4
Dwa poniedziałki później, Michael oparł się o szafkę Luke'a.
- Oblałem historię Stanów Zjednoczonych.
Luke przewrócił oczami, przesunął Mike'a i zaczął wprowadzać kombinację, by odblokować zamek.
- Jak można oblać historię Stanów Zjednoczonych?
- Kupiłem sobie nowe brokatowe długopisy w Target i teraz używam ich na lekcji, zamiast słuchać.
Blondyn się roześmiał. Zaczął wkładać segregatory do swojej torby, a inne z powrotem do szafki.
- Co zamierzasz zrobić? Czy twoi rodzice się ciebie wyrzekną?
- Nie sądzę, żeby moi rodzice wiedzieli jak korzystać z Internetu. Prawdopodobnie nigdy nie sprawdzą moich ocen.
Z mamą Luke'a było inaczej. Miała zapamiętane hasło i stale widziała jego dziennik na swoim pulpicie.
- Chcesz przyjść i się pouczyć? Możesz ukraść moje notatki czy coś.
Michael skinął głową.
- Tak! Poznam skandaliczną Mamę Hemmo i Tatę Hemmo.
Luke zamknął szafkę, zarzucając swoją torbę przez lewe ramię.
- Wiem na pewno, że taty nie ma w domu. I wątpię, żeby mama była.
Chłopak machnął ręką.
- Nieważne. Chcesz jechać ze mną, czy idziesz na piechotę?
Michael widuje go codziennie wracającego do domu w zachodniej części miasta, a on ciągle chce zaoferować mu podwózkę. Jedynym problemem jest to, że Mike chodzi po szkole do pracy, która jest tylko jedną przecznicę od placówki, czyli całkowitym przeciwieństwem drogi do domu Luke'a.
- To byłoby dość dziwne, gdybyś pojawił się w moim domu przede mną.
Zaczęli iść ruchliwymi korytarzami, szturchani przez hałaśliwych kolegów, próbujących dostać się do domu w tym samym czasie. Nikt nie chciał zostać w tym piekle dłużej niż trzeba.
Luke usiadł na miejscu pasażera w brudnym samochodzie Michaela. Zanim jednak to zrobił, musiał przesunąć na bok wszystkie kable i pudełka po jedzeniu.
- Uroczo. - Parsknął śmiechem.
- Zamknij się i zapnij pasy. – Michael przeszedł przez edukację dla kierowców, widział te wszystkie straszne filmy, na których widać co może się stać, gdy nie zapnie się pasów.
Luke posłusznie wykonał jego polecenie. Michael odwrócił się, cofając z miejsca parkingowego. Zmierzył groźnym wzrokiem dwóch chłopaków próbujących przerwać mu manewr.
- Umrę jadąc z tobą samochodem? – zapytał Luke.
- Niczego nie obiecuję, jeśli jakiś skurwiel znowu mi przerwie – warknął Michael. Spojrzał na Luke'a, śmiejąc się z jego wystraszonego wyrazu twarzy. – Żartuję, jestem wystarczająco dobrym kierowcą.
Luke pokierował go do swojego domu, na sam długi podjazd. Michael próbował nie ślinić się na widok dworu Luke'a, który blondyn nazywał domem. Wysoka, żelazna brama, dom z czerwonej i brązowej cegły... Stojąc pod różnymi kątami, można było pomylić ten dom z zamkiem. Luke wyszedł pierwszy, pozwalając Mike'owi siedzieć w milczeniu, w akompaniamencie szumu jego radia samochodowego. Chłopak szybko doszedł do siebie, wyłączył radio i zablokował drzwi, po czym dogonił blondyna.
- Jest ktoś w domu? – krzyknął Luke. Trzymał drzwi wejściowe otwarte, pozwalając Mike'owi wejść do ich holu.
- Tutaj! – odkrzyknęła jego mama.
- Dlaczego? – Luke zmarszczył brwi.
Michael roześmiał się, nie rozumiejąc dlaczego to było dziwne.
Blondynka mająca takie same niebieskie oczy jak Luke, wyszła zza rogu, by spotkać w kuchni dwóch chłopców. Miała radosny wyraz twarzy. Widząc ją, czuło się potrzebę wyznania jej wszystkich swoich grzechów.
- Postanowiłam popracować dziś w domu. Zamierzasz przedstawić mnie swojemu przyjacielowi?
Luke spojrzał na Michaela, a następnie z powrotem na matkę.
- Nie. Będziemy w salonie – oznajmij, po czym poszedł do salonu, kładąc plecak na miękkim dywanie.
- Jestem Michael, to przyjemność panią poznać. - Michael wyciągnął rękę w stronę pani Hemmings. Uścisnął jej dłoń, posyłając delikatny uśmiech.
- Cieszę się, że mogę cię poznać. Luke wspominał o tobie sporo razy. - Nie dodała, że był pod wpływem alkoholu, kiedy to robił.
- Gordon! – krzyknął Luke.
Michael przewrócił oczami.
- Idę, West Hills! - Odwrócił się i znalazł drogę przez kilka dziwnych zakątków domu, aż dostrzegł Luke'a leżącego na plecach. – Nie jesteś zbyt miły.
- To jest część zabawy. - Luke wyciągnął odpowiedni segregator, umieszczając go naprzeciwko swojego być-może-przyjaciela. – To jest historia Stanów Zjednoczonych.
- Pieprzyć to. Dlaczego twoje notatki są takie brzydkie? – Palce Mike'a przewracały kolejne strony. Czarny tusz na białych kartkach. – Musimy to naprawić.
Luke odepchnął rękę Michaela, kiedy zauważył turkusowy kolor na jego paznokciach.
- Czy ty pomalowałeś sobie paznokcie? – zapytał i znów spojrzał na paznokcie Michaela. Mógł przysiąc, że to był lakier.
Chłopak cofnął rękę.
- Nie. - Przyłożył dłoń do swojej piersi, nadal przerzucając strony. Sięgnął po ołówek do etui i zaczął przerabiać notatki Luke'a.
To zdecydowanie był lakier do paznokci.
- Idę zrobić nam coś do jedzenia. Chcesz coś szczególnego?
- Cokolwiek będzie ok – odpowiedział. Popatrzył na notatki Luke'a. Jego pismo było niechlujne. Nie domykał 'o' albo nie pisał kropek nad 'i'. Jego 'e' wyglądało jak bezpański znaczek na stronie, a swoje nazwisko pisał jak ślepy przedszkolak.
Mike zaczął usuwać jego nagłówki, pisząc je ponownie schludnym charakterem pisma i lepszym kolorem. Każdy kolor jest lepszy niż żaden. Doskonale przygotowywał marginesy i tworzył na nich przypisy, które były bardzo potrzebne.
Był tak pochłonięty sprawianiem, by strony były warte oglądania, że nie zauważył zapachu dymu wypełniającego powietrze.
- Myślę, że znowu wznieciłem pożar! – Luke krzyknął z kuchni. Otworzył piekarnik, z którego ulotnił się szary dym. Nie zobaczył płomienia. Zaryzykował i włożył rękę do piekarnika, wyciągając to, co miało być nuggetsami z kurczaka. Odstawił talerz do zlewu i zalał go wodą. Próbował odgonić dym unoszący się w powietrzu.
Mike siedział ze marszczonymi brwiami, dopóki Luke nie wszedł do pokoju z uśmiechem na ustach.
- Dobra, mam nowy pomysł.
- Naprawdę coś podpaliłeś?
Luke przytaknął.
- Prawie. – Oparł się o framugę. – Pracujesz w pizzerii. Idź zrobić nam kilka mini pizz.
Michael roześmiał się i wstał.
- Dobra, Luke. W porządku.
Wrócił do jego przestronnej kuchni i znalazł potrzebne składniki. Bagietki, nieutarty ser mozzarella i domowy czerwony sos. To będzie niesamowite.
Luke usiadł na podłodze w salonie, patrząc na swoje notatki. Michael sprawił, że były przyjemne dla oka. Wszystko było idealne. Michael był idealny.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top