Rozdział Czwarty
Alexa, Jai i dwójka ich dzieci byli na spacerze. Alexa prowadziła wózek, w którym były bliźniaki i starała się skupić na tym co mówi Jai. Jednak nie umiała. Rozpraszało ją wszystko. Dosłownie wszystko. Rozglądała się co chwilę po okolicy w której byli. Dziewczyna uwielbiała być w parku. Dużo starszych ludzi siedziało na ławkach i rozmawiało o dawnych czasach. Zakochani chodzili za ręce i rozmawiali o swoich planach na przyszłość i mówili sobie jak bardzo się na wzajem kochają. Dzieci bawiły się na placach zabaw i co jakiś czas zdarzyło się, że matka nakrzyczała na któreś z dzieci, które było nie posłuszne.
Alexa spojrzała przed siebie i zobaczyła tam chłopaka, którego spotkała dzień wcześniej. Chłopak rozmawiał z kimś przez telefon i widać było, że jest szczęśliwy z rozmowy.
- Dobra. Jeśli nie masz odwagi powiedzieć mi tego osobiście to, to wszystko już tym bardziej nie ma sensu. Daj mi spokój. Nie. Nie przerywaj ani nie przepraszaj. Daj mi kurwa święty spokój! - krzyknął chłopak do telefonu po czym schował go do kieszeni.
Alexa spojrzała na chłopaka, który usiadł na ławce i schował twarz w dłoniach.
- No i właśnie w ten sposób... chcesz usiąść? - zapytał Jai obejmując narzeczoną, która otrząsnęła się z zamysłu.
- Co? No w sumie... maszerujemy od dobrych paru godzin... możemy usiąść - odpowiedziała siadając na ławkę, która była niedaleko od ławki, na której siedział niebieskawoczerwony włosy chłopak.
Michael spojrzał na nią i uśmiechnął się.
- Hej Alexa - powiedział i spuścił głowę zaczynając się śmiać.
Jai przyjrzał się chłopakowi z ławki obok i zmarszczył czoło.
- Kto to? - zapytał cicho
- To... w sumie nie wiem. Jakiś Michael. Poznałam go wczoraj na cmentarzu - rzuciła i pomachała do chłopaka o którym właśnie rozmawiali.
Michael wstał z ławki i ruszył w prawą stronę co jakiś czas obracając się i patrząc na Alexę i Jai'a. Jai zacisnął dłoń w pięść. Poczuł nagły przypływ zazdrości. Sam nie wiedział z jakiego powodu. Po prostu poczuł się zazdrosny i już wiedział, że nie lubi tego chłopaka. W zasadzie to nie lubił prawie każdego chłopaka, który patrzył czy rozmawiał z Alexą. Ten przywilej miał tylko on, Beau, Daniel i ewentualnie Luke. Nikt więcej.
- Chodź, już do domu - powiedział i obrócił wózek w lewą stronę.
- Nie możemy jeszcze chwilę.. - zaczęła Alexa
- Nie - rzucił i zaczął iść przed siebie.
Dziewczyna zmarszczyła czoło i wywróciła teatralnie oczami. Podążała za Jaiem i dziećmi. Nie mogła zrozumieć o co chodzi chłopakowi. W jednej chwili stał się oschły i kompletnie inny od tego jaki był rano i podczas spaceru.
- Jai, o co ci chodzi? - zapytała kiedy już dogoniła chłopaka
- O nic, a o co ma chodzić? - rzucił nie patrząc na Alexę.
Dziewczyna westchnęła i zmrużyła oczy. Już wiedziała, że się nie dogadają i, że w domu będzie kolejna awantura o nic. Jak zawsze.
*
- Jai, proszę cię daj spokój - powiedziała żeby uspokoić zdenerwowanego chłopaka. Jej przewidywania sprawdziły się. Była kolejna awantura, której świadkami była Chelsey i Beau - nawet nie wiesz sam o co ci chodzi. Denerwujesz się bo lubisz. To nie ma sensu.
- Ja mam dać spokój? Ja nie wiem o co mi chodzi? Ja doskonale wiem o co mi chodzi! - krzyknął odwracając się gwałtownie
- To mnie oświeć.
- O to, że mówisz, że idziesz na cmentarz, a tak na prawdę to się spotykasz z jakimiś kolesiami i nie wiadomo co z nimi robisz
- Sugerujesz, że cię zdradzam?! - Alexa nie wierzyła w to co sugeruje jej Jai. Nigdy w życiu by go nie zdradziła... nie naumyślnie
- Tak. To właśnie sugeruję - powiedział oschle
- Jai, przeginasz - odezwała się cicho Chelsey
- Zamknij się! Nie z tobą rozmawiam! - krzyknął, a dziewczyna przytuliła się wtuliła się w Beau. Bała się Jai'a gdy był zły. Wyglądał wtedy jak psychopata i był nieobliczalny
Beau chciał się odezwać, ale Chelsey poprosiła go żeby się nie odzywał.
- Jai, nie krzycz na nią. Nie wyżywaj się na niej bo nie masz po co i za co. Uspokój się - Alexa próbowała zachować spokój.
- Masz rację ale na tobie mogę, bo jesteś głupią zdradliwą s...- zaczął
- Nawet nie kończ! - krzyknęła Alexa i obróciła się aby wyjść z domu, ale Jai chwycił ją za nadgarstek
- Jeszcze nie skończyliśmy rozmowy - syknął
- Jai, to boli. Puść mnie. W tej chwili. - wyszeptała
- Proszę bardzo. Wyjdź. Idź do tego swojego nowego faceta. Proszę bardzo - chłopak puścił Alexę i popchnął ją mocno do drzwi.
Dziewczyna upadła pod drzwiami i uderzyła się skronią o klamkę.
Po chwili wstała i przyłożyła jedną dłoń do bolącego miejsca, a drugą nadusiła na klamkę i wyszła z domu. Po wyjściu zaczęła płakać. Nie chciała okazywać swojej słabości przy przyjaciołach. Chciała pokazać, że byle jaka kłótnia jej nic nie zrobi. Jednak każda nawet mała kłótnia z Jaiem powodowała, że dziewczyna czuła jakby ktoś rozrywał jej serce. Nie lubiła się z nim kłócić. Nie lubiła jak chłopak robił jej problemy z niczego.
Udała się do kawiarni gdzie często chodziła gdy miała jakiś problem. Zamawiała wtedy kawę i ciasto z budyniem.
*
Alexa usiadła przy stoliku pod oknem i czekała na przyniesienie zamówienia. Chowała się za kartą z Menu i patrzyła w okno. Po jej policzkach spływały łzy. Dobrze wiedziała, co Jai chciał powiedzieć zanim mu przerwała. Chciał powiedzieć, że jest suką. Nigdy tak nie mówił. Może tak myślał, ale tak nie mówił. Dziewczyna otarła kolejną łzę, która spływała jej po policzku.
Spojrzała jeszcze raz na ludzi podążających chodnikiem za oknem. Dużo ludzi rozmawiało przez telefony, inni słuchali muzyki. Rzadko którzy ludzie ze sobą rozmawiali.
- Co się stało? - Alexa usłyszała męski głos. Już go gdzieś słyszała. Obróciła się i przetarła oczy po czym wzruszyła ramionami - nie zapytam się czy mogę, bo i tak się dosiądę. Tak więc, o co chodzi. Widzę, że coś jest
- Nic się nie stało. I co cię to obchodzi? - zapytała spoglądając na chłopaka, który przed chwilą usiadł na przeciwko niej. Michael przyjrzał jej się i uśmiechnął się - co cię bawi? - zapytała oschle
- Ty. Udajesz, że jesteś twarda, a tak na prawdę płaczesz i potrzebujesz pomocy. Nie zamykaj się na ludzi. Szczególnie w takim stanie - powiedział z uśmiechem
- Skąd wiesz, że...
- Że udajesz? To widać. Jeśli spojrzy ci się w oczy i przyjrzy się twarzy i jeśli wsłucha się w ton twojego głosu gdy udajesz twardą... słychać że udajesz. Przestań bo nic ci to nie da, ale jeśli nie potrzebujesz pomocy to ok. Pójdę - powiedział chłopak uśmiechając się i mrugając do dziewczyny po czym wstał z krzesła i zaczął iść powolnym krokiem do drzwi. Liczył na to, że Alexa zmieni zdanie i otworzy się przed nim. Sam nie wiedział czemu. Uznał, że nie zasługuje na płacz, że nikt nie zasługuje.
- Masz rację - powiedziała Alexa wbijając widelec w ciasto, które przed chwilą jej przyniesiono - masz rację, że udaję. Masz rację... jeśli jeszcze chcesz... to siadaj
_____________________________
HEJ!
Chciałam tylko podziękować dziewczynie, która dzisiaj do mnie napisała i dała mi kopala w dupala żeby napisać kolejny rozdział. Mam nadzieję, że jej się spodoba. Oczywiście nie tylko jej. Liczę na to, że WAM WSZYSTKIM się spodoba :)
I tak... jak zawsze swoje opinie możecie pisać tam na dole ↓ one na prawdę motywują i dają kopa żeby pisać dalej. W sumie to to też dla mnie znak, ze to czytasz.
Tak więc.. mam nadzieję, że się podobało
PS: I Love You All xoxo ~Haia_Miia xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top