{ Rozdział 6 }

Wszyscy z uznaniem pokiwali głowami.

- Bardzo dobrze mój kochany — powiedziała tymczasem Moira z uznaniem, całując spoconą głowę swojego podwładnego.

- Dziękuję Pani. Będę spał na brzuchu przez najbliższe dwa tygodnie — wysapał uległy, siląc się na humor. Jego kończyny drżały, zdradzając jednak emocje i ból targający mężczyzną.

- Unormuj oddech i emocje... - powiedziała, głaszcząc go czule po ramieniu. — Wspaniały wynik! - dodała radośnie.

- Mniejszy niż dawniej... - zaprzeczył z nutką smutku.

- Nie jesteśmy już tacy młodzi. Nadgarstek zupełnie mi omdlał — poskarżyła się i ponownie ucałowała ramię partnera — A i ty nie możesz się przeciążać.

Steve skinął głową, oddychając równo. Powoli normował rytm i uspokajał bijące szaleńczo serce. Z ukłuciem wstydu zdał sobie sprawę, że faktycznie zaniedbał ćwiczenia, przez co przyjmowanie uderzeń było trudniejsze.

Odwrócił wzrok, nie chcąc nawet patrzeć na swojego mistrza, wiedząc, co ten powie.

- Już, już mój kochany — powiedziała tymczasem Moira, odwracając flogger do góry rączką, na którego końcu znajdował się puszysty ogonek. Delikatnie sunęła nim po rozognionych plecach.

- Pani... - ciałem Steve'a wstrząsnął dreszcz. Wszystkie nerwy w jego plecach były wyczulone, wysyłając przyjemne iskierki wprost do jego penisa. Jęknął, nim zdążył się powstrzymać. Całkiem zapomniał, że czym mocniej dostanie tym jest to potem przyjemniejsze.

- Ciii, nic nie mów. Już cię dzisiaj wystarczająco nasłuchaliśmy — powiedziała z zadowoleniem, patrząc, jak wszyscy oglądają to plecy jej mężczyzny, to więzy jej koleżanki.

- Coś pięknego — powiedziała z zachwytem Greta, obserwując zaczerwienioną skórę.

- Trzeba przyznać, że zachwycający widok. I liny są w prawie tym samym odcieniu co jego plecy — zauważył Master z rozbawieniem.

Na ten komentarz Steve zamruczał, poruszając się na więzach, a Fredrik prychnął kpiąco, kiwając głową.

- Jestem niezwykle ciekawa wyników — przyznała Greta — Chociaż już wiem, że przegrałam, bo nie doceniałem dzielnego Steve'a.

- Zaraz zobaczymy. Marcio, teraz sprawdzić wyniki, czy chcesz z tym poczekać? - zapytał, patrząc na starszą kobietę.

- Myślę, że teraz wykonamy pamiątkowe zdjęcie na naszą stronę internetową sklepu. Porównanie odcieniu lin wraz z plecami Steve'a. O ile oboje naszych chłopców się na to zgadza — spojrzała na męża, a następnie jego byłego ucznia.

Obydwoje mężczyzn skinęło głowami, wydając z ciebie zgodny pomruk. Arthur zaśmiał się, zauważając, iż był w tej samej tonacji — Widać, że spędzili ze sobą wiele czasu

Marcia, dość zręcznie zrobiła zdjęcia, z zadowoleniem przypominając sobie, ile jej dzieci kosztowało nauczenie jej obsługi tego jakże skomplikowanego urządzenia, po czym odetchnęła.

- Otwórzcie pudełko i wyjmijcie karteczki. Kto chce czytać? Może ty Greto? - zapytała, zajmując miejsce na fotelu:

- Z chęcią. Bardzo mnie ciekawi kto będzie najbliżej — ujęła w dłonie ozdobne pudełeczko, podnosząc pokrywkę.

Wyciągnęła pierwszą kwadratową karteczkę i rozprostowała ją w palcach.

- Moira 350 uderzeń — przeczytała, po czym sięgnęła po kolejną. - Greta 280, nie doceniłam cię mój drogi, przepraszam — rzekła, po czym sięgnęła po kolejny kartonik. - Fredrik - 385, Arthur - 320

Rafael - 460... Zaszalałeś mój drogi — uśmiechnęła się do męża, który odpowiedział jej jedynie uśmiechem — I została nam Marcia - 400 uderzeń. Kobieta odłożyła karteczkę.

- Imponujące wyniki, lecz tak jak się spodziewałam, najbliżej poprawnego był Fredrik, brawo.

Ucałowała czoło uległego.

- Cóż w tym trudnego pani. Wychowałem go na własnym bacie, wiem, jakie ma możliwości — wzruszył ramionami mężczyzna — Jestem z niego dumny — dodał, przenosząc wzrok na wciąż przytoczonego do stojaka mężczyzny.

Uległy wyprostował się, zerkając w stronę swojego mistrza. Mimo dojrzałego wieku nadal reagował jak młody dzieciak na pochwały mężczyzny.

- Dziękuję, Mistrzu. Właściwe byłeś jeszcze bliżej, bo miałem parosekundową przerwę. - zauważył.

Moria powoli zaczęła rozpinać trzymające go w miejscu przyczepy. Oglądała uważnie skórę mężczyzny, upewniając się, że nie ma żadnych otarć.

- A miała być nagroda dla zwycięzcy — zacmokała Marcia i uśmiechnęła się — Ciebie nagrodzę inaczej, mój drogi, a dla was za udział w tym pięknym pokazie również coś mamy. Całkowite nowości z naszego sklepu. Jeśli śledzicie naszą nową ofertę, możecie spróbować zgadnąć...

Fredrik uśmiechnął się ciepło. Rozluźnił ramiona, opierając się na więzach. Otulały go wygodnie, wprowadzając w stan spokoju.

- Chyba nawet nie śmiemy próbować, matko — Rafael odezwał się pierwszy raz tego wieczoru.

- Kochany Rafaelu, ty bywasz u nas najczęściej — uśmiechnęła się wymownie.

- Dlatego wiem, że mamy małe szanse zgadnąć. Ostatnio macie dużo nowego towaru.

- Jaki to towar? - zainteresował się Arthur, przekrzywiając głowę.

Zbyt wiele chciałbyś wiedzieć — odparła Marcia, po czym zerknęła na Fredrika, który również uśmiechnął się na jej słowa.

Uwadze Artura również to nie umknęło.

- A on nie wymaga przypadkiem dyscypliny? - przekrzywił głowę.

- Skądże ten pomysł Arthurze? - kobieta uniosła brew, kładąc dłoń na głowie męża — Czymś ci podpadł?

- Szczerzy się, jak gdyby był tu nietykalny. Sama powiedz, moja droga Marcio, kiedy ostatnio otrzymał lekcję zasłużonej dyscypliny?

Kącik ust Dominy uniósł się ledwo zauważalne — Definitywnie zbyt dawno. Zapomniałeś gdzie twoje miejsce? - zapytała chłodno, uderzając uległego ostrzegawczo w policzek.

- Nie pani — powiedział od razu, pokornie chyląc głowę.

- Myślisz, że skoro wychowywałeś obecnych tu Masterów, możesz traktować ich z wyższością? - kobieta brzmiała na wściekłą, lecz wyuczone ucho Frederika wyłapało nutę rozbawiania.

- Nie pani — powtórzył jeszcze bardziej chyląc się ku ziemi.

Domina uniosła jego podbródek dwoma palcami — Śmiesz kłamać swojej Pani prosto w twarz?

- Nigdy domino - zaprzeczył cicho i potulnie niczym baranek.

Drobna dłoń kolejny raz zderzyła się z jego policzkiem, czerwieniąc skórę — Więc to Sir Arthur kłamie? To chcesz powiedzieć?

- Doszło do... Nieporozumienia moja pani, nie śmiem zarzucić Masterowi kłamstwa — przeniósł wzrok na Artura.

- Nie przypominam sobie wydawania komendy "na mnie" Powinnaś przetrzepać go dłonią, Marcio- powiedział chłodno mężczyzna.

- Nie dłoń, myślę, że mój Fredrik zasługuje na ostrzejszy rodzaj dyscypliny. Czy się mylę mój drogi? - zapytała wymownie.

- Nie, domino. Masz całkowitą rację. Dziękuję, za łaskę poświęconego mi czasu — mężczyzna powiedział pokornie.

- Co proponujesz? - zapytał Arthur głosem, który wyraźnie zdradzał ciekawość.

Marcia uśmiechnęła się na to.

- Cóż... Mój kochany mąż chyba zna odpowiedź na to pytanie. Wie jaka kara najlepiej na niego działać.

Frederic wypuścił powoli powietrze, stabilizując głos i postawę — Chłosta jąder, Pani — odpowiedział pewnie, bez śladu lęku na twarzy.

- Tak... Właśnie tak. Czy uważasz, że to wystarczające Arthurze?

Mężczyzna na samo wyobrażenie uderzeń w tym miejscu skrzywił się.

- Tak. Napewno przywróci go to na swoje miejsce — odparł, odruchowo pocierając swoje krocze.

Marcia uniosła się, pstrykając palcami. Nie musiała nawet szczególnie się odzywać, by zwrócić uwagę rozmawiających dotąd gości.

- Pozwolicie, że Fredrik coś powie — odwróciła się w stronę męża, pomagając mu się podnieść.

Nie tylko liny mu to w końcu utrudniały, a również sędziwy wiek.

- Ostatnimi czasy, czuję się zbyt pewny siebie i pozwalam sobie na więcej. Zasłużyłem, by mnie zdyscyplinować. Czy uczynisz to, bym stał się lepszy, moja pani? - zapytał, przenosząc wzrok na kobietę.

Padłby na kolana, gdyby nie to, że jego ciało nie współpracowało już tak łatwo. Dostał też wyraźny zakaz od swej żony tak się nadwyrężać. Z tego też powodu stał jedynie ze wzrokiem wbitym w podłogę.


_____________________________
Mieliśmy przerwę w publikacji, ale postaramy się wrócić do regularności, choć nie jestem w stanie obecnie ocenić ile rozdziałów mniej więcej tu wpadnie. Na pewno nie więcej niż 10 a może mniej.

Kto ma ferie? ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top