6
Changbin wszedł do parku ,wyciągając przy okazji telefon sprawdzając po raz któryś jedną z wiadomości ,które dostał jakiś czas temu gdy był jeszcze w studiu
Chan:
Odbierz Jisunga
Wrócę później ,nie czekajcie z kolacją
Czytał to już z dzięsiąty raz ,ale mimo tego i tak za każdym razem wkurzała go treść którą widział przed oczami.Nie podobało mu się ,że jego przyjaciel ostatnio tak późno wraca z pracy.Tylko wczoraj był jakiś wyjątkowy dzień,gdzie to wrócił o w miarę normalnej porze.Changbin miał już nawet lekką nadzieje ,że godziny pracy Chana trochę się ustabilizowały i że taki stan rzeczy stanie się codziennością,jednak po dzisiejszej wiadomości wszelki czar prysł.
No i tak jak dla niego samego to nie byłoby taką tragedią,bo sam jeszcze i tak długo siedzi po nocach by wykonać dane mu przez wytwórnie zadania.Tak dla jego chrześniaka nie jest to najlepsza sytuacja,gdyż non stop tylko się z Chanem mijają i Jisung nie może mieć nawet godziny by móc spędzić czas ze swoim tatą.Chłopiec bardzo cierpiał z tego powodu i Changbin był tego świadomy.Z tego też powodu jeszcze bardziej się denerwował,bo nie wiedział jak poinformować malca ,o tym że dzisiaj już pewnie taty nie zobaczy.
Serce mu się krajało na samą myśl o tych smutnych szczęnięcych oczach ,które przyjdzie mu zobaczyć i to już niedługo,bo budynek przedszkola już dosłownie był tuż obok niego.
Z długim westchnięciem mężczyzna ruszył do wejścia,jednak zanim zdążył nawet dojść do drzwi,te nagle się otworzyły a ze środka wybiegł do niego dobrze znany mu nauczyciel przedszkola,Felix.Który to bez zbędnych słów złapał za rękaw płaszcza drugiego i pociągnął go tak by znaleźli się z dala od okien w których to Jisung mógłby zobaczyć przybycie wujka
-Woo Felix ,co ty tak?Coś się stało?
Spytał zaskoczony nagłą akcją mężczyzna
-Nie..znaczy nie wiem...
Odpowiedział mu Felix,który z zmartwieniem widocznym w jego oczach podrapał się zdenerwowany po karku.
-Nie wiesz?
-Bo...chodzi o Jisunga
-Coś się mu stało?!
Zdezorientowanie na twarzy Changbina momentalnie zmieniło się w zmartwienie,gdy złapał drugiego za ramiona,by móc spojrzeć mu prosto w oczy ,jakby to w nich miał znaleźć odpowiedź
-W sumie to jak chciałem Cię o to spytać...
-Co?
Starszy puścił Felixa,będąc coraz bardziej zdezorientowany przez słowa opiekuna
-Dzisiaj bardzo dziwnie się zachowywał
-Co masz na myśli?
-Cóż..Był jak nie on.Przez cały dzień nie chciał się do nikogo odzywać,unikał zabawy z wszystkimi dziećmi nawet Hyunjinem...
-Nie chciał się bawić z Hyunjinem?!
Changbin był w ciężkim szoku słysząc to wszystko ,co jak co ale jego chrześniak zawsze był pierwszy do głośniej zabawy z dziećmi a zwłaszcza z jego najlepszym przyjacielem.Wizja chłopca siedzącego cicho gdzieś w kącie,kompletnie nie pasowało do Jisunga
-Co gorsza mimo wielu naszych próśb ,nie chciał też nic zjeść...Changbin hyung czy coś się wczoraj stało?
-Nie...wczoraj jeszcze Jisung zachowywał się normalnie...nie mam zielonego pojęcia czemu się tak dzisiaj zachowuje
"Coś musiał stać się dzisiaj.."
Pomyślał,jednak w głowie próbował otworzyć wczorajszy przebieg dnia,chcąc przypomnieć sobie czy aby na pewno nie wydarzyło się nic co by mogło zasmucić chłopca.Jedyne jednak co przychodziło mu do głowy to moment gdy Chan wrócił do domu,ale to nie mogło być to.W końcu podczas kolacji jego przyjaciel uratował całą sytuacje a tak przynajmniej się Changbinowi wydawało
-Martwię się o niego hyung
Wyrwywając się ze swoich myśli starszy popatrzył na opiekuna przed nim ,który pewnie miał równie zmartwiony wyraz twarzy co on
-Będzie dobrze Lix,pogadam z nim i wszystko się wyjaśni
-Oby,chodź zaprowadzę Cię do niego
Felix skinął głową by drugi poszedł za nim i w ten sposób oboje po chwili znaleźli się w środku budynku stając w progu sali gdzie Changbin mógł zobaczyć swojego chrześniaka,który siedział sam przy stoliku nie bawiąc się nawet żadną z zabawek a jedynie rysując palcem po drewnie.
-Jisungie wujek już jest
Powiedział Jeongin ,widząc kątem oka podczas sprzątania bałaganu zostawonego przez resztę dzieci,których już nawet nie było w budynku.Jedynym który został był Jisung ,co jeszcze bardziej potęgowało to jak chłopiec był smutny,zwłaszcza gdy po usłyszeniu słów opiekuna nie ruszył biegiem jak to miał w zwyczaju do wujka.
Zamiast tego wziął powoli swój plecak i nie spiesząc się podszedł do Changbina,gdzie to po prostu stanął,czekając aż będą mogli z wujkiem wrócił do domu
-Hej kochanie...
Wujek kucnął przy chłopcu ,głaszcząc go po włosach.Widok smutnych oczu przedszkolaka naprawdę go bolał,zwłaszcza że nawet jeszcze nie powiedział mu o sprawie z Chanem
-Dom...
Powiedział cicho 4-latek,spuszczając głowe.Cała ta akcja rozrywała serca trójki mężczyzn,którzy popatrzyli na siebie porozumiewawczo,wiedząc że lepiej po prostu spełnić prośbę chłopca.Właśnie dlatego Changbin na szybko pożegnał się z resztą i nie tracąc czasu poszedł po ubrania chłopca po których zdobyciu ,starał się jak najszybciej ubrać Jisunga by mogli czym bardziej przyspieszyć proces powrotu do domu.
W ten sposób już po chwili chłopiec był ubrany i oboje mogli opuścić placówke ,ruszając w kompletnej ciszy w stronę ich bloku mieszkalnego.
Changbin parę razy próbował zagaić rozmowę,jednak z miernymi skutkami i nawet gdy byli już w domu jego chrześniak nadal nie odezwał się do niego ani słowem.Mężczyzna oczywiście widząc niechęć malucha do rozmowy postanowił po prostu spytać później Chana o to co mogło wywołać te nagłą zmiane w nastroju Jisunga.Właśnie dlatego zamiast teraz męczyć chłopca pytaniami,zdecydował się podejść do tego inaczej i chciał go chociaż trochę rozweselić.Na początku zaproponował mu obejrzenie jego ulubionej bajki "Pororo",jednak 4-latek nie chciał nic oglądać,więc zamiast tego spytał czy nie chciał by się pobawić z wujkiem.Changbin w tej sytuacji był w stanie zgodzić się na każdą zabawę jaka może wpaść przedszkolakowi do głowy ,o czym mu powiedział.Jednak to też zostało odrzucane,co tylko jeszcze bardziej go zamartwiało.Jisung widocznie nie miał ochoty na nic i już nawet pare razy próbował po prostu zwiać do swojego pokoju.Był jednak cały czas zatrzymywany przez Changbina ,który nie poddawał się w swoich próbach wywołania uśmiechu na twarzy chrześniaka.
Wymyślał różnego rodzaju zabawy,robił głupie miny,opowiadał śmieszne historie,powiedział nawet że mogą pójść w przyszłym tygodniu do sali zabaw do której tak Jisung chciał iść...nic jednak nic to nie dało,właśnie dlatego Changbin spróbował jeszcze jednej rzeczy...
-A może zamówimy na kolacje pizze?
Spytał z uśmiechem kucając przy chłopcu
-Śpiący...
Widząc wyciągnięte ręcę do niego,Changbin musiał przyznać się do swojej porażki i bez dalszych prób po prostu przygotował chłopca do snu.Wiedział ,że powinien jeszcze popróbować chociaż przekonać go do zjedzenia kolacji,jednak był w pełni świadomy ,że wszelkie jego działania nie przyniosą żadnych efektów.
Z naprawdę wielkim bólem serca położył świeżo wykąpanego chłopca do łóżka,a jego ból tylko się pogłębił gdy spróbował mu dać buziaka na dobranoc ,a ten tylko przekręcił się na bok i zakrył się mocniej kołdrą.
-Dobranoc
Powiedział pół szeptem mężczyzna,który tak jak nigdy wcześniej potrzebował pilnie zamienić słówko z przyjacielem.Musiał jak najszybciej dowiedzieć się co stało się jego chrześniakowi,bo nie był w stanie patrzeć na niego w takim stanie nawet dzień dłużej
-Kolorowych snów
Dodał zanim to opuścił pokój .Od razu Changbin skierował kroki do salonu ,gdzie to opadł na kanape z wzrokiem skierowanym na ich drzwi wejściowe.
Uznał ,że chodźby mu przyszło tu czekać nawet pare godzin ,to i tak poczeka.Chciał móc złapać swojego przyjaciela zanim ten uciekłby zmęczony do swojej sypialni.
Na nieszczęście dla Changbina faktycznie przyszło mu tyle czekać,przez co z własnego zmęczenia zdążył zasnąć na kanapie,jednak dźwięk zamykanych drzwi szybko wybudzić go z drzemki i nie myśląc wiele mężczyzna wstał na lekko zdrętwionych nogach ,pędząc przed siebie gdzie to w holu Chan właśnie kończył zdejmować buty
-Oo hej Bin,nie śpisz?
Starszy uśmiechnął się do przyjaciela,jednak jego uśmiech od razu zszedł mu z twarzy gdy zobaczył wyraz twarzy drugiego
-Coś się stało?
-Dobre pytanie,może mi na nie odpowiesz...
-Co...o czym ty...
Chan wyprostował się i popatrzył pytająco na Changbina,który to po prostu skinął mu głową w stronę salonu do którego bez zbędnych protestów zdezorientowanego mężczyzny się udali.A po zajęciu przez nich miejsc na kanapie.Młodszy z nich wyjaśnił całą sytuacje drugiemu,który z każdą chwilą słuchania coraz bardziej marszczył brwi ,nie wiedząc czemu jego syn miałby się tak dziwnie zachowywać
-Nic się dzisiaj nie wydarzyło Chan?
-Nie..nie kojarzę nic co by mogło to spowodować,rano było z nim wszystko w porządku.Był bardzo szczęśliwy że będzie mógł się dzisiaj znów zobaczyć z Hyunjinem.Wręcz skakał po całym mieszkaniu z podekscytowania
-Więc dlaczego...
Changbin teraz tym bardziej nie rozumiał czym to wszystko było spowodowane,skoro z rana był tak radosny to czemu nagle miałoby się to zmienić..
-Będzie trzeba z nim jutro porozmawiać
-Tak,najlepiej zrób to jutro z rana Bin
-Słucham?Ja?
Młodszy popatrzył na przyjaciela zdziwiony,w końcu raczej oczywistym było że lepiej będzie jeśli to ojciec pogada z własnym synem
-Ty,z rana mnie nie będzie a trzeba jak najszybciej rozwiązać tą sytuacje
Odpowiedział Chan wstając i ziewając będąc zmęczonym całym dniem spędzonym w biurze
-Ale..nie lepiej jak załatwisz to po pracy?
-Wróce tak późno jak dzisiaj ,więc Sungie już będzie spał
-No ale...
-Zrób to stary,proszę
Przerwał mu starszy ,odwracając się w stronę gdzie była jego sypialnia
-Przy wieszakach zostawiłem torbę,daj to jutro Jisungowi...Dobranoc
Changbin nie mógł nawet słowa wydusić gdy jego przyjaciel opuszczał salon,po chwili znikając za drzwiami pokoju.Z westchnięciem pokręcił głową z niedowierzaniem,że ja zwykle wszystko było na jego głowie.
Z lekką niechęcią mężczyzna wstał by zobaczyć jeszcze wcześniej wspomnianą torbę,którą faktycznie znalazł w holu.
-No i po co mu kolejny?
Spytał się siebie gdy wyjął z torby pudełko klocków LEGO z których z tego co widział na opakowaniu można było zbudować samolot
"Jesteś naprawdę mało kumaty Chan"
Pomyślał gdy po cichu wchodził do pokoju chrześniaka,gdzie to jak był w środku jak najciszej próbował otworzyć jedną z szuflad w komodzie,w której to po otwarciu dało się zobaczyć całe rzędy pudełek LEGO,które nigdy nawet nie zostały otwarte
-Idiota
Szepnął ,patrząc na łóżko chłopca z smutnymi oczami
********
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top