Rozdział Drugi
Alexa zeszła na dół żeby zobaczyć co się dzieje. Na dole zastała Luka, który wpatrywał się w drzwi frontowe, jakby myślał, że Jai zaraz wróci i znowu na niego naskoczy. Nic takiego jednak się nie wydarzyło. Luke poszedł do kuchni i nalał sobie do kubka kawy z ekspresu. Alexa usiadła na blacie i spojrzała na dawnego przyjaciela nie odzywając się. Luke obrócił się i spojrzał na dziewczynę po czym uśmiechnął się do niej.
- Gdzie poszedł Jai? - zapytała wpatrując się w swoje kolana jakby były one czymś najciekawszym i najwspanialszym na ziemi
- Nie wiem - westchnął Luke wzruszając ramionami i przewracając oczami - co u dzieci? - zapytał po chwili wahania
- Jest ok
- Dajesz sobie radę?
- Tak. Jai, Beau, Daniel i Chels mi pomagają
- A Mia?
- Okazjonalnie
Luke odstawił kubek z kawą, którym ogrzewał sobie ręce i powoli zaczął podchodzić do Alexy. Dziewczyna uniosła wzrok i spojrzała na chłopaka. W jej spojrzeniu widać było jak bardzo jest zła na dawnego przyjaciela.
- Jeśli ci to pomoże... możesaz mnie uderzyć - powiedział Luke, kładąc dłoń na ramieniu przyjaciółki - chcesz?
Alexa skinęła potakująco głową, po czym zacisnęła zęby, wzięła mocny zamach i uderzyła Luka w twarz.
- Ał! - krzyknął po czym chwycił się za policzek, który momentalnie stał się czerwony - bolało - powiedział cicho
- I miało. Po za tym nie drzyj się, bo pobudzisz dzieci - powiedziała dziewczyna po czym zeskoczyła z blatu i ruszyła w kierunku schodów.
*
Jai błąkał się po plaży, spacerując jej brzegiem i wpatrując się w fale. Nie chciał widzieć swojego bliźniaka. Nie chciał żeby z nimi mieszkał ani żeby zbliżał się do Carrie i Indiany. Jai traktował dzieci Luka jak własne. To on się nimi zajmował podczas gdy Luke był po za miastem i prawdopodobnie również po za krajem. Zostawił Alexę kiedy ta potrzebowała pomocy i opieki. Nie interesował się jak ciąża i nie interesował się dziećmi przez większość czasu. Tylko teraz dostał nagłego oświecenia i wyrzutów sumienia i wrócił. Jai usiadł na piasku i spojrzał w niebo.
- Teraz pewnie, będzie chciał mi odbić Alexę i zabrać dzieci... nie doczekanie - powiedział chłopak sam do siebie i zacisnąwszy zęby wstał z ziemi po czym ruszył w kierunku przystanku autobusowego.
*
- Mogę wejść? - Alexa usłyszała głos Chelesy, zza drzwi
- Tak, proszę - odpowiedziała siadając na łóżku.
Dziewczyna o azjatyckich rysach weszła do pokoju po czym zamknęła za sobą drzwi i usiadła obok Alexy na łóżku przytulając ją.
- Jak się czujesz? - zapytała lekko się uśmiechając.
- Wiesz co... mogłaby być lepiej. Nie wiem co myśleć - odpowiedziała Alexa chowając twarz w dłoniach.
- Co się dzieje? I... dlaczego nie jesteś z Jaiem? Pokłóciliście się i dlatego jesteś smutna?
- Co? Nie pokłóciłam się z Jaiem, nawet nie wiem gdzie jest
- Przecież jest na dole
- To Luke...
- Ten Luke? Ten jego bliźniak?
- No tak...
- I dlatego jesteś smutna?
Alexa skinęła głową i przytuliła Chelsey, która odwzajemniła uścisk. Uśmiechnęła się i pogłaskała przyjaciółkę po głowie. Nie chciała patrzeć jak cierpi.
Nagle do pokoju wszedł Jai spoglądając błagalnie na Chelsey. Dziewczyna zrozumiała o co chodzi, i wyszła z pokoju przytulając Alexę i obdarowując ją oraz Jai'a ciepłym uśmiechem, który sprawiał, że każdy się uśmiechał, a jego dzień stawał się chociaż trochę lepszy.
Jai uklęknął przed swoją narzeczoną, wręczył jej różę i przytulił ją mocno.
- Przejdziemy się ? - zapytał uśmiechając się sztucznie
Alexa skinęła głową i wstała z łóżka, po czym wzięła na ręce Carrie, a Jai'a poprosiła aby wziął Indianę.
Spacer Jai'a i Alexy był inny niż zwykle. Wszystko zdawało się być udawane. Mało rozmawiali. Szli tylko przed siebie z wózkiem i oddychali świeżym powietrzem, a gdy Jai zaczynał jakiś temat czy pytał o coś dziewczyny odpowiadała ona półsłówkami lub przestawała go słuchać. W Jaiu widziała Luka, a w Luku Jai'a. Nie wiedziała jak to wyjaśnić samej sobie, i co o tym myśleć. To wszystko było trudne.
Ze spaceru wrócili pod wieczór, gdy zaczęło się już robić późno i ciemno. Dopiero gdy wracali rozmowa w jakiś sposób zaczęła się kleić. I Jai i Alexa cieszyli się, że mogli spędzić czas we dwójkę z dziećmi, gdzie nikt nie przeszkadzał, nie krzyczał, nie narzekał.
Zmęczony Jai zasnął przed Alexą. W domu panowała cisza. Daniel poszedł do przyjaciółki na imprezę, Beau i Chelsey spali, dzieci tak samo. Alexa zeszła na dół omal nie przewracając się na schodach. Zapaliła światło w kuchni i otworzyła lodówkę aby wyjąć z niej coś do zjedzenia. Ostatecznie wyjęła jogurt i zamknęła lodówkę po czym usiadła przy stole i zaczęła jeść.
- Nie za późno już na jedzenie? - dziewczyna usłyszała głos dawnego przyjaciela przy czym momentalnie się uśmiechnęła
- Jestem głodna, a przecież wiesz że... - zaczęła
- Lubisz jeść? Wiem. Tylko nie wiem dlaczego tego po tobie nie widać. Takim to dobrze - zaśmiał się chłopak. Teraz stał przy krześle po drugiej stronie stołu, przy którym siedziała Alexa. Chłopak spojrzał na krzesło obok którego stał i uniósł brew. Alexa skinęła głową, na co Luke usiadł na krześle - jeśli chodzi o to co działo się przed moim wyjazdem... chciałem żebyś wiedziała, że to nie prawa
Alexa uniosła brwi, po czym wzruszyła ramionami i napełniła usta kolejną łyżeczką jogurtu.
- Wiem, że mi nie wierzysz, ale Jai kłamał. To prawda, że raz Mia mnie pocałowała, ale to było raz. Tylko raz.
- Nie ważne - powiedziała Alexa wzruszając ramionami
- Właśnie, że ważne, bo to przez to byłaś na mnie zła, prawda?
- Nie. Nie prawda.
- To o co ci chodzi i chodziło?
- O nic. To już nie ważne. To przeszłość.
- Dobrze... może kiedyś mnie oświecisz. Ale wiedz, że już jestem i chcę ci pomagać przy dzieciach i nie tylko. Wróciłem i żałuję tego, że zostawiłem cię samą. Jesteś dla mnie ważna i dobrze o tym wiesz. Powiedz tylko słowo i będę tu... tu gdzie ty.
- Nie byłam i nie będę sama. Był przy mnie Jai. Wiesz o tym. Wiesz też o tym, że go kocham i wiesz też o tym że on nie pozwoli ci się zbliżyć do Carrie czy Indiego.
- Nie ma prawa mnie do nich nie dopuszczać. To moje dzieci i mam prawo do widywania ich we własnym domu! - krzyknął Luke i uderzył pięścią w stół
- Nie drzyj się. Wszyscy już śpią. Tobie też polecam iść już spać
- Nie. Chodź ze mną
- Gdzie?
- Na dach. Jak kiedyś. Pamiętasz? Szliśmy wieczorami albo nocami na dach, kładliśmy się na nim. Patrzyliśmy w gwiazdy i rozmawialiśmy.
- Luke... ja...
- Proszę cię... choć ten ostatni raz.
Alexa skinęła głową i wstała z krzesała. W głębi duszy cieszyła się bardzo, że Luke wyskoczył z taką propozycją. Nie chciała jednak okazywać za bardzo swoich emocji przy chłopaku.
Dziewczyna położyła się obok dawnego przyjaciela na dachu. Dawno nie leżała w tym miejscu. Dawno nie wpatrywała się w gwiazdy i nie zapominała o wszystkim co ją dręczyło.
- Pamiętasz jak przychodziliśmy tu prawie codziennie? - zapytał cicho Luke
- Tak... pamiętam jak tu śpiewaliśmy - zaśmiała się dziewczyna na przypomnienie sobie owych sytuacji
- Jak chcesz to coś zaśpiewaj - zaproponował Luke uśmiechając się - w sumie to nalegam - dodał po chwili
- 'We can go we can stay ,we can kill yesterday,w e can laugh we can cry, we can live never die,separate or unite Let our souls just collide and give in,Give in...'* - zaśpiewała Alexa po czym spojrzała na Luka
- 'Breathing out and breathing in,the pieces of what we'll begin,whisper truth or drown it out,we'll build it up or break it down ' - zaśpiewał Luke spoglądając na przyjaciółkę. - wiesz... ta piosenka kojarzy mi się z naszą obecną sytuacją
- Co? Dlaczego? - zapytała Alexa odgarniając włosy z twarzy
- Druga część pierwszej zwrotki : 'Pomiędzy sercem a rozumem.Za dużo straciłem w tak małym czasie.Wiem, że słowa mogą być powiedziane i wtedy otworzy się świat,odrodzi się wiara.Wtedy nigdy tego nie zmarnujemy' - zacytował - nie wydaje ci się że pasuje?
- Bo ja wiem... nie do końca... chociaż...
- Wiesz co?
- Co?
- Tęskniłem, Alexo - powiedział chłopak, a w jego oczach pojawiły się łzy - co noc śpiewałem 'Beside You '** patrząc w niebo i łudząc się, że może to ususzysz lub, że robisz to samo... z resztą... nie ważne. Miałaś rację powinienem iść już spać. Dobranoc- powiedział - kocham cię - dodał ledwie słyszalnym tonem
- Dobranoc - odpowiedziała dziewczyna i posłała Luke'owi ciepły uśmiech
- Nie idziesz?
- Nie... jeszcze tu trochę poleżę..
_____________________
* jest to teks piosenki Hey Violet
** Beside You to piosenka 5SOS, która jest o tęsknocie za osobą, którą się kocha
HEJ PYŚKI! xx
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Jest trochę dłuższy niż zwykle... ale nie wiem jak to wyjdzie... no.. nie ważne.
Teraz jadę na dwu tygodniowy obóz czyli rozdziału nie będzie ( :( ), później jak wrócę to po tygodniu znowu wyjeżdżam, więc też raczej rozdziału nie będzie, czyli prawdopodobnie rozdział pojawi się dopiero w sierpniu. Mam nadzieję, że będziecie czekać, a ten Wam się podobał :)
Możecie mi zostawić swoje przemyślenia, opinie czy emocje jakie Wam towarzyszyły przy czytaniu tego rozdziału tam na dole ↓ w komentarzach bo mimo wszystko każdy komentarz jest mile widziany i daje więcej motywacji ;) :)
PS: I Love You All ~ Haia_Miia xx :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top