into the madness
Tytuł, standardowo, roboczy.
Na tę ideę wpadłam dziś, gdy nie mogłam spać i jest moim zdaniem, naprawdę super. Choć to pewnie napisałby ktoś lepiej ode mnie.
Wszystko dzieje się w naszej rzeczywistości - póki co. Mamy RDJ, Evansa, Scarlett, Marka, Jeremy'ego i uroczego Hemswortha, czyli normalnych aktorów z MCU. Do tego mamy Toma Hiddlestona, Toma Hollanda, Josha Brolina i powiedzmy, Paula Rudda.
Są na wywiadzie odnośnie premiery Endgame, czy jakiegokolwiek innego filmu z mcu, whatever... I nagle, jeszcze nie wiem jak, przenoszą się do avengersowej rzeczywistości!
Czyli mamy wszystkich PODWÓJNIE. I teraz WYOBRAŹCIE SOBIE:
- ktoś wygląda tak jak ty, w sumie jest tobą i jedyne co umie, to wyginać się na ekranie, a nie ratować ziemi
- nie potrafi przetrwać w świecie, gdzie istnieje zło nie z tej ziemi i jest w szoku
- wygląda jak ty, przez co tak naprawdę sprowadza kłopoty na ciebie i na siebie, ktoś cię widział tam, gdzie cię nie było i zachowywał się nie jak ty, no o o co chodzi
z drugiej strony:
- KURWA UMRĘ CO JA TU ROBIĘ TU SĄ KOSMICI TO JEST NIEMOŻLIWE TO SEN
- nie potrafisz się bić, bronić, w końcu w naszym świecie nie trzeba walczyć z kosmitami, nigdy nie miałeś do czynienia z bronią i nikt nie chciał cię zabić
- wyglądasz jak największy wróg złych, przez co każdy kosmita chce cię zabić, a ty kurwa nic nie zrobiłeś, tylko grałeś głupią rolę!!
i każdy spotyka swoje alter ego:
- Tony gada z RDJ, który w sumie jest w porządku, ale nie umie w fizykę
- tu najlepsze xD jest sobie przebiegły i nieliczący się z nikim Loki, i wyglądający jak on uroczy dżentelmen Tom, po prostu Loki byłby nim załamany, a Tom próbowałby go przekonać, że powinien być dobry
- mamy Thora, które rwie się do walki, jest odważny i pewny siebie, a obok uroczego Chrisa Hemswortha, który próbuje załagodzić sytuację
- Mark od Bruce chyba różni się tym samym co RDJ od Tony'ego więc XD
- Natasha z żalem patrzy na Scarlet, która w sumie tak naprawdę niby się obroni, ale przed złodziejem, a nie Thanosem, no żal
- i oczywiście STEVE poważny, Ameryka jest dla niego najważniejsza, rzadko się uśmiecha, a co dopiero śmieje, a po drugiej stronie wiecznie chichoczącego Chrisa, który śmiałby się z Ameryki co sekunda, nie dowierzając, co się dzieje i cały czas gadał o tym, jak tęskni za Dodgerem, czego Steve nie potrafiłby zrozumieć, BO ON STRACIł mIłOŚć sWojEgO ŻyCiA
- Peter w końcu zyskałby drugiego kumpla w postaci Hollanda xD
- jeszcze weźmy np. T'challę XD tu taki akcent i dystyngowanie, a tu amerykański Boseman w nike'ach czy innych adidasach XD
Ale ja za mało znam aktorów, żeby o nich pisać, w sumie rzuciłam o nich coś na pokazanie różnic.
Ci aktorzy musieliby przetrwać w świecie, gdzie wszystko chce ich zabić. xD idk, kocham ten pomysł
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top