32
Nic nie trwało wiecznie, była to prawda o której przyszło mu się przekonać nie raz. Za dziecka Chan już się o tym przekonał. Choć wtedy nie mógł powiedzieć że jakoś bardzo go to ruszyło, pozostawienie rodzinnego miasta nie była tragedią gdy to nie miało się czasu do niego nawet przywiązać. A czas sam mu pokazał ,że przeprowadzka wyszła mu na dobre. Poznał przez to wielu wspaniałych ludzi ,zbudował więzi które niestety potem pozostawiały po sobie smak goryczy gdy to wcześniejsze słowa się sprawdzały. Utrata przy tym osoby którą myślało się że będzie się kochać do końca życia mimo wszystko bolała go najbardziej. Chciał z Miwą spędzić całe swoje życie ,nie przewidział jednak że ta zostawi go tak szybko. To był jeden z gorszych okresów w jego życiu, ale miał on pełną świadomość że gdyby nie obecność Changbina w tamtym czasie to przeżył by to jeszcze gorzej. Myśląc o tym jak wiele ten mu pomógł wtedy jak i w innych sytuacjach ,to jaką więź udało im się zbudować to wszystko sprawiało że trudno mu było pożegnać mu Changbina.
Chciał mieć go blisko ,ale byłby okrutnym przyjacielem gdyby przekonał go do zostania. Nie mógł tego zrobić ,bo miał oczy i widział że to co dzieję się pomiędzy jego przyjacielem a Felixem to ten rodzaj miłości którą kiedyś myślał że sam przeżywał. Changbin ,więc musiał o nią zawalczyć za wszelką cenę.
A Chan wiedział, że drugi to zrobi. Podczas ich rozmów już to widział w jego oczu ,wszystko co Changbin mówił było wypowiedziane tylko w celu upewnienia się ,że ci dadzą sobie radę tylko we dwójkę. To że będzie ciężko było jasne dla nich obu ,ale starszy chciał patrzeć na to mimo wszystko z pozytywnego punktu widzenia. Zainstalował dlatego też już z kilka aplikacji na laptopa by móc dzwonić na kamerach do przyjaciela gdy już bęzie od niego oddalony o te tysiące kilometrów. Zaczął też przejmować wszystkie obowiązki domowe w mieszkaniu ,działając tak przez już niemal tydzień dał jasny znak że ten ma jechać.
Może nic nie mogło trwać wiecznie ,nie może go mieć wiecznie przy sobie ,ale to nie znaczy że teraz wszystko ma się zepsuć. Udało mu się naprawić relacje z synem ,związek Seungmina i Jeongina rozkwita z każdym dniem i tak też ma być z Changbinem i Felixem. Zmiany też mogą być dobre i dzięki nim może nawet będzie lepiej niż wcześniej.
Z tą myślą zatrzymał się przed furtką to przedszkola ,mając już wchodzić jednak nie zdążył nawet na niej ręki położyć gdy ktoś przepchnął się obok niego ,samemu przechodząc przez nią a zaraz za nią ruszyła jeszcze jedna osoba. Chan z początku był lekko oszołomiony będąc wyrwanym przez to ze swoich myśli ,jednak na jego twarzy od razu wskoczył grymas gdy spotkał się spojrzeniem z osobami ,które ostatnio nie zrobiły na nim najlepszego wrażenia
-Dzień dobry
Powiedział z grzeczności do państwa Hwang ci jednak zrobili tylko zniesmaczony wyraz twarzy w jego stronę i samo szczęście nie zdążyli dodać żadnego wrednego komentarza gdy to ich syn wybiegł z przedszkola od razu wskakując w ramiona mamy ,której mimika od razu przybrała milszy wyraz.
Przyglądając się ukradkiem tej scenie ,Chan miał jakieś dziwne wrażenie że to jak się teraz witają było wykonane . Ile w końcu można się przytulać?
W sumie nie bardzo go to obchodziło zwłaszcza gdy po podniesieniu wzroku zobaczył jak to jego syn wychodzi z przedszkola to te pytanie zeszło kompletnie na drugi plan ,bo sam chciał już po prostu przytulić do siebie chłopca ,dlatego też gdy tylko ich spojrzenia się spotkały to kucnął ,otwierając dla niego ramiona. Jisungowi nie potrzebne było dużo czasu by pobiec do taty. Nie zdołał jednak dobiec do końca gdy to Hyunjin podstawił mu nogę ,śmiejąc się od razu jak tylko twarz młodszego spotkała się z ziemią.
Chan w szoku patrzył na to wszystko w mgnieniu oka znajdując się przy 4-latku który siedząc po upadku ,łapał się z łzami w oczach za swoje kolana. Z troską popatrzył na niego nim to jego wzrok z wyraźnym wkurzeniem przeniósł się na państwa Hwang którzy tak jak syn ,śmiali się pod nosem.
Jakie to dziecinne, pomyślał
-Nie powiedzą nic państwo swojemu synowi?
Spytał licząc że może choć teraz mu odpowiedzą
-A czemu mielibyśmy? On sam się wywalił
-Pani sobie ze mnie w tej chwili żartuję? Wszyscy widzieliśmy co się stało ,więc niech Hyunjin przeprosi Jisunga i po sprawie
-Nasz syn nic nie będzie robił ,a teraz przepraszamy bardzo musimy iść
Z ostatnim niezbyt miłym rzuconym spojrzeniem ta "wyjątkowa" rodzinka sobie poszła ,zostawiając coraz bardziej zszokowana Chana z synem w swoich ramionach ,który po chwili zaczął głośno pociągać nosem. Co od razu zaalarmowała jego tatę ,który to wziął chłopca na ręce ,szepcząc mu pocieszające słowa i całując go w głowę. A idąc w stronę mieszkania myślał o tej sytuacji łącząc ją z paroma innymi niewyjaśnionymi wcześniej sprawami które Chan spostrzegł w ostatnim tygodniu.
To jak któregoś dnia jego syn wyszedł cały mokry, porwane rysunki a nawet drobne siniaki na rękach...jego syn był gnębiony i to przez najlepszego przyjaciela chłopca?
Co się między nimi stało? Jak wiele zmian nie zdołał zauważyć?
.
.
.
Wieczorną porą ,słysząc dzwonek do drzwi Felix zmarszczył brwi ,niechętnie wstając spod kołdry zastanawiając się kto jest na tyle nienormalny by o takich godzinach przychodzić
Miał on w planach zabić te osobę jeśli przyszła tu z jakoś głupotą ,tak jak raz już to zrobił Jeongin gdy to przyszedł po cukier bo robili pierniki z Seungminem akurat w dzień gdy wszystkie sklepy były zamknięte.
Jeśli to było kolejna taka sprawa nie ręczę za siebie ,pomyślał sięgając po klamkę ,otwierając drzwi . A to co stało się w ułamku sekund kompletnie zwaliło Felixa z nóg ,gdy to nie dając rady nawet otworzyć ust poczuł na nich usta Changbina ,który to był tym niespodziewanym gościem.
Będąc z początku zaskoczonym tym wszystkim ,nie wykonał on żadnego kroku jednak w kolejnej chwili odwzajemnił pocałunek, oddalając się od siebie dopiero w chwili gdy to im obu zabrakło tchu
-Nie wiem co to było ,ale zrób to jeszcze raz
Felix zaśmiał się ,biorąc kilka wdechów nim to znów się przybliżył gotowy na drugi pocałunek ,chcąc się tym cieszyć skoro nadarzyła mu się taka okazja. Starszy jednak ponownie go uprzedził kładąc mu na ustach rękę by go powstrzymać.
-Tak
Powiedział tylko ,na co Felix zmarszczył brwi ,licząc na jakoś dalszą część ale jak jej nie otrzymał to sam spytał
-Tak?Co tak?
-No tak
-Co tak?!
-Jadę!
-Gdzie?!
-Z tobą...do Australii
-Oo...
Po tej krótkiej wymianie młodszego na chwilę zamurowało ,nim to z wielkim uśmiechem rzucił się na drugiego ,piszcząc jak opętany dopóki jakaś sąsiadka nie krzyknęła by się zamknął bo ona próbowała spać
-Chodź
Zaśmiał się z tego ,ciągnąc Changbina do środka ,gdzie to zamykając za nimi drzwi ponownie się na niego rzucił ,całując go od razu
-Tak się cieszę
Powiedział pomiędzy pocałunkami
-Widać
Starszy uśmiechnął się lekko ,odwzajemniając każdego buziaka
-Zamknij się
Przewrócił oczami ,śmiejąc się cicho będąc szczerze najszczęśliwszą osobą na świecie.
Jego marzenie właśnie się spełnia....
***********************************************
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top