35
Luke powoli otworzył drzwi sypialni, skradając się po drugiej stronie korytarza do pokoju Michaela. Słońce było wysoko na niebie, ale obaj chłopcy nie lubili tego całego wczesnego wstawania.
Drzwi balkonowe były otwarte, Michael opierał się o drewniane framugi. Relaksował się w spokoju, morska bryza rozdmuchiwała jego blond włosy.
Młodszy chłopak zaszedł go od tyłu, przyciskając biodra do pleców Mike'a i owijając ręce wokół jego talii.
Michael spojrzał w dół, automatycznie rozpoznając chude palce, jako należące do jego chłopaka. Mike odwrócił się, w sam raz, by dostać buziaka w policzek od szesnastolatka.
- Bardzo ładne - mruczał przy szyi Michaela. Położył ręce po bokach jego ciemnej koronowej bielizny. – Te są bardzo ładne. Ty jesteś bardzo ładny.
Mike zachichotał, kiedy odpoczywał przy dotyku Luke'a.
- Nie wiedziałem, że ktoś może być tak piękny. - Zamknął oczy, opierając głowę między jego łopatkami.
Michael przyjeżdżał do tego domu przez połowę swojego życia. Stał na tym drewnianym tarasie, czekając na kogoś takiego jak Luke, kto by go pokochał.
- Nie wiedziałem, że mogę być tak zakochany - odpowiedział, a jego policzki się zarumieniły.
Luke pocałował tył jego flanelowej koszuli, wtulając się w ramionach Michaela.
- Mam nadzieję, że spędzę z tobą resztę mojego życia.
Michael tak długo wyobrażał sobie ten moment i nagle stał się on rzeczywistością.
- Tak? Ja też.
Luke nie wiedział, że jest w stanie kochać kogoś tak bardzo. Nie był blisko z rodzicami, po prostu się nimi przejmował. Nigdy nie czuł, że kocha któregokolwiek z członków swojej rodziny, tak jak powinien.
Miał nadzieję, że pewnego dnia wszystko się zmieni.
Luke kochał Michaela z ogromną siłą. Nie miał w słowniku dość słów, by opisać to, co do niego czuł.
- Kocham cię - Luke szepnął mu do ucha.
Michael uśmiechnął się.
- Też cię kocham.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top