{ Rozdział 4 }

W salonie siedzieli już wszyscy, jacy mieli się w nim znaleźć. Duża wersalka w odcieniu brudnej żółci została przesunięta w taki sposób, że cała część ściany naprzeciw nich była pusta i wolna.

Na razie, póki nie przymocowano do niej metalowego stelażu służącego do chłosty.

- A więc na czym będzie polegał pokaz? - zapytała z zainteresowaniem staruszka w farbowanych na blond włosach, koło której siedział dużo młodszy, jasnowłosy mężczyzna.

- Nasza ulubiona zabawa czasowa — wyjaśniła Marcia, głaszcząc męża po ramieniu. - W czasie gdy ja będę tworzyć idealne wiązanie nasza wspaniała Moira — wskazała na kobietę naprzeciw siebie — Będzie chłostała Steve'a. Będzie dostawał, aż nie skończę — uśmiechnęła się radośnie. - Oczywiście jak zazwyczaj będziecie głosować i obstawiać czy liczba batów przekroczy 350, czy też nie.

- Przerwy w razach również są określone, trzy i pół sekundy pomiędzy — dodała Moira — Zgadza się Steve?

- Tak Pani — odpowiedział, patrząc z niepewnością na czekający już na stoliku flogger. Ciemne, gładkie ogony błyszczały złowrogo w świetle. - Mam liczyć uderzenia Pani? - zapytał cicho. Liczenie do 500 będąc uderzanym, nie było najprostsze.

- Nie trzeba, myślę, że będzie miał kto liczyć — zerknęła na pozostałych gości.

- Ty się skup na nie zesraniu pod siebie — zaproponował Arthur i puścił mu oczko.

- Postaram się panie — policzki mężczyzny pokryły się rumieńcem.

Frederic przyglądał się uważnie swojemu byłemu uczniowi. Gdy ich spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się kpiąco, przekrzywiając głowę — Zrobiłeś lewatywę przed przyjściem tu? - Zapytał cichy, chłodnym głosem.

- Sama tego dopilnowałam — zapewniła Moira — Już nie go męczcie, zobaczcie, jak się stresuje...

Ujęła twarz swojemu męża w dłonie, przejeżdżając kciukami po jego policzkach. Całe ciało Steve'a rozluźniło się, a na jego ustach zakwitł uśmiech.

- Pani — wyszeptał czule, tuląc się do chłodnych dłoni.

- Przyznam, że brakowało mi waszych pokazów — uśmiechnęła się szeroko Greta — Już nie występujecie tak często jak kiedyś...

- Ano, co chwila lekarze. Jak nie kardiolog to Geriatra, to znów dyżur z wnukami. Ciężko zagospodarować czas na zwykle spotkanie a co dopiero profesjonalny pokaz poza miastem.

- Na każdego przychodzi pora — skinął głową Rafael — Nadal jednak żyjecie w związku TPE, nie mylę się?

- Oj tak, zdecydowanie. Choć oczywiście, nie zawsze. Będąc samemu, przeważnie tak. Wtedy czujemy się najbardziej na swoim miejscu — rzekła staruszka z sentymentem — Nic się przez te 40 lat nie zmieniło w tej kwestii...

Fredrik uśmiechnął się, wsuwając głowę pod dłoń swojej pani. Nie był to największy pokaz manier, ale sama myśl o tym ile czasu razem spędzili... czuł olbrzymią potrzebę bycia blisko kobiety.

- Przyznam, że nie możemy się doczekać — zaświergotała Greta — Na pewno nie wyszliście z wprawy...

- Ja jestem gotowa, Fredrik i Steve przygotujcie się — poleciła, rozprostowując się.

- Przynieść statyw, Pani? Nie wątpię w mego ucznia, jednak takiej chłosty raczej nie przyjmie bez podparcia — stwierdził starszy uległy.

- Tak, zdecydowanie — skinęła głową — Zgadza się Moiro?

- Podejrzewam, że do 150 dałby radę bez stojaka... ale na dłuższą chłostę definitywnie będzie potrzeby — potwierdziła.

Fredrik pstryknął palcami, przywołując uwagę Steve'a. Wyciągnął do góry dwa palce, po czym wstawał w kierunku korytarza. Obydwoje ulegli opuścili pomieszczenie bez słowa.

- Czasem nie pojmuję, jak to robią — roześmiała się Greta — Tak rozumieją bez słów.

- Moja kochana, Steve tak wiele lat był jego uczniem, że chcąc nie chcąc wystarczy spojrzenie mojego kochanego męża, a ten już wie, co ten chce mu przekazać. - odparła na to Marcia, kładąc dłoń na udzie koleżanki.

- Zdaję mi się, że Steve lepiej odczytuje jego gesty niż moje — Moria zaśmiała się rozbawiona. - Jednak więź ucznia i jego pierwszego nauczyciela jest specjalna. Aż miło na to patrzeć — powiedziała czule.

- Zobaczymy czego, więc się nauczył, w kwestii chłosty — przyznał Arthur — Nie mogę się już doczekać tego widowiska — przyznał, wygodnie rozsiadając się na fotelu.

***

Steve miał na sobie jedynie czarne, połyskujące i mocno przylegające do ciała spodnia, sięgające trochę ponad kolna. Tors a tym także i plecy były obnażone a umięśnione ramiona i barki rozłożone na boki, przytłoczone do konstrukcji o kształcie litery X. Na górze i dole były miejsca na obejmy, do których przyczepione były teraz jego nadgarstki, a i przedramiona. Na dole z kolei zapięcia były pod kolanami i przy kostkach.

- Gotowe? - zapytała Marcia, gdy Fredrik wyprostował się, patrząc na swoje dzieło.

- Moment Domino — poprosił mężczyzna, klepiąc dwoma palcami kolejne kończyny Steve'a.

Uległy na każde dotkniecie, posłusznie szarpał się, sprawdzając trzymające go więzy. Powtarzali ten rytuał tak wiele razy, że był zadziwiająco relaksujący.

- Gotowe Domino. Powinno go to utrzymać — zapewnił Fredrik po upewnieniu się, że zapięcia nie puszczą.

- Świetnie, liny gotowe? - zapytała, wygodnie usadawiając się na kanapie.

Stolik ze smakołykami, przy którym jeszcze chwilę temu siedzieli, został przesunięty pod samo okno, czyniąc tym samym dużo wolnego miejsca.

- Tak Domino — mężczyzna skłonił się, kładąc obok niej rozwinięte liny, przygotowane do rozpoczęcia wiązania.

Samemu umościł się w klęku na poduszce przed nią, zaplatając ręce za plecami. Opuścił pokornie głowę, oczekując.

- Moiro? Jak twoje przygotowanie? Jesteś gotowa? - zapytała, zerkając na kobietę, która stała przy swoim mężu obracając w dłoniach dwunasto-rzemieniowy flogger, który po drugiej stronie miał długi miękki ogon przypominający miotełkę.

- Gotowa. Daj nam jednak jeszcze chwilę — poprosiła, przyglądając się uważnie swojemu uległemu.

Gdy mężczyzna uciekał po raz kolejny wzrokiem, zacisnęła palce na jego podbródku — Steve

- Tak pani? - zapytał ten, wlepiając w nią swoje wielkie ciemne oczy.

- Unikasz patrzenia na flogger. Ciekawi mnie dlaczego. Dostawałeś nim przecież wiele razy, będąc jeszcze w treningu — powiedziała, przekrzywiając głowę.

- Unikam, właśnie dlatego, że dużo razy nim dostałem, Pani. To podłe narzędzie — stwierdził z niechęcią w głosie — Jeden z gorszych floggerów w kolekcji Madam Morii.

Steve spuścił wzrok ponownie, zawstydzony — Nie mówię, że to mój limit Pani... zwyczajnie patrzenie na niego wzmaga mój lęk, więc tego nie robię — wyjaśnił miękkim głosem.

- Wzmaga lęk.... A jednak daje ci rozkosz, choć daleko ci do masochisty — powiedziała również ściszonym głosem.

Uległy przełknął głośno ślinę, kiwając głową — Sprawia... - przyznał zawstydzony. Zerknął kontem oka na znienawidzone narzędzie. Sam nie wiedział, czy nienawidzi go za ból, jaki sprawia, czy za przyjemność, dzięki której ma ochotę dostać jeszcze raz.

- Czy jesteś gotów na dzisiejszą sesję? - zapytała, dłonią gładząc jego włosy. Zaczęła zaczesywać je na bok, zgodnie z przedziałkiem, tym samym przyjemnie pociągając paznokciami po skórze głowy.

- Tak, Pani. Dziękuję — powiedział, pilnując, by jego głos był głośny i stabilny. Przymknął oczy, zatapiając się w przyjemnym dotyku.

- Słowo? - zapytała w następnej kolejności.

- Pingwin, Pani — wyprostował głowę, ukrywając niechęć związaną z utratą dotyku.

Przyjął dokładniejszą pozycję, szykując się do rozpoczęcia chłosty. Wbił spojrzenie w punkt przed sobą, stając mocno na stopach. Pozwolił sobie jednak na rozluźnienie ramion.

- Czy wszyscy znamy zasady gry, czy może je wyjaśnić? Greta chyba jest na nich pierwszy raz, zgadza się? - zapytała życzliwie Marcia, spoglądając na kobietę, której wzrok dotychczas pozostawał wbity w przypiętego do stolarza mężczyznę.

- Nigdy nie miałam przyjemności, przez wyjazd do Francji — przytaknęła, patrząc na Dominę z uśmiechem — Z chęcią przyjmę więc małe wyjaśnienie.

- Mówiąc, więc po krótce... Ja wykonuję jedno z wiązań na moim ukochanym Fredriku. Nie jest ono najprostsze, a ja nie mam wglądu w żadne zdjęcia czy tutoriale jak wykonać to krok po kroku. W tym samym czasie Moira będzie wymierzać uderzenia floggerem w plecy Steve'a do czasu aż nie zakończę mojego dzieła. Waszym zadaniem jest obstawiać, ile uderzeń zdąży otrzymać Steve lub jaki czas zajmie mi wiązanie owych węzłów. Kto będzie najbliżej prawdy, otrzyma małą nagrodę z nowości, jakie obecnie przyszły do naszego sklepiku.

Uśmiechnęła się niemalże z sadystycznym uśmiechem.

___________________________
Pewnie wielu osobom tak duża liczba uderzeń może wydawać się olbrzymia i niemożliwa do udźwignięcia, jednak floggerem, przeważnie zadaje się lekkie uderzenie w dużej ilości, dzięki czemu da się znieść ich znacznie więcej.

Ps. Co sądzicie o tego rodzaju grze?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top