after storm

aren't we all
sinners

▫☽┈▫❅▫┈☾▫

Nicholas ścierając resztki ciepłych łez z podrażnionego policzka młodszego naprawdę miał nadzieję, że ten umiał wyczytać z jego oczu wszystko, co chciał mu teraz powiedzieć i przekazać. Sam nawet nie znał takich słów, którymi mógłby opisać to co właśnie czuł. 

Nie miał cholernego pojęcia co począć i gdzie się podziać, chciał zwyczajnie wyparować, znaleźć się na drugim końcu świata i już nigdy nie musieć sobie przypominać o tej sytuacji, ale oczywiście tylko jeśli szatyn byłby z nim. Nicholas sam już nie wiedział, jak właściwie oddychało się powietrzem kiedy Karl'a nie było gdzieś w pobliżu. Jakby to mroźne powietrze naokoło niego nie istniało, a on żył tylko dzięki ciepłu skóry młodszego, ledwo stojącego i drżącego przed nim chłopaka. 

Rany na jego skórze mimo że były świeże, odrobinę się zaschły przez nieustająco wiejący wietrzyk, niosący za sobą biały puch. Mokre ślady łez na policzkach Jacobs'a porobiły sobą ścieżki, sprawiając, że te fragmenty skóry były jeszcze bardziej lepkie i błyszczące. Zaczerwienione oczy i plamki krwi, która wydobyła się z rozdrapanych ran odbijały w sobie światła latarni. Karl wtulał się w dłoń Nick'a na jego policzku zupełnie tak jakby dzięki temu nie czuł żadnego bólu, a całe ciało i dusza wcale go nie piekły. 

Nicholas wcale nie wyglądał lepiej. Z jego wargi lała się krew, a na jego twarzy już za niedługo na pewno pojawią się siniaki. Ból ze szczęki promieniował na całą jego głowę, a pulsująca dolna warga naprawdę kusiła by jeszcze bardziej ją sponiewierać i zacisnąć na niej zęby. Nick na chwilę oderwał spojrzenie z tęczówek Karl'a, kiedy usłyszał jak ktoś już zaczął krzyczeć o wzywaniu policji. Westchnął rozdrażniony w powietrze, ale tak w głębi duszy wcale nie dziwił się tym biednym ludziom. W końcu narobili niezłego harmideru   wokoło ich domów. 

-Chodź-mruknął Nick, przestając przytulać wyższego, a zamiast tego złapał go za dłoń i zaczął iść powoli w stronę auta -Musimy stąd jechać, odwiozę cię do domu, dobrze?

Posadził go w swoim aucie od strony pasażera, niemal od razu zapinając mu pasy. Szybko zajął również swoje miejsce, ciężko wzdychając. Zupełnie nie przejmował się możliwą konfrontacją z policją, to było bardzo dalekie i nieważne wyobrażenie, jakby wcale go to nie dotyczyło. Zamiast się tym przejąć znowu spojrzał na Jacobs'a, który z kwaśną miną spoglądał na przednią szybę. Wyglądał jakby chciał cos powiedzieć, jego podbródek drżał, a on sam na nowo zaczął skubać swój nadgarstek paznokciami. Nick widząc to niemal od razu chwycił jego dłoń i splótł z nią swoje palce, kładąc ich splecione dłonie na gałce skrzyni biegów. 

Karl podniósł na niego spojrzenie, ich oczy znowu się spotkały, a ludzie na dworze zaczynali coraz częściej i głośniej coś do siebie krzyczeć, na co żaden z nich nie zwracał uwagi. Nicholas ciepło się uśmiechnął, gładząc kciukiem wierzch dłoni młodszego. Karl wyglądał na zmęczonego, jakby sama próba powiedzenia czegokolwiek była dla niego męcząca i za trudna. Ciężko oddychał, ale w końcu udało mu się wydobyć z siebie jakieś sensowne słowa. 

-Proszę, nie chcę do domu.-Powiedział zachrypłym, zdartym głosem, zupełnie jakby wcześniej krzyczał, mimo że w rzeczywistości nie powiedział praktycznie nic -Nie chcę, żeby babcia zobaczyła mnie w takim stanie. 

Nick przytaknął, przekręcając kluczyki w stacyjce tym samym odpalając auto. Rzeczywiście konfrontacja ze staruszką nie była teraz czymś czego potrzebowali, zresztą wolał mieć Jacobs'a przy sobie by w razie czego móc go uspokoić. Zdecydowanie na Karl'a dotyk działał jak najlepszy lek, jedynym o czym Nicholas teraz myślał był wrócenie do swojego mieszkania, wtulenie szatyna w swoje ciało i zaśnięcie. 

-Pojedziemy do mnie-odpowiedział, a zaraz potem cicho westchnął, widząc delikatny uśmiech na twarzy drugiego. Karl lekko przekrzywił głowę w bok, opierając ją na swojej wolnej dłoni. Przymknął oczy, jakby zasypiał, a jego długie, ciemne rzęsy rzucały cień na jego policzki. Teraz wyglądał jakby był kompletnie uspokojony i beztroski, a wyraz jego twarzy wskazywał na wyciszenie. 

Ten cholerny słodki uśmiech naprawdę potrafił ukryć wiele bólu. Nawet ta charakterystyczna iskra w szarawych oczach rozbłysnęła popędliwie, jakby za wszelką cenę chciała oszukać cały świat. 

▫☽┈▫❅▫┈☾▫

Kiedy dotarli już na miejsce, pierwszym co zrobił Jacobs było przemycie swojej twarzy lodowatą wodą, jakby nie miał dosyć zimna jakim przed chwilą był otoczony. Chłopak nawet już nie pamiętał, w którym momencie zgubił swoją kurtkę i czapkę.

Nicholas miotał się gdzieś w kuchni, szperając po szafkach. Przestawiał wszelkie możliwe przedmioty jakie widział, próbując znaleźć coś, dzięki czemu mógłby odkazić drobne, ale jednak rany na twarzy i szyi Karl'a. Ślady po paznokciach nadal były widoczne, a podrażniona skóra straszliwie zaczerwieniona. Nick naprawdę żałował tego wszystkiego i to już nawet nie chodziło o to, że dał się dwukrotnie uderzyć Luke'owi i nawet nie zdążył mu oddać, chodziło o Jacobs'a. Gdyby wiedział, że Luke'owi nagle tak odpieprzy i narazi wszystkich na niebezpieczeństwo siedziałby cicho. Ślady na skórze Karl'a przyprawiały go teraz o zawroty głowy, powodując uczucie przygnębienia i jednocześnie złości na cały wszechświat. 

Nick znalazł apteczkę w której znalazł wodę utlenioną i waciki, a kiedy Jacobs wyszedł z toalety pociągnął go od razu w stronę swojej sypialni. Posadził chłopaka na swoim łóżku, nawet nie przejmując się drobnym bałaganem w postaci wysypanych z szafy ciuchów. 

Karl skrzywił się nieznacznie, widząc jak starszy przykłada do jego skóry namoczony wacik. Nie lubił tego rodzaju bólu, zdecydowanie nie wspominał tego dobrze. Kiedy był mały i jego babcia próbowała go tym opatrzeć zazwyczaj wyrywał jej się i zamykał w łazience. Staruszka i tak co prawda w końcu go dopadała, a wydarzenie było sto razy bardziej traumatyzujące przez słone łzy i panikę przed bólem, który wcale nie był jakiś wybitny. Zdecydowanie Karl nie był łatwym dzieckiem. 

Nick chwycił jego dłoń starając się dodać mu wsparcia, jednocześnie uśmiechając się lekko pod nosem. Uważał że to, jak Karl bardzo z zawiścią w oczach obserwował wacik było całkiem urocze. Przemył jego rany, a chłopak wszystko dzielnie zniósł. W odwecie potraktował podobnie jego wargę, z której dalej leniwie i zdecydowanie mniej niż wcześniej sączyła się krew. Nicholas odrzucił apteczkę na ziemię, z głuchym westchnięciem rozkładając się na łóżku z ręką wystawioną w bok. 

Karl bezbłędnie odczytał jego niemą propozycję, bo już po chwili sam się położył wtulając się w jego bok. Leżeli chwilę w totalnej ciszy, napawając się oddechem i ciepłem drugiego. Mimo że skóra Nick'a dalej była strasznie zimna, w porównaniu do tej Karl'a, która ociepliła się niemal natychmiastowo z momentem wejścia do mieszkania, to młodszy i tak nie miał problemu by cieszyć się jej dotykiem. Dłoń Nicka oplatała jego plecy i ramię, a broda była oparta o jego włosy. Sam Karl trzymał głowę na klatce piersiowej drugiego, przez co wręcz ogłuszająco słyszał dźwięk bicia jego serca. 

-O co właściwie wy się kłóciliście?-mruknął cicho, chowając swoją twarz w zagłębieniu szyi Nicholas'a. Chuchał na niego ciepłym powietrzem ze swoich ust, obserwując jak na skórze starszego zaczęła tworzyć się gęsia skórka.

-Nie wiem, naprawdę. - Nick'owi ciężko było to wytłumaczyć zwłaszcza, że on sam nie bardzo to pojmował. W końcu chodziło o coś więcej niż jakieś głupie słowa czy wyzwiska. Tu chodziło tak naprawdę o uczucia, które dalej były dla niego niepojęte. A na domiar złego, to były uczucia Luke'a, które musiały kumulować się w nim naprawdę długo. -Chyba tak w sumie, to trochę o ciebie.

-A co, też ci się podobam? -odparsknął cicho szatyn, a na jego twarzy pojawił się głupi uśmiech, gdy poczuł jak gęsia skórka starszego znacząco się pogłębia, a on sam nerwowo się porusza, cicho chrząkając. -Żartuję.

-Czyli wiesz, że Luke cię lubi prawda?-spytał Nick, ciężko wzdychając. To było o wiele bardziej skomplikowane niż by chciał. Chwycił swoją wolną ręką dłoń Karl'a, leżącą na jego klatce piersiowej. Zdecydowanie lubił kiedy ich dłonie były złączone, nawet jeśli na początku nawet sobie tego nie wyobrażał. To było strasznie uzależniające uczucie, móc bawić się czyimiś palcami, czuć ciepło i obecność drugiej osoby poprzez tak oczywistą część ciała jak dłonie.

-Domyślałem się.-odparł wyższy, robiąc po tym krótką pauzę, jakby zastanawiał się, czy aby na pewno wypowiedzieć dalszą część swojej wypowiedzi -Jestem chujową osobą, że nic z tym nigdy nie zrobiłem, prawda?

-Trochę-przyznał Nick, niewiele nad tym myśląc. Zaraz po tym kretyńsko się uśmiechnął, widząc krzywe, ale jednak rozbawione spojrzenie młodszego który udawał chwilowe oburzenie i irytację jego odpowiedzią. 

Oboje cicho się zaśmiali, unosząc swoje złączone dłonie lekko ku górze.

▫☽┈▫❅▫┈☾▫

Przepraszam was, że była taka przerwa w publikacji, miałam dużo na głowie. 

Jak tam spędziliście walentynki?  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top