7.

- Możemy porozmawiać? - zapytałam Nialla, który od pewnego czasu siedział przy stoliku w kawiarni moich rodziców. Zapewne czekał na ten moment, kiedy przestanę się na niego gapić i podejdę.

- Możemy. - odpowiedział spokojnie.

- To co się wydarzyło w samochodzie... - zaczęłam, jednak Niall wtrącił się w połowie zdania.

- Powinniśmy to powtórzyć. - powiedział, a mnie zatkało.

- Co? - syknęłam. - Przecież jesteśmy przyjaciółmi. - powiedziałam.

- Nie Vivian. Od początku jest miedzy nami chemia. Wiem, że czujesz to samo. - wyszeptał. Wstałam z krzesła i patrzyłam na niego z góry.

- Niby skąd? - wywarczałam, po czym odwróciłam się na pięcie i wróciłam za ladę.

- Oddałaś pocałunek. - krzyknął za mną, co spowodowało, że przystanęłam. - Może przed sobą to ukrywasz, ale nie przede mną. - powiedział, po czym usłyszałam tylko szurnięcie krzesłem i dźwięk otwierania drzwi. Wyszedł? Odwróciłam się i nie widziałam chłopaka. To znaczyło, że wyszedł. Jednak pozostawił po sobie pełno osób, które do końca dnia mierzyły mnie od stóp do głów.

----

Do końca dnia myślałam nad tym wszystkim. Próbowałam zebrać wszystkie myśli w jedno. Zapomnieć o Niallu. Jednak za każdym razem, kiedy o czymś myślałam, schodziło to na jego tor. Chciałam do niego zadzwonić, kilkakrotnie. Kiedy wzięłam telefon do ręki, nagle w domu rozległe się pukanie do drzwi. Odłożyłam telefon, dziękując, że ktoś mnie wybawił. Ruszyłam w stronę drzwi, a kiedy je otworzyłam zobaczyłam chłopaka. Nie trwało to długo, bo zaraz po tym wszedł do środka, objął moją twarz w dłonie i przyssał się do mnie. Jego pocałunek był inny niż wtedy. Wypełniony smutkiem i bólem. Wiedziałam, że coś nie gra. Oddałam pocałunek. Zrobiłam to.. nie wiem dlaczego to zrobiłam.

- Oddałaś. Znowu. - powiedział, a ja dopiero wtedy zauważyłam, że jego oczy są zaczerwienione, a policzki mokre. Złapałam go za rękę i zaprowadziła do salonu. Oboje usiedliśmy na kanapie i przez kilka minut wpatrywałam się w jego twarz. On również to robił. Kiedy z jego oczu zaczęły lecieć łzy, a na twarzy pojawił się grymas, musiałam zapytać co się stało. On pewnie wołał milczeć, chociaż gdyby tak było, nie przszedłby do mnie.

- Co się stało? - zapytałam cicho. Nie mogłam wydusić z siebie słowa, bo na widok cierpiącego chłopaka w gardle tworzyła mi się gula.

- Wszystko. - wyszeptał zaciągając nosem.

- To znaczy? - czekałam na wyjaśnienia. I tego dlaczego płakał i tego dlaczego znowu do cholery mnie pocałował. Starałam się być spokojna, jednak w środku całą chodziłam ze złości.

- Wszystko mi się pierdoli. Moja matka jest chora, ty mnie nie chcesz, przyjaciele nie akceptują prawdziwego mnie. Teraz juz wiesz co? - warknął. Był zły. Widziałam to.

- Jak to chora. Zacznij od początku. - złapałam za jego dłoń.

- Umówiłem się z nią dzisiaj, żeby porozmawiać. Kiedy wszedłem do domu leżała w kuchni nieprzytomna. - mówił z zaciśniętym gardłem. Słyszałam to. Chcąc dodać mu otuchy, wtuliłam się w niego. - Zadzwoniłem po karetkę. W szpitalu dowiedziałem się, że od kilku miesięcy moja mama walczy z rakiem. Sama. Nie powiedziała mi o tym, bo nie chciała mnie martwić. Jak ona mogła mi to zrobić? Może byłem okropnym synem, ale zawsze ją kochałem i była jedna z trzech osob, o których tam myślałem. - odrzucił mnie na bok, po czym wstał i zaczął chodzić dokoła salonu.

- Tam? - nie rozumiałam. Gdzie o niej myślał?

- Kiedyś ci powiem. - wyszeptał. Wrócił do mnie i przyciągnął do siebie. Wyszeptał do ucha ciche przepraszam, po czy ucałował moje czoło. Nie wiem co mną kierowało, ale tym razem to ja wessałam się w jego usta. Tym razem był to pocałunek dwojga ludzi, którzy byli siebie spragnieni. Jakbyśmy rozstali się na kilka lat. Pełen uczucia. Niall na początku nie wiedział co ma zrobić, ale w końcu zaczął mnie całować. Wiedziałam, że nic dobrego z tego nie będzie i tylko go tym skrzywdzę, ale musiałam to zrobić. Musiałam wiedzieć czy czułam to samo co on. Dowiedziałam się. Poznałam siebie. Siebie, która kocha tego chłopaka.

- Nie pozwolę cię skrzywdzić. - wyspałam mu w usta.

- To ja powinienem to powiedzieć. - uśmiechnął się. Zostawił n moich ustach słodkiego buziaka, po czym wtulił się w mój brzuch. Leżeliśmy tak kilka godzin. On obejmujący mnie w pasie, ja bawiąca się jego włosami, patrząca w sufit i uśmiechająca się do samej siebie jak ostatnia idiotka.

----

Niall wyszedł, a ja miałam poczcie winy, że narobił mu, jak i sobie ogromnej nadziei. Najgorsze w tym wszystkim było to, że ja czułam do tego chłopaka coś więcej. Tak jak on. Bałam się mówić o tym głośno, bo w moim przypadku zawsze odbijało się to na mnie. Jednak nie potrafiłam tak żyć. Musiałam coś z tym zrobić. O zrobiłam...

---- Niall ----

Niall...

Przepraszam, ale to uczucie niszczyło mnie od środka. Nadal niszczy. Jak widzę Ciebie, rozpadam się na drobne kawałeczki, nie umiejąc później  poskładać tego w całość. Miałeś rację. Siebie oszukuję, ale ciebie już więcej nie chcę. Nie moge.
Kocham Cię Niall. Zajmujesz moją głowę całymi dniami i nocami. Jedyne czego pragnę to Ciebie. Jednak nie jestem pewna czy dalibyśmy radę. Boję się, że mogę C skrzywdzić. Nie chce tego zrobić. Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Znikam. Znikam z Twojego życia. Znikam z życia każdego. Jeśli naprawdę mnie kochasz, będziesz wiedział gdzie jestem. Ale dla Twojego dobra, nie szukaj Mnie. Tak będzie lepiej dla wszystkich.

Twoja Viv..

Nic z tego nie rozumiałem. Owszem, cieszyłem się, że Vivian czuła do mnie coś więcej, jednak dlaczego nie powiedziała mi tego w oczy. Miała tyle okazji. W tamtej chwili nie wiedziałem co robić. Czy zostać w domu, tak jak mi kazała, czy wyjść i zacząć jej szukać. Byłbym głupi gdybym został. Od razu spakowałem telefon i chwyciłem za kluczyki. Odpaliłem swój samochód i ruszyłem. Ona mogła być tylko w jednym miejscu. Tam zamierzałem pojechać.

----

Przepraszam kochani za wszystkie błędy, brak przecinków i podobne tego typu rzeczy. Chciałam dodać ten rozdział jak najszybciej kiedyś to poprawię.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top