4

Po powrocie do mieszkanie Changbin od razu zajął się robieniem kolacji ,a Jisungowi postawił na stole w kuchni kredki i dał mu jedną z chłopca kolorowanek,aby ten miał co robić w czasie gdy on będzie się starał nie spalić tego co planował przygotować im do jedzenia.

Bo chodź mężczyzna był samozwańczym mistrzem naleśników tak inne dania nie do końca mu wychodziły i może gdyby nie wcześniejszy sernik ,który Jisung zjadł to i może nawet postawiłby na swoje specjalne danie nawet na kolacje,ale jego chrześniak i tak miał w sobie już wystarczającą porcje cukru ,więc wolał nie ryzykować tym,że nie da rady potem uśpić chłopca.Z drugiej strony i tak liczył na to,że jego przyjaciel wreszcie wróci z pracy i to on zajmie się wieczorną rutyną opieki nad chłopcem .Dzięki czemu sam zyskał by choć chwilę czasu na  przejrzenie tekstów i bitów,które dzisiaj udało mu się stworzyć.Było to jednak tylko jego pobożne życzenie,uznając że Bóg i tak dzisiaj się nad nim zlitował zsyłając mu na jego drogę pobliską kawiarnie,dzięki której nie musiał się tłuc na drugi koniec miasta,z którego pewnie dopiero by teraz wracali.

A tak chodź trochę czasu zaoszczędził i kto wie może słodkości tam sprzedawne na tyle zadowolą podniebienie jego chrześniaka,że już nigdy nie będzie musiał jechać tak daleko tylko po jakiś kawałek ciasta.Było by to dla Changbina prawie że idealne rozwiązanie..prawie

Gdyż mężczyzna nadal miał lekkie wątpliwości co do tego gościa za ladą,bo to co powiedział Jisung go niepokoiło.Nie wyglądał może na groźnego ,ale te jego zachowanie...cóż pozostawiało dużo do życzenia,pomijając już nawet sam fakt stania pod przedszkolem i patrzenia się w jego okna.To jego zachowanie wobec ich też nie było za..miłe?Tak naprawdę Changbin wręcz wyczuwał irytacje tego człowieka do nich...chociaż w sumie raz się nawet uśmiechnął

Jak wychodzili co prawda,ale zawsze

"Jak on  w ogóle miał..Seokmin?Nie,Sungmin..Se..mi...Seungmin!"

-Tak!

Changbin z tego podekscytowania aż walnął ręką w blat,tym samym strasząc swojego chrześniaka ,który aż podskoczył na krześle nie spodziewając się tego nagłego dźwięku

-Oj wybacz Sungie

-Jest oki wujek,coś się stało?

Spytał wracając do kolorowania

-Nic tylko...

Mężczyzna na chwilę przerwał gotowanie,aby podejść do stołu i kucając przy Jisungu ,biorąc też przy okazji jego małe rączki w swoje dorosłe dłonie

-Posłuchaj jeśli kiedyś ten Pan z kawiarni jeszcze przyjdzie pod przedszkole i będzie się dziwnie zachowywał to powiesz wujkowi lub tacie,dobrze?

Mały chłopiec przez chwile patrzył na wujka po czym zaczał energicznie machać głową ,że zrobi tak jak zostało mu powiedziane

-Dobrze,a wujku?

-Tak?

-Kiedy tato wróci?

Spytał licząc ,że to już za niedługo bo caly dzień nie widział swojego taty i naprawdę już za nim tęsknił.Niestety dla Jisunga ,Changbin nie wiedział kiedy to będzie,pisał do niego w tej sprawie,jednak jedyne co otrzymał to odpowiedź

"Wieczorem"

Co nie dużo mu mówiło,a jego chrześniakowi będzie mówiło pewnie jeszcze mniej

-Tat..

Changbin już chciał jakoś pocieszyć chłopca,jednak nawet nie zdołał powiedzieć jednego słowa gdy do ich uszu doszedł dźwięk otwieranych drzwi wejściowych,na co Jisung nie patrząc kompletnie na nic zerwał się z krzesła,przy czym depcząc palce u stóp swojego chrzęstnego pobiegł w stronę holu.Gdzie widząc swojego tatę rzucił się od razu na niego ,mocno przytulając się do jego nogi

-Tata!

Krzyknął bardzo szczęśliwy,na co Changbin który zdążył już otrząsnąć się z bólu po zmiażdzeniu jego palców ,stanął w framudzę drzwi ,uśmiechając się na widok który zastał.Szybko jednak jego uśmiech opadł gdy jego przyjaciel po prostu dotknął głowy chłopca i poszedł dalej w stronę sypialni,rzucając Changbinowi tylko jedno zdanie

-Obudź mnie jak kolacja będzie gotowa

Po czym zniknął za drzwiami jego sypialni.Mężczyzna stojący w progu korytarza nie mógł uwierzyć własnym oczom i stał tak przez chwilę zamurowan,póki nie przypomniał sobie o Jisungu którego akcja której był świadkem musiała go zaboleć bardzo mocno

-Chodźmy kochanie,kolorowanki czekają

Powiedział głaszcząc główkę chłopca po czym wziął go za rękę i samo szczęście chłopiec bez protestów dał się poprowadzić do kuchni ,gdzie zajął swoje poprzednie miejsce,jednak nie wznowił kolorowania.

"Uduszę Cię kiedyś Chan"

W myślach Changbin już go nawet dusił.Wiedział ,że jego przyjaciel był najprawdopobniej bardzo wykończony po powrocie z pracy,ale nadal mógł chodź trochę więcej uwagi poświecić swojemu synowi,który dosłownie czekał by go zobaczyć cały dzień.

Z głośnym westchnięciem wrócił do przygotowania kolacji,co samo szczęście nie zajęło mu tak długo i po upływie nie całej godziny,cała trójka zasiadła do stołu.

No i tak jak zazwyczaj tej porze posiłka towarzyszyły głośne piski Sunga o tym jak się super bawił w przedszkolu,tak teraz podczas jedzenia panowała kompletna cisza,która zostało przerwana przez Chana,który dzięki nawet tej jednej godzinie snu mógł chodź trochę wrócić do żywych

-Dobrze się dziś bawiłeś w przedszkolu Sungie?

Spytał patrząc na syna,który chodź z początku był smutny po tym pytaniu momentalnie zmienił swój nastrój i uśmiechnął się od ucha do ucha

Nie było tajemnicą dla nikogo,że Jisung nie trzymał długo urazy tym bardziej jeśli w grę wchodził Chan

-Tak!Rysowaliśmy z Jinnim i bawiłem się samochodzikami z Jinnim ,ale potem Jinnie musił do łazienki,więc bawiłem się sam i zaczął tato padać śnieg,to było super!Ale wiesz tato !Jinnie nie lubi śniegu ,to dziwne prawda?

Dwójka dorosłych zaśmiała się z tego jak podekscytowany i słodki był chłopczyk,który w całej swojej  historii nie omijał imienia swojego przyjaciela nawet na chwilę,co oczywiście jeszcze bardziej ich rozczuliło,bo trochę to im przypominało ich samych gdy byli w jego wieku

Też byli tak nierozłączni jak on i Hyunjin,co na dobrą sprawe nie zmieniło się po dziś dzień

-Oo i tateł!

-Hmm?

-Jinnie dotał taki super model samolotu do składania,był taki duży!!

Chłopiec zatoczył przesadnie duże koło w powietrzu,trochę koloryzując wielkość pudełka jakie przyniósł jego przyjaciel

-I jego tato będzie razem z nim budował,super prawda?

-Bardzo

Chan uśmiechnął się do syna,zakodowując w głowie by rozejrzeć się za czymś takim jak będzie jutro wracał z pracy

-A jutro...Lixie hyung powiedział...że zrobi babeczki..nie..mogę się..doczekać

Entuzjazm Jisunga trochę opadł,gdy poczuł że bierze go senność i nawet musiał co chwilę przerywać by ziewać w trakcie mówienia

-Chyba już pora lulu ,co skrzacie?

-Jeszcze..nie...

Chłopiec dalej ziewał i już nawet przecierał oczy piąstkami by tylko nie zasnąć na siedząco,był to tak słodki widok że dwójka siedząca obok niego już gruchała na ten widok

-Zajmę się tym

Szepnął najstarszy do swojego przyjaciela,biorąc 4-latka na ręcę.A Changbin za to zabrał ich brudne talerze do zlewu,ciesząc się że po zmyciu naczyń będzie mógł zająć się tym co planował od samego początku

Dzisiaj chyba Bóg było po jego stronie,stwierdził.Patrząc jak Chan znika  w pokoju chłopca.

Gdzie to w środku z  Jisungiem wciąż w jego ramionach,podszedł do komody  z której wybrał jedną z piżam chłopca w Pikachu z nią ruszył do łazienki,gdzie zrobił przedszkolakowi  szybką kąpiel,oszczędzając chyba pierwszy raz na pianie,na którą Jisung i tak nie zwracał teraz uwagi,bo wręcz spał  w tej wannie ,przez co Chan musiał mocno go trzymać by ten nie wyślizgnął mu się z objęć.

No i tak po wysuszeniu i ubrania 4-latka ,Bang poniósł go do łóżka,gdzie szczelnie przykrył syna kołdrą a do rąk wsadził mu jego ulubioną pluszową wiewiórke.A gdy był już pewny że Jisung ma  wszystko co mu potrzebne,złożył mu jeszcze długiego buziaka na czubku jego głowy ,po czym zapalił mu jego lampkę nocną

-Dobranoc

Szepnął idąc w stronę wyjścia z pokoju ,gdzie zgasił światło i udał się do kuchni ,widząc od razu ,że jego przyjaciel zdążył w tym czasie rozłożyć już cały swój sprzęt na stole

-Odpokutowałeś

Stwierdził Changbin nie odwracając wzroku od ekranu laptopa

-Nawet nie wiesz jak byłem wtedy zmęczony

Powiedział przeciągając się i siadając na jednym z wolnych krzeseł

-Chyba nadal jesteś

Zaśmiał się trochę młodszy mężczyzna

-Idź lepiej spać

-A ty?

-Za chwilę pójdę,tylko to dokończe

-Okej,dzięki że zająłeś się Sungiem z rana

-To była dla mnie sama przyjemność

Oboje się do siebie uśmiechnęli,aż z ust Chana wyszedł długi ziew

-Nie siedź za długo

Powiedział po czym z machnięciem ręką wyszedł z kuchni idąc do swojej sypialni

"Co za człowiek..."

Pomyślał Changbin zapisując jeden z plików z lekkim uśmiechem na twarzy


*******

Chan się w końcu pojawił!!!!

Ogólnie to miało być w tamtym rozdziale,ale ta jedna scena kurde sama ma ponad 1000 słów,szok!


I CRY ,again...

https://www.instagram.com/p/CVbF892I3Xn/   (Filmik możecie obejrzeć tutaj) <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top