~ Jenna pozostałaby w Asgardzie?
•••
– Tu nie jest Twoje miejsce.
Słowa staruszki wciąż krążyły Jennie po głowie. Kobieta ukryła twarz pod kocem, chcąc zasłonić oczy przed promieniami słońca, które wpadały do jej komnaty.
Leżała tak przez dłuższą chwilę, rozmyślając nad wczorajszymi wydarzeniami.
Czy faktycznie powinna wrócić na Midgard? Odnaleźć ojca, jeśli nadal żyje i rozpocząć nowe życie w miejscu, w którym się urodziła?
Na tę myśl Jenna nerwowo odrzuciła koc na bok i wstała z łóżka, starając się nie obudzić leżącego obok Lokiego.
Tutaj było jej miejsce. Tutaj miała rodzinę i ukochanego. Tutaj w Asgardzie.
Ciemnowłosa podeszła do okna. Westchnęła cicho i rozejrzała się dookoła. Oparła głowę o filar po czym utonęła we własnych myślach.
Odyn i Frigga. To oni byli jej rodziną. Została przez nich przygarnięta i wychowana jak własne dziecko. Zapewnili jej dom, a także obdarowali miłością.
Zaś na Midgardzie? Zwanym również Ziemią... Kto miałby tam na nią czekać? Oczekiwać jej powrotu?
Matka Jenny zmarła. Ojciec zapewnie również nie żył, wszak od jej zniknięcia minęło już kilkanaście lat. Jenna nie wiedziała ile lat żyją mieszkańcy Midgardu. Właściwie nic nie wiedziała o swojej rodzimej planecie.
W Asgardzie poza przybranymi rodzicami miała również Thora, który był dla Jenny niczym starszy, wyjątkowo irytujący brat.
Był także Loki, w którego towarzystwie dorastała, jednakże nie darzyła go takimi uczuciami jak Thora. Był to inny rodzaj sympatii, nieco bardziej skomplikowany. Kiedy Jenna była młodsza nie rozumiała tego uczucia, było ono czymś z czym nigdy wcześniej nie miała styczności. Z czasem jednak zrozumiała, że była to miłość, którą na szczęście Loki odwzajemniał.
Jenna czuła, że Loki, który również został przygarnięty przez Odyna, był jej bratnią duszą. Los postanowił skrzyżować ich ścieżki, mimo, że ich spotkanie nie powinno się nigdy wydarzyć.
Oboje urodzili się na zupełnie innych, oddalonych od siebie planetach, zostali odnalezieni przez Odyna, a następnie sprowadzeni do Asgardu, gdzie mieli okazję się poznać.
To było przeznaczenie, a tak przynajmniej uważała Jenna.
Kiedy Jenna powróciła do Asgardu, po trzyletnim pobycie na Xandarze, gdzie szkoliła swoje zdolności pod okiem Zunona, zrozumiała, że to właśnie Asgard jest jej prawdziwym domem.
Bywały momenty, kiedy ciekawił ją Midgard. Jak wygląda? Jacy są jej mieszkańcy? Czy wyglądają jak ona? Jakie mają jedzenie i trunki? Czy Midgardowi również zagrażają jakieś niebezpieczeństwa i czy ma kogoś kto mógłby bronić owej planety?
W pewnym momencie Thor udał się na Midgard, gdzie poznał niejaką Jane, w której się zakochał. Coraz częściej bywał na owej planecie i dzięki niemu Jenna mogła dowiedzieć się kilku informacji na jej temat. Była zaintrygowana, obiecała sobie, że pewnego dnia uda się tam wraz z Thorem, jednakże nigdy do tego nie doszło, wszak to właśnie w Asgardzie miała wszystko czego w życiu najbardziej potrzebowała – Dom, rodzinę, przyjaciół oraz miłość.
•••
Pewnego dnia Jenna siedziała na ławce w pałacowym ogrodzie i przyglądała się spacerującym dookoła mieszkańcom Asgardu. W pewnym momencie pojawił się przy niej Loki i siadając u jej boku, rzekł:
— Thor udaje się niebawem do Midgardu do tej swojej Jane. Pytał czy nie chciałabyś się z nim tam udać?
— Jeszcze nie — Odparła krótko Jenna i oparła głowę na ramieniu Lokiego.
Tak odpowiadała za każdym razem, a jej wizyta na Midgardzie nigdy nie doszła do skutku. I tak też Jenna pozostała w Asgardzie.
Nie zawsze było idealnie. Bywały cięższe chwile, jak chociażby Loki, który buntował się rozkazom Odyna i próbował konkurować z Thorem. Na szczęścia była wtedy przy nim Jenna, która odwodziła go od błędnych decyzji.
Dzięki niej Loki zrozumiał jak wielkie miał szczęście, że Odyn zdecydował się go przygarnąć. Wciąż bywał zazdrosny i buntowniczy, jednakże nie na tyle by dopuścić się jakiejkolwiek zdrady.
Asgard był chroniony. Żadna wroga istota, bądź najeźdźca nie ośmielił się zaatakować królestwa Odyna. Ani lodowe olbrzymy z Jotunheimu, ani Hela i jej armia umarłych, a także Surtur, wszak rodzina królewska stała na straży Asgardu silna i zjednoczona jak nigdy dotąd.
Lata mijały Jennie na wykwintnych balach w złotych salach pałacu, wizytach na pobliskich planetach w towarzystwie Odyna i Friggi, ochrony ich przed najeźdźcami oraz na satysfakcji ze swojego życia. Czuła się spełniona w życiu.
Z niecierpliwością oczekiwała na Thora po jego wizytach na Midgardzie, który zawsze miał wiele ciekawych historii do opowiedzenia. Opowiadał głównie o Jane oraz o przyjaciołach, zwanych również Avengersami, którzy byli obrońcami Midgardu.
— Koniecznie będę musiała ich kiedyś poznać — Mawiała wnet Jenna — Zwłaszcza tego starca Kapitana. Wydaje się on być takim nudziarzem. Zaproś go kiedyś do Asgardu, niech dowie się jak my, Asgardczycy, potrafimy się bawić. A ta dziewczyna, o której mi ostatnio opowiadałeś. Ta nowa w waszej drużynie. Jak jej było?
— Wanda.
— Wydaje się być fajna, a te jej moce... Odjazdowe. Telekineza i telepatia, wow. Jej brat też musi być super.
— Pietro jest dziwny. Po walce w Sokovii nie przestaje się chełpić naszym zwycięstwem, jakby to była tylko jego zasługa. Pajac — Stwierdził Thor z lekkim uśmieszkiem.
– Kiedy znowu się tam udajesz? — Zapytała Jenna.
— Na razie jest spokojnie. Incydent z Ultronem był jedynym poważniejszym z jakim musieliśmy się zmierzyć. Wcześniej zaatakowała nas armia Chitauri, jednakże do dziś nie wiemy kto ją nasłał. Jedno jest pewne — Stwierdził dumnie Thor — Jesteśmy świetni i skopiemy tyłki każdemu, kto stanie nam na drodze. Przydałabyś się Avengersom, Jenn. Naszej drużynie przydałby się ktoś o twoich zdolnościach. W końcu miałbym kogoś z kim mógłbym konkurować.
Jenna zaśmiała na te słowa i upiła łyk Adgardzkiego trunku po czym odparła:
— Jest mi tutaj dobrze. Poza tym mogłabym ciebie przyćmić w tej twojej drużynie.
Thor również się zaśmiał, stuknął się kielichem z Jenną i kontynuowali swoją rozmowę.
•••
Kilka lat później Jenna i Loki ogłosili rodzinie, a także ludowi, że spodziewają się wspólnego potomka. Owe wieści zapoczątkowały w Asgardzie tygodnie pełne zakrapianych imprez, radosnych festiwali, tańców oraz śpiewów, wszak niebawem w rodzinie królewskiej miał pojawić się nowy członek.
I oto, po kilku miesiącach pojawił się Fenrir. Mały chłopiec był niezwykle podobny do Lokiego oraz odziedziczył po nim zdolności. Uwielbiał przybierać różne postacie, a jego ulubioną był wielki wilk, którym straszył młodsze dzieci.
— Nie tylko wygląd odziedziczył po tobie — Rzekła pewnego dnia Jenna, kiedy wraz z Lokim obserwowali z balkonu jak Fenrir bawi się ze swoimi rówieśnikami — Charakter również. To niesprawiedliwe.
Loki objął ukochaną ramieniem, mówiąc:
— Może nasz kolejny potomek odziedziczy coś po tobie. Wyobraź to sobie... Dwójka naszych dzieci pojedynkująca się między sobą. Już widzę jak Fenrir będzie się wściekał na brata lub siostrę za ciągłe korzenie pod nogami oraz zagubione strumienie wody lądujące prosto na jego twarzy. Jak za naszego dzieciństwa, kiedy nękałaś tym mnie i Thora.
Jenna wyobraziła to sobie, a na jej twarzy pojawił się błogi uśmiech. Po chwili jednak zmarszczyła brwi i oznajmiła żartobliwie:
— Drugie dziecko? Nie jesteśmy nawet małżeństwem.
Wnet Loki spojrzał na Jennę, mówiąc:
— Więc zróbmy to. Pobierzmy się.
— Tak po prostu? — Zapytała Jenna — To są oświadczyny?
— Czym są oświadczyny? — Loki wydawał się być tym zaintrygowany.
Kobieta wzruszyła ramionami i odparła:
— Taki zwyczaj na Midgardzie. Thor mi o tym mówił. Mężczyzna klęka przed swoją ukochaną, wręcza jej jakąś biżuterię i pyta się czy zostanie jego małżonką.
— Ale ja nie muszę się ciebie o to pytać, prawda? — Wtrącił Loki — To oczywiste, że się zgodzisz.
Jenna przyznała mu rację w myślach.
— Więc na co czekamy? Chodźmy do Odyna i Friggi. Oznajmijmy im o naszych zamiarach.
I tak też uczynili. Po kilkumiesięcznych przygotowaniach w Pałacu Królewskim odbyła się wielka i huczna uroczystość zaślubin, która trwała niemalże tydzień. Co to był za czas! Czas pełen radości i tańców.
Niecałe dwa lata później na świecie pojawił się drugi syn Jenny i Lokiego – Sleipnir.
Tak jak Loki przewidział, chłopiec odziedziczył moce Jenny lecz tylko w połowie, wszak z czasem zaczął przejawiać zdolności panowania nad wiatrem i wodą.
W tamtym momencie Jenna zrozumiała, że osiągnęła w życiu największe szczęście. Miała kochającego męża, dwójkę, wspaniałych synów oraz otaczała się bliskimi jej ludźmi. Było idealnie.
Niestety zawsze znajdzie się ktoś kto chciałby zaburzyć szczęście innych ludzi. Kimś takim był Thanos, szalony Tytan, który postanowił zniwelować połowę żyjących istot z całego wszechświata, co też uczynił. Był to wyjątkowo ciężki okres dla Asgardczyków. Stracili oni swoich bliskich oraz nadzieję na ich odzyskanie.
Jenna również doświadczyła ogromnej straty, wszak Thanos odebrał jej Fenrira oraz Odyna. Kobieta była zdruzgotana. Przez lata wraz z Lokim poszukiwali Thanosa, niestety bezskutecznie.
Thor zamknął się w sobie, ponieważ obwiniał się o porażkę w starciu z szalonym Tytanem. Był na Midgardzie w momencie, kiedy Thanos zdobywał ostatni z Kamieni Nieskończoności. Wraz z Avengersami stoczył zaciekłą i niezwykle krwawą walkę, którą niestety przegrali. Skutkiem tego było zniknięcie połowy populacji całego wszechświata.
Lata mijały, a Thanos wciąż pozostawał nieuchwytny. Jenna traciła nadzieję na odzyskanie syna, przybranego ojca oraz połowy populacji Asgardu, w tym wielu przyjaciół.
Pięć lat później nastąpił przełom.
Tego dnia Jenna siedziała w swojej komnacie i obserwowała Sleipnira, bawiącego się samotnie przy fontannie, kiedy nagle usłyszała cichy krzyk dobiegający z pokoju obok.
Owy głos wydawał się jej być znajomy, toteż natychmiast się tam udała, lecz to co zastała kompletnie zwaliło ją z nóg.
Na środku pokoju, cicho popłakując, siedział Fenrir. Wyglądał tak samo, jak w dniu kiedy zniknął. Jenna niedowierzała własnym oczom.
— Fenrir... — Szepnęła, a jej serce zalała fala paniki, że widok syna jest jedynie wytworem jej wyobraźni albo iluzji.
Powoli zbliżyła się do niego, a chłopiec poderwał się na swoje krótkie nóżki i rzucił się w jej ramiona.
Jenna, której ciało zalała fala wzruszenia, objęła syna, a po jej twarzy spływały łzy szczęścia i niedowierzania.
— To naprawdę ty... — Szepnęła.
Nagle, na środku pomieszczenia pojawił się delikatny błysk, który przeistoczył się w portal, z którego wyszedł, nieznany dotąd Jennie, mężczyzna.
— Nazywam się Stephen Strange. Nie mam czasu na wyjaśnienia. Thor ciebie potrzebuje. Ciebie i ludzi zdolnych do walki. Zbierz tak wielu ilu zdołasz. Czeka nas ostateczna walka.
— Walka? — Jenna nie kryła swojego przerażenia, spowodowanego nagłym pojawieniem się nieznajomego mężczyzny. — Z kim mamy walczyć i skąd znasz Thora?
— Jestem z Ziemii. I właśnie w tym momencie toczy się tam walka z Thanosem.
Jenna wpatrywała się w Strange'a z szeroko otwartymi oczami, niedowierzając w to co właśnie usłyszała. Przecież Thor zabił Thanosa, odciął jego głowę pięć lat temu, kiedy dowiedział się, że ten zniszczył Kamienie Nieskończoności.
— Jenno Hawkins!
Z rozmyśleń wyrwał ją stanowczy głos Stephena Strange'a. Kobieta poderwała głowę, ucałowała syna po czym rzekła:
— Daj mi kilka minut. Zbiorę ludzi, którzy chętnie staną do walki u boku Thora na Midgardzie.
Kiedy Strange zjawił się ponownie, Jenna stała na środku placu przed Pałacem Królewskim. U jej boku stali Loki, Frigga i Odyn, a za nimi setki wojowników gotowych do walki.
— Prowadź — Rzekła Frigga, dzierżąc miecz w dłoni — Zabierz nas do mojego syna byśmy mogli go wesprzeć i zapobiec ponownej stracie naszych bliskich.
Po tych słowach odwróciła się do Asgardczyków i przemówiła doniosłym, pewnym głosem:
— Czeka nas walka z szalonym Tytanem, który przed laty odebrał wam wasze rodziny i przyjaciół. Pomścijmy ich, a w naszych sercach ponownie zapłonie radość. Za mną, ludu Asgardu!
Wnet Frigga i Odyn ruszyli przed siebie wprost do portalu, przy którym czekał Stephen Strange. Za nimi podążyli Jenna i Loki, którzy kurczowo trzymali się za ręce, chcąc w ten sposób dodać sobie otuchy.
— On już nie odejdzie— Szepnął Loki — Odzyskaliśmy naszego syna. Teraz upewnijmy się, że Thanos nie odbierze nam go ponownie.
Była to pierwsza wizyta Jenny na Midgardzie. Nie tego się spodziewała. To co zastała na rodzimej planecie kompletnie ją zaskoczyło. Wszędzie dookoła unosił się ciemny dym. Świat spowił ogień, wśród którego kroczyła armia Thanosa. Owa armia była ogromna. Jenna obawiała się, że wrogowie byli znacznie liczniejsi, kiedy wnet rozejrzała się na boki i ujrzała więcej portali, z których wychodziło coraz to więcej sojuszników.
Jenna rozpoznała kilku z nich z opowieści Thora, między innymi Kapitana Amerykę, Hulka czy Iron Mana. Lecz nie był to odpowiedni czas na zapoznanie.
Kobieta usłyszała okrzyk Kapitana, który przywołał do siebie drużynę po czym wszyscy rzucili się do walki przeciwko armii Thanosa.
— Do boju, Asgardzie! — Krzyknął Odyn. Wnet Jenna wzbiła się w powietrze i zaatakowała wrogów.
•••
Walka była zacięta i krwawa, jednakże ostatecznie ją wygrali. Waleczność i hart ducha zebranych ludzi wprawiał Jennę w zachwyt i dumę, że we wszechświecie znajduje się tak wielu odważnych i nieugiętych wojowników.
Kilku z nich poległo, w tym jeden z bliskich przyjaciół Thora – Iron Man, zwany również Tonym Starkiem. Założył rękawice Thanosa i unicestwił go wraz z jego armią.
Terror Thanosa przeminął i cały wszechświat wrócił do normy, a Jenna wraz z rodziną powróciła do Asgardu.
Jej życie ponownie nabrało kolorów. Cieszyła się każdym dniem, każdym promieniem słońca, każdym uśmiechem synów, każdym pocałunkiem Lokiego.
Fenrir, który narodził się pierwszy stał się młodszym bratem Sleipnira, jednakże to nie miało znaczenia. Najważniejsze, że Jenna odzyskała rodzinę.
Jenna Hawkins pojawiła się na Midgardzie tylko jeden raz, by stoczyć walkę z Thanosem. Była to jej pierwsza, a zarazem ostatnia wizyta na tej planecie. Przestała się zastanawiać jak wyglądałoby jej życie, gdyby opuściła Asgard, wszak tutaj miała wszystko co sprawiało, że czuła się spełniona.
I tak oto Jenna, która w innej czasoprzestrzeni była bohaterką z Ziemii, pozostała w Asgardzie.
Jenna, która była jedną z Avengersów, jedynie słyszała o ich perypetiach z opowieści Thora.
Jenna, która była najbliższą przyjaciółką Kapitana Ameryki, uważała go za staruszka w młodym ciele, bez poczucia humoru, aczkolwiek niezwykle odważnego.
Jenna, która poślubiła Zimowego Żołnierza, nawet nie zamieniła z nim ani jednego słowa, nie widząc, że w innej czasoprzestrzeni to właśnie on był jej pisany.
Jenna, która posłuchała się przepowiedni, którą przed laty wyjawiła jej staruszka, kompletnie ją zignorowała i żyła własnym życiem.
W innej czasoprzestrzeni Jenna Hawkins była już martwa. Oddała swoje życie by uratować córkę i zwróciła całą swoją potęgę planecie, której jej odebrała.
W tej czasoprzestrzeni Jenna Hawkins odeszła w sędziwym wieku. Dzięki Odynowi i Fridze dożyła stu czterdziestu lat. Wygląd jej się nie zmienił, jednakże ludzki organizm umierał.
Frigga czuwała przy Jennie. Wiedziała, kiedy nadejdzie moment jej odejścia i przygotowała rodzinę na tę chwilę.
Jenna również czuła, że ulatuje z niej życie. Nie cierpiała jednak z tego powodu. I tak dostała więcej czasu, niż powinna go mieć.
W ostatnich dniach wspominała swoje piękne życie, a kiedy nadszedł moment pożegnania, cała jej rodzina udała się wraz z nią na planetę Navaar, by Jenna, z momentem swojej śmierci, mogła oddać moc owej planecie.
•••
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top