17

Dni od mojego powrotu mijały, a ja na nowo przyzwyczajałam się do mojej stałej szkolnej rutyny. W tamtym okresie, większość zajęć miałam na popołudnie, co szczerze mówiąc bardziej mi pasowało, bo mogłam się porządnie wyspać. Ostatnimi czasy nie czułam się dobrze. Byłam przemęczona i nie miałam na nic siły. A powinnam mieć jej naprawdę sporo z powodu zbliżających się egzaminów. Nie mogłam uwierzyć, że to już prawie ponad pół roku.

Jeśli chodzi o Nialla, to darzyłam go sporą nienawiścią. Nie chciałam tego, ale za każdym razem zmuszał mnie do tego coraz bardziej. Dzwonił kilka razy i pisał od groma sms-ów, ale nie chciałam zawracać sobie nim głowy. W końcu któregoś dnia nie wytrzymałam i odebrałam. Był pijany, wygadywał różne rzeczy. Krzyczał i zaczął mnie wyzywać, ale nie ruszyło mnie to zbytnio, bo dopiero wtedy zaczęłam zauważać, jakim idiotą był. Powiedziałam mu spokojnie, żeby w końcu zajął się swoim życiem, a moje zostawił w spokoju. Nie to, że nie chciałam go znać. On po prostu robił wszystko, żeby mnie do siebie zniechęcić. 

****

- No i wtedy on mi powiedział, że mam ładną sukienkę. Mówię ci, to było strasznie miłe.. - mówiła Emily. Była dziewczyną, z którą miałam większość zajęć. Tak wyszło, że się zaprzyjaźniłyśmy.

- Emm..

- Słuchaj, jego oczy.. ten błękit. Po prostu cudo. - wzdychała.

- Jakoś mam wstręt do tego koloru oczu. - wysapałam. Nie czułam się za dobrze.

- Viv? Jesteś blada. Powinnaś się położyć. Poczekaj tu, zaraz przyniosę wody. - powiedziała i tak zrobiła. Ja również wykonałam polecenie przyszłej Pani doktor. - Ostatnio często ci się to zdarza. Może umówię cię na badania? To może być spadek odporności. - powiedziała, zgarniając kosmyki moich włosów, które opadały mi na czoło.

- Może powinnaś. Byłabym ci wdzięczna. Ostatnio często mam takie omdlenia i zasłabnięcia. - powiedziałam biorąc łyka wody. 

- Więc pójdziemy już dziś. Moja mama na pewno cię przyjmie. Zrobi ci badanie krwi, moczu i poproszę ją jeszcze o USG.

- USG? Po co? - zapytałam zdziwiona. Naprawdę nie widziałam potrzeby tego badania.

- Bo twoje objawy są charakterystyczne dla ciąży. Przemęczenie, nudności, omdlenia. - studiowałam medycynę i nie wpadłam na najbardziej oczywistą rzecz. Przecież to było jak najbardziej możliwe. Od czasu naszego intymnego spotkania z Niallem upłynął okres, w którym mogło dojść do zapłodnienia. Nie powiem, ale fakt iż mogłam być w ciąży, przerażał mnie. Byłam młoda, a do tego sama.

- Nie pomyślałam o tym. - powiedziałam, a w moim głosie zdecydowanie było słychać strach.

- Spokojnie, nawet jeśli to świat się nie zawali. Wiesz, że będę z tobą cały czas. - przytuliła mnie, żeby dodać mi trochę otuchy. Jednak to nie ona prawdopodobnie nosiła pod sercem nowe życie.

****

- Wyniki są w porządku. - powiedziała Pani Cook, patrząc na kartkę z wynikami.

- Mamo, mogłabyś zrobić jeszcze Vivian USG? - wtrąciła Em.

- A miałaś jakiś uraz czy może odczuwasz ból? - zapytała kobieta patrząc spod okularów.

- Em myśli, że jestem w ciąży, w sumie może być to możliwe. - powiedziałam nieśmiało, bo było mi wstyd. 

- Nic się nie martw skarbie. Na pewno wszystko będzie dobrze. Emily urodziła się, kiedy byłam na pierwszym roku stażu, poród odbył się tego samego dnia, kiedy miały być egzaminy. Nie mogłam go napisać, ale jestem lekarzem i jeśli ja dałam radę, to ty dasz tym bardziej. - podeszłą do mnie i objęła mnie. - Pójdziemy na oddział ginekologiczny, tam moja koleżanka zrobi ci badanie i wszystkiego się dowiemy. 

- Dziękuję wam bardzo. - powiedziałam, po czym uśmiechnęłam się do tych cudownych kobiet. Ostatnio były jedynymi osobami w moim życiu, z którymi mogłam się spotkać. Stawały się kimś ważnym. Bardzo ważnym.

****

- Przeważnie gratuluję pacjentkom dziecka, ale ty nie wydajesz się być uradowana z tego powodu. - powiedziała kobieta, która kilka minut temu przekazała mi informację, że jestem w szóstym tygodniu ciąży. Byłam w ciąży z człowiekiem, o którego istnieniu wolałam zapomnieć. 

- To nie tak, że się nie cieszę. Gdzieś tam w środku szaleję z radości. Zawsze chciałam mieć dziecko, ale nie sądziłam, że stanie się to tak szybko. Do tego w moim życiu nie jest ostatnio kolorowo. Niedawno skończył się mój związek, a ojciec tego maleństwa okazał się dupkiem. Przepraszam, że to pani mówię, ale po prostu nie wiem jak sobie poradzę z tym wszystkim.

- Poradzisz sobie. Będziesz wspaniałą matką. Uda ci się. Musisz w to uwierzyć. Będzie ciężko, ale będziesz miała kogoś, kto będzie tylko twój i kogoś, kto wypełni twoje serce w stu procentach. - uśmiechnęła się. Przekazała mi jeszcze kilka informacji na temat tego co mam robić i pożegnałyśmy się. Przed gabinetem czekała na mnie Em. 

- I jak? - zapytała, natychmiast wstając z krzesła.

- Szósty tydzień. - powiedziałam smutno, ale po chwili na moje usta wdarł się uśmiech. 

- Jest okey? - zapytała ostrożnie podchodząc do mnie.

- Będę miała dziecko. - powiedziałam z optymizmem w głosie. Zaczęłam się cieszyć z tego, że zostanę mamą. Nie byłam pewna czy dam sobie radę, ale jednak coś sprawiało, że się cieszyłam. 

- Cieszysz się? O Boże to dobrze. - odetchnęła z ulgą, po czym zamknęła mnie w mocnym uścisku. Przekazałyśmy informacje Pani Cook, po czym wyszłyśmy ze szpitala.

****

Wylądowałyśmy w moim mieszkaniu. Byłam w nim sama, a było dość spore. Wpadłam na pewien pomysł. Emily wspominała coś o tym, że szuka mieszkania, a skoro ja miałam wolny pokój, mogłam jej go wynająć. Zaproponowałam jej to, a ona od razu się zgodziła. Wszystko miało się już ułożyć. Jednak z tyłu mojej głowy cały czas miałam Nialla. Zastanawiałam się czy powiedzieć mu o dziecku. W końcu był jego ojcem. Z drugiej strony, nie chciałam, żeby jakakolwiek osoba z mojego otoczenia miała z nim kontakt. Zdecydowałam, że moje dziecko nie będzie miało ojca. A już na pewno nie zostałby nim Niall Horan. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top