18

Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Emily wyjechała do babci, więc ostatnie tygodnie byłam sama. Mój brzuszek nie był duży, ale w obcisłej bluzce można było zauważyć, że byłam w ciąży. 
Wstałam z łóżka i opatuliłam się szlafrokiem. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazała się dwójka moich przyjaciół.

- Louis? Harry? Co wy tu robicie? Ale niespodzianka. - pisnęłam. Dawno ich nie widziałam. Rzadko też rozmawialiśmy i jakoś nie miałam im też okazji powiedzieć o ciąży.

- Mówiłem, że cię odwiedzimy. - powiedział Louis, po czym podszedł do mnie i mocno przytulił. Zaraz po nim, ten sam gest wykonał Harry.

- Dobrze trafiliście, bo moja współlokatorka jest na wakacjach, a więc mam wolny pokój. - powiedziałam zapraszając parę do środka. Bardzo się cieszyłam, ale bałam się reakcji na to, co miałam im do powiedzenia. 

- Jesteś nadzwyczaj promienna Vivian Parker. Czyżby nowa osoba w twoim życiu? - stwierdził Louis.

- Można tak powiedzieć.. - uśmiechnęłam się.

- Poznamy ją? - zapytała Harry.

- Na pewno. - powiedziałam. 

- Kiedy? - zapytali w tym samym czasie.

- Dokładnie za dwadzieścia pięć tygodni. - powiedziałam, a oni popatrzyli na mnie pytająco. Żeby udowodnić im prawdę, odsłoniłam szlafrok. Spałam w staniku sportowym, więc mój brzuch był nagi. 

- Jesteś ..

- W ciąży? Tak. - powiedziałam z satysfakcją.

- Z nim? - wypytywał Louis. Nie wydawał się być szczęśliwy. Był wkurzony.

- Nie ważne z kim. Ani on, ani dziecko nie muszą wiedzieć o swoim istnieniu. - powiedziałam, po czym zdenerwowana zawiązałam z powrotem szlafrok. 

- Gratuluje skarbie. Będziesz świetną mamą. A z tym gburem na pewno ci pomożemy przy dzidziusiu. - powiedział Harry wskazując na swojego męża.

- Jak to pomożecie? Przecież mieszkacie w Londynie. - zaznaczyłam.

- Już nie. Dostałem propozycję pracy tutaj, więc się przenosimy. Już jest wszystko załatwione. Za cztery dni odbieramy klucze do mieszkania. - powiedział Louis, a ja nie wiedziałam co mam robić. Byłam tak podekscytowana, że zaczęłam skakać w miejscu i piszczeć z radości.

- Dlaczego nie powiedzieliście mi o takiej zmianie w waszym życiu? 

- Ty chcesz nam coś powiedzieć o ukrywaniu zmian? - powiedział Louis kładąc dłoń na moim brzuchu. - Cieszę się. Dlaczego mam się nie cieszyć? Będę najlepszym wujkiem na świecie. - powiedział, co sprawiło, że z moich oczu zaczęły lecieć łzy. 

- Czyli Niall nie wie? - zapytał Harry.

- Nie. I proszę was, żeby tak zostało. Nie chcę utrudniać sobie życia jeszcze bardziej, więc niech zostanie tak jak jest, a jest dobrze. 

- Nie powiemy mu. Możesz na nas polegać. Będzie trudno, ale postaramy się nic mu nie mówić. - powiedział Louis, uśmiechając się do mnie, a jego oczy przepełnione były troską.

****

Cały dzień spędziłam razem z przyjaciółmi. Wypytywali o wszystko co dotyczyło dziecka, a tak naprawdę sama niewiele wiedziałam. To był początek. Wszystko miało się dopiero zacząć. Nie znałam płci dziecka, nie planowałam na jaki kolor pomaluje pokoik, czy jakiego koloru kupię wózek. To wszystko miało dopiero nadejść. W tamtym czasie ważne było dla mnie zdrowie mojego dziecka, a nie to czy będzie chłopcem, czy dziewczynką, lub w jakim pokoju będzie mieszkało. 

Louis cały czas wpatrywał się w mój brzuch, zawieszając się przy tym na chwilę. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała. Dlatego kiedy Harry poszedł wziąć kąpiel, potanowiłam, że jest to dobry moment.

- Powiesz mi w końcu o co się pokłóciliście? - zapytałam przyjaciela, który leżał na sofie smutny, jak przez cały dzień.

- Nie pokłóciliśmy się. - powiedział niebieskooki, ale kłamał. Widziałam to, bo nawet na mnie nie spojrzał, tylko zaczął bawić się nerwowo obrączką.

- Nie jestem ślepa Lou. Powiedz mi o co chodzi.

- Dziecko. - powiedział.

- Co dziecko?

- Chcę mieć dziecko, a Harry nie. Ostatnio cały czas się o to kłócimy i w ogóle nie rozmawiamy. - powiedział, a w jego oczach pojawiła się szklana powłoczka.

- Louis, ale dziecko nie jest czymś, co można zwrócić. Byłbyś wspaniałym ojcem, Harry również, ale musisz się liczyć, że on może nie jest gotowy, żeby przyjąć na siebie tak ogromny obowiązek. Może chce nacieszyć się tobą, korzystać z życia, a dopiero później zacząć myśleć o dziecku.

- Ale rozumiesz, że czuję taką wewnętrzną potrzebę bycia ojcem. Uratowania jakiejś małej kruszynki, która byłaby tylko moja.

- Twoja i Harryego.

- Tak..

- Musisz przemyśleć kilka spraw. Zastanowić się co jest dla ciebie najważniejsze. Zaspokajanie swoich wewnętrznych potrzeb, czy twój mąż, który w tym przypadku też ma trochę do powiedzenia.

- Przepraszam, że na ciebie wtedy nakrzyczałem. Po prostu będziesz miała dziecko, które nie było planowane, a ja chciałbym mieć.

- Rozumiem. Będziesz wujkiem. Zawsze to coś. Mam jutro badanie. Chcesz iść ze mną? - zapytałam, bo stwierdziłam, że może być to dla niego coś pięknego.

- Mogę?

- Możesz. Jeśli chcesz, Harry też może.

- Chciałbym, ale nie wiem czy się zgodzi.

- Zgodzi się.

****
Następnego dnia rano, byłam umówiona na wizytę u ginekologa. Rozmawiałam z Harry'm, który wręcz od razu zgodził się, żeby iść z nami na to badanie. Mimo tego, Louis nadal chodził przybity i nie odzywał się do męża. Nie chciałam patrzeć jak wymieniają się tylko spojrzeniami i nie raz próbowałam się wtrącić, ale otrzymałam wiadomość, że mam się nie wtrącać.

Droga do szpitala minęła w ciszy, której się z resztą spodziewałam.
Przed gabinetem siedziała jedna kobieta, która ukradkiem spoglądała na Harryego. W Lou aż się gotowało. Zdecydowanie obdarzała go spojrzeniami, które wyglądały na jednoznaczne.

- Szanowna pani. Ten mężczyzna jest gejem, do tego moim mężem. Kochamy się i on i tak nie zwróci uwagi na pani zalotne spojrzenia. - warknął Louis. Harry popatrzył na niego i się uśmiechnął. Kobieta natomiast prychnęła i usiadła po drugiej stronie korytarza. Mogłam dostrzec, że para moich przyjaciół, wymieniała się uśmiechami.

- Możecie się w końcu pogodzić do cholery. Mam was dość. Mam dość Harryego I Louisa skłóconych. - szepnęłam. Louis podszedł do Loczka i mocno go przytulił. Wyszeptał mu przy tym coś na ucho, o czym oczywiście chciałabym wiedzieć, ale cieszyłam się, że w końcu coś do nich dotarło.

Po kilku minutach pani doktor zaprosiła mnie do gabinetu, a ja zapytałam czy chłopcy mogą wejść ze mną. Kobieta zgodziła się, po czym obdarzyła ich uśmiechem. Od razu położyłam się na leżance, a moi przyjaciele stali obok mnie.

- Jak się pani czuje? - zapytała dr Stevens.

- Wspaniale. Jest ciężko, ale cieszę się, że będę miała dziecko. - powiedziałam, po czym podciagnęłam koszulkę do góry tak, aby kobieta mogła wykonać badanie.

- Któryś z panów to szczęśliwy tatuś? - zapytała skupiona na włączaniu urządzenia.

- Nie, to moi przyjaciele. - zachichotałam.

- No dobrze. Może maluszek ujawni nam co ma między nóżkami. - zaśmiała się lekarka, po czym zaczęła jeździć głowicą po moim podbrzuszu.
- Z dzieckiem wszystko w porządku i na tą chwilę uważam, że będzie to dziewczynka. Proszę spojrzeć, rączki i nóżki są już prawidłowo wykształcone. - powiedziała wskazując na ekran, na którym było widać zarys malutkiego człowieczka.

- Córeczka?- zapytałam, a mój głos zdarzał. W oczach pojawiły się łzy wzruszenia. Popatrzyłam na Louisa I Harryego, którzy również nie kryli wzruszenia.

****
Siedzieliśmy w samochodzie, stojąc w ogromnym korku. Była cisza, ale tym razem nie było niezręcznie. Cały czas myślałam o tym, że moje dziecko jest zdrowe i będzie to dziewczynka.

- Louis, przepraszam, że wtedy na ciebie nakrzyczałem, ale kiedy dzisiaj zobaczyłem na tym ekranie te wszystkie szare kropki nie mogłem ukryć wzruszenia. Chciałbym mieć dziecko. Nawet dwójkę. Jeśli ty nadal jesteś zainteresowany. - powiedział nagle Harry, a mnie zatkało. Szczerze nie sądziłam, że moja córka sprawi u niego taką zmianę.

- Słucham? - wydukał ledwo Lou, bo również był zdziwiony. - Oczywiście, że chce mieć dzieci. - powiedział, po czym pocałował Harryego czule w usta.

- Porozmawiamy o tym, dobrze? - zaproponował Harry, a Lou kiwnął głową.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top