III
Louis Tomlinson szedł do domu swojego przyjaciela, cały w skowronkach. Wczoraj był na randce z Rosalie, nie spodziewał się, że aż tak mu się spodoba. I nie chodzi tutaj o wygląd dziewczyny, tylko o jej charakter i uczucie szczęścia, gdy był przy niej.
Wszedł na drzewo, które znał jak własną kieszeń, po czym dostał się do pokoju Zayn'a przez otwarte okno. Usiadł przy biurku, a widząc zeszyt, którego wcześniej nie widział, musiał zobaczyć co jest w środku.
- Lou, czy ty nie uznajesz drzwi? - spytał Zee, wchodząc do pokoju z masą słodyczy.
- Nie wiedziałem, że z ciebie taki poeta. -Zaśmiał się, ignorując słowa Malika.
- O czym ty mówisz? - Zayn zerknął na niego i, gdy zobaczył swój zeszyt w jego lepkich dłoniach, momentalnie ruszył w jego kierunku.
Tomlinson zaczął się cofać, ale został złapany przez bruneta. Zayn wyrwał mu zeszyt z ręki, po czym schował go do szuflady biurka.
- Nie dałem ci prawa dotykać moich rzeczy - fuknął, podnosząc paczkę cukierków, która spadła na ziemię.
- Gniewasz się? - spytał Lou, marszcząc brwi. Nie pamiętał kiedy Zayn był na niego zły.
- Tak.
- No przestań, to tylko głupie wiersze - powiedział, chcąc go przytulić, jednak Malik się odsunął.
- Tak, głupie wiersze - mruknął, spuszczając głowę. Te wiersze, wcale nie były głupie.
Nagle do pokoju weszła pozostała trójka przyjaciół. Harry od razu rzucił się na łóżko, a Niall z Liam'em przywitali się z przyjaciółmi.
- Macie już coś? - spytał Liam, mając na myśli festyn, który miał odbyć się za kilka dni.
Chłopcy zgłosili się jako organizatorzy jednej z budek, no cóż a raczej to Niall ich zgłosił, jako ten najlepszy uczeń. I to wcale nie było z powodu Mii, która także była organizatorem.
Chłopcy z początku byli sceptycznie do tego nastawieni, jednak po czasie blondynowi, udało się ich przekonać.
- Nie - odparł Lou, wpychając sobie pianki do buzi.
- Może gra w te butelki do których rzuca się krążki - zaproponował Styles.
- Nudne - mruknął Tomlinson. - Zróbmy coś ciekawego i oryginalnego.
- Dla ciebie wszystko jest nudne - burknął Zayn, krzyżując ręce.
- No akurat ty powinieneś mnie poprzeć - powiedział Louis, wywracając oczami. Miał nadzieję, że zaraz mu przejdzie.
- Nie wywracaj na mnie oczami...
- Chłopcy, jeśli musicie coś sobie wyjaśnić, to my wyjdziemy - wtrącił Liam, obserwując przyjaciół.
Lou i Zayn zaprzeczyli, mówiąc że wszystko w porządku, mimo tego, że prawda była całkiem inna. Malik usiadł obok Harry'ego, spychając jego nogi z łóżka i przestał zwracać uwagę na szatyna. Lou zajadał się słodyczami i wyglądał jakby się tym nie przejął. W rzeczywistości było inaczej, starał się tego nie pokazywać.
- Idziecie jutro na ognisko? - zagaił Harry, nie chcąc więcej rozmawiać na temat festynu, bo wiedział, że i tak nic nie wymyślą.
Będą musieli improwizować.
- Jesteśmy tam co roku, Hazz - mruknął Louis.
Czy to nie było oczywiście, że się pojawią?
Wszyscy zgodnie to potwierdzili, wiedząc, że zabawa będzie niezapomniana. Przez następne kilka chwil dyskutowali na temat festynu. Niestety nic nie wymyślili, ale nikt nie powinien się dziwić, skoro Harry z Zayn'em spali, wtuleni w siebie, Louis czytał wiersze Malik'a, będąc pod wrażeniem, a Liam z Niall'em siedzieli z nosami w telefonach. Payne grał w jakąś grę, a Horan przeglądał instagrama Mii, aż w końcu postanowił do niej napisać.
Niall: Część Mia
Mia: Hej
Niall: Będziesz jutro na ognisku?
Mia: Nie wiem. Mam kilka rzeczy do zrobienia i muszę nauczyć się na sprawdzian z historii.
Niall: oh, szkoda. Super by było gdybyś przyszła
Niall: Może mógłbym jakoś pomóc z historią?
Mia: Dziękuję, ale dużo mi nie zostało, dam sobie radę.
Niall: No dobrze, więc powodzenia.
Mia: Dziękuję ❤️ Do zobaczenia!
Niall już więcej nie napisał. Schował telefon do tylnej kieszeni spodni, uśmiechając się szeroko. Mia wysłała mu serduszko i może jutro zjawi się na ognisku. Jego serce zabiło mocniej na tę myśl, a w brzuchu coś go połaskotało. Wtulił głowę w ramię, chcąc schować uśmiech, ale to nic nie dało, bo Liam zauważył.
- Co ci? - spytał Li, zerkając na niego kątem oka.
- Nic - odparł blondyn, nie potrafiąc odgonić uśmiechu. - Pójdę już - oznajmił, wstając.
- Nie myśl, że Ciebie to ominie - powiedział L. - Też już pójdę. - Dodał, kierując te słowa do pozostałych, po czym razem z blondynem, wyszedł.
Zayn zdążył się przebudzić zanim chłopcy wyszli, więc mógł się z nimi pożegnać. Zrzucił dłoń Styles'a że swojego ciała i spojrzał na Lou, który ponownie czytał jego wiersze. Tomlinson naprawdę nie rozumiał, że miał tego nie ruszać? Jednak ,anim zdążył otworzyć usta, Louis zaczął mówić.
- Przepraszam, Zee - powiedział, odkładając zeszyt. - Nie chciałem cię zranić. Przeczytałem je jeszcze raz i są niesamowite. Naprawdę podobają mi się. - Wstał z krzesła i podszedł do przyjaciela, na którym leżał Harry.
- I nie są głupie? - dopytał Malik, patrząc z nadzieją na szatyna.
Tomlinson kiwnął głową, wywołując uśmiech na twarzy chłopaka. Sam również uniósł kąciki ust ku górze, wiedząc, że są pogodzeni.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top