Epilog
Fajnie by było, gdybyście przeczytali notkę pod rozdziałem.
xxx
- Chryste, Mickey, jesteś tak cholernie powolna - wrzasnął Luke z dołu ich schodów.
- Idę, idę! - krzyknęła w odpowiedzi. Mickey włożyła swoją ulubioną parę botków na grubych obcasach, dodających cztery cale do jej niskiego wzrostu. Luke przerósł swoje sześć stóp nawet po studiach, więc czuła się obok niego bardzo niska. W szpilkach czuła się tak, jakby mogła zabić jakąś sukę w razie potrzeby.
Luke uśmiechnął się, kiedy jego żona zeszła po schodach, plisowana spódnica doskonale układała się na jej nogach.
- Wyglądasz pięknie - powiedział, chwytając jej zadbaną dłoń.
Luke poszedł na studia głównie w celu wsparcia pizzerii Cliffordów. Chciał wprowadzić ich małą pizzerię w północnej Pensylwanii na następny poziom. Po osiągnięciu stopnia biznesowego, a następnie po dwóch latach studiów podyplomowych, dla mistrzów, był gotowy.
Kiedy dawny Michael przyszedł do niego późno w nocy, prosząc o zmianę imienia i wszystkich zaimków, Luke chętnie to zrobił z uśmiechem na twarzy. Nigdy nie widział Mickey tak szczęśliwej, nigdy nie widział jej twarzy tak rozświetlonej, kiedy Luke pochylił się do pocałunku, cicho szepcąc "oczywiście".
Teraz w wieku trzydziestu i trzydziestu jeden lat, Luke i Mickey wydają się cieszyć życiem. Zysk z biznesu Cliffordów gwałtownie wzrósł, obecnie mają pizzerie w trzydziestu krajach i sprzedają prawie pięćset procent więcej niż w poprzednim roku.
Luke był brakującym elementem w rodzinnym biznesie. Był w końcu częścią rodziny. Po ślubie na plaży domu Cliffordów w St. George Island - zgodnie z obietnicą - był oficjalnie Cliffordem.
- Możemy to sobie darować? - spytała Mickey, wczołgując się na miejsce pasażera. Podłożyła swoje nogi pod ciało, wiedząc, że obcasy ocierające siedzenia samochodu denerwują Luke'a.
Luke'a wyjechał z ich podjazdu zanim odpowiedział. Wciąż nie był dobrym kierowcą i dwukrotnie przewrócił ich skrzynkę pocztową w ciągu ostatnich sześciu miesięcy.
- Nie, obiecałem mojemu bratu, że się zjawimy. To jego pierwsze dziecko, musimy być na baby shower.
- To takie słabe.
Luke spojrzał na nią, stukając w jej kostki, aż Mickey wreszcie położyła nogi z powrotem na ziemi.
- Która część?
- Część z dziećmi i baby shower, i fakt, że nie mogę się upić - odpowiedziała. Jej rozjaśnione włosy opadły na twarzy, kiedy je zarzuciła. Pochyliła się do przodu, zsuwając długie loki z twarzy przed związaniem ich w kok. Elegancki kok, który wyglądał tak, jakby wymagał wysiłku.
Luke prychnął.
- Rozumiem. Możemy wyjść wcześniej i znowu marnować czas w domu.
Mickey uśmiechnęła się, zadowolona z męża.
- Możemy zaadoptować kolejnego kota?
- Nie –odpowiedział szybko, przewracając oczami.
- Proszę?
- Mick, mamy siedem kociąt. – Luke wjechał na autostradę, nabierając prędkości w stronę zachodzącego słońca. Zjechał na drugi pas, prawie uderzając w dwa inne samochody.
Mickey chwyciła krawędź fotela, nie puszczając go, dopóki Luke nie zatrzymał samochodu.
- Nieważne, więcej kotów, mniej dzieci.
Luke chciał dziecka. Chciał kilka. Ale wiedział, że dla Mickey byłoby to zbyt niekomfortowe, by kiedykolwiek nosić choć jedno, poza tym wiedział, że nie mają na to czasu. Zarówno on jak i Mickey ciągle pracują, więc ich dziecko nie dostałoby tyle uwagi, na ile by zasługiwało.
Wydawało się, że ich życie będzie po prostu wypełnione kotami. Wieloma, wieloma kotami.
- Co tylko sprawi, że będziesz szczęśliwa, kotku – odpowiedział Luke. Położył dłoń na kostce Mickey, która w ciągu ostatnich kilku minut znowu ułożyła je na siedzeniu. Potarł jej gładką skórę z uśmiechem na ustach.
- Kocham cię, West Hills.
xxx
Pewnie na początku nie wiedziałyście, czy Luke zostawił Mike'a i poślubił jakąś Mickey, czy to raczej ich córka, czy w ogóle myślałyście, że pomyliłam ff. Otóż niczego nie pomieszałam, a Mike albo zmienił płeć, albo po prostu poszedł na całość i przeistoczył się w księżniczkę, którą był od zawsze, tylko bez jakichkolwiek operacji.
Tak czy inaczej, dziękuję każdemu, kto dotrwał do końca tego tłumaczenia, mimo stringów, majteczek, spódniczek, a teraz także i Mike'a – Mickey. Rozumiem, że dla niektórych to może być chore i nienormalne, ale uważam, że nie można w nieskończoność czytać opowiadań, które pisane są według tych samych schematów i się ograniczać. Wystarczy trochę dystansu. West Hills jest inne i cieszę się, że to tłumaczenie spodobało się tak wielu osobom.
Chciałabym zacząć tłumaczyć kolejne opowiadanie, ale bardzo ciężko jest mi znaleźć takie, które podbije moje serce od razu – tak jak West Hills. A nie chciałabym tłumaczyć czegoś, co mi się nie podoba, bo najprawdopodobniej nie będę się do tego przykładać.
Jeszcze raz dziękuję wam i mojemu Korektorowi (Kier666) który sprawdził każdy rozdział tego ff, nadając sens zdaniom, które go nie miały.
Mam nadzieję, że do przeczytania!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top