bok, zupełnie jak ciekawski szczeniak, zastanawiając się nad odpowiedzią. Normalnie brzmiałaby ona nie, był niemal pewny, że gdyby zaproponował mu to ktokolwiek inny oprócz Clay'a, odmówiłby natychmiastowo.
Jednak teraz z jakiegoś powodu jego odpowiedź wcale nie padła tak szybko jak się spodziewał, wręcz zaczął stresować się jej udzieleniem. Naprawdę coś go ciągnęło, by zwyczajnie się na to zgodzić. Już zdążył się przekonać, że Brighton było o wiele zimniejsze od Londynu, może dlatego nie chciał zostawać tu sam. A może to właśnie dlatego, że to Karl był osobą zadającą pytanie, tak właściwie chciał się na nie zgodzić?
-Skąd nagle ci się to wzięło? - mruknął, starając się załatwić sobie więcej czasu na zbudowanie sensownej odpowiedzi.
-Myślałem nad tym od dłuższego czasu, odkąd mi napisałeś, że mieszkasz tu sam, ale nie chciałem się narzucać- stwierdził Jacobs, nerwowo ściskając materiał kołdry w dłoniach-
Ale kiedy zobaczyłem, jak twoje mieszkanie jest zimne i głuche to nie mogłem się powstrzymać, żeby cię stąd wyrwać. Wiem, że spędzanie samemu świąt jest strasznie dobijające. Nawet jeśli lubi się być samemu, to i tak mimowolnie nie jest to przyjemne.
Karl zazwyczaj spędzał święta ze swoją babcią i Grey, ale zdarzały się lata, gdzie staruszka wtedy pracowała, a chłopak był pozostawiony sam sobie, mimo tego, że jego znajomi zawsze prędzej czy później do niego dołączali i go wspierali i tak zawsze było mu w jakiś sposób przykro.
Całość czasu świątecznego jednak dotrzymywała mu Grey, która dzielnie go wspomagała, a Nick nie miał nawet kota, żeby spędził z nim ten specyficzny okres.
Nicholas'owi zaschnęło w gardle i przez dłuższą chwilę nie mógł nic z siebie wyrzucić. Wlepiał spojrzenie w tęczówki Karl'a, starając się znaleźć w swojej głowie jakąkolwiek odpowiedź. Kolor lśniących oczu mieszał mu się w myślach z losowymi słowami, które starał się ułożyć w sensowne zdania. W końcu powiedział to, co zawsze czuł będąc zapraszany na święta do domu Clayton'a.
-Nie chce być problemem -odparł Nicholas, poprawiając się wygodniej w swoim siadzie. Powoli czuł jak wszystkie elementy jego ciała zastygają.
-Nie będziesz problemem -mruknął Karl, siadając po turecku i kładąc jedną ze swoich dłoni na udzie starszego, przymknął lekko oczy, odwracając od niego wzrok. Ciężko patrzyło mu się w jego oczy, intrygowały go, były ładne, ale sprawiały, że czuł się naprawdę dziwnie. Zupełnie jakby po jego całym ciele przelatywała fala ognia, w jego brzuchu wzlatywało stado małych kolibrów, a w czubkach swoich palców odczuwał niewyobrażalne znieruchomienie.
-Zastanowię się jeszcze, dobra? - odpowiedział Nick, na co Karl jedynie pokiwał energicznie głową. Starszy szatyn sam nie wiedział co powinien zrobić, zdać się na swoją intuicję i znów wprosić się do kogoś na święta, czy może siedzieć samemu w domu, jak od początku planował. Problem był w tym, że tym kimś do kogo miał przyjść był Karl, inaczej nie miałby nawet nad czym się zastanawiać, bo zwyczajnie by odmówił.
▫☽┈▫❅▫┈☾▫
Mam wrażenie, że Alex jedyne co w tych moich książkach robi to rzyga. No cóż, każdy ma jakąś rolę w stadzie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top