24
Drzwi pizzerii zadzwoniły podczas otwierania. Michael nie odwrócił wzroku od swojego telefonu.
- Witam w... Oh, siema frajerze. - Jego oczy zabłyszczały, kiedy wszedł jego chłopak.
- Myślałem, że nie masz dziś zmiany. - Luke oparł się o ladę, zaciągając się silnym zapachem pizzy.
Michael zmarszczył brwi.
- Więc przyszedłeś, żeby spędzić czas z moją matką?
- Nie, chciałem cię zabrać na randkę, ale pracujesz. - Luke oparł głowę na ręce, a drugą wodził po czerwonym blacie.
- Mama nie ufa kamerom, więc wraca do domu, żeby obejrzeć cokolwiek się dzieje. Robi tak w każdy czwartkowy wieczór. - Michael spojrzał na ekran nad głową, zdając sobie sprawę, że zamówienie samo się nie przygotuje. Założył czerwony fartuch (pasujący do lady), odwracając się tyłem do Luke'a, by ten go zawiązał.
Dłonie Luke'a były miękkie, przebiegając po szyi Michaela.
- Moja przyszłość jest właśnie tu - powiedział, mając na myśli strach matki Mike'a przed kamerami.
Mike zaśmiał się pod nosem. Cofnął się o krok, wyciągając ciasto i przygotowując dużą pizzę.
- Dzisiaj ja zamykam, więc nie musisz na mnie czekać.
- Jesteś tu sam?
- Tata jest na zapleczu, ale myślę, że ogląda coś w telewizji. - Michael odwrócił się, szukając odpowiednich składników. - Powinno być więcej pracowników, ale wszyscy postanowili się rozchorować.
Luke siedział na blacie, kołysząc nogami tam i z powrotem.
- Nie mam nic innego do roboty, tylko siedzieć i narzekać. – Patrzył jak starszy chłopak przygotowywał zamówienie, kiedy prowadzili swobodną rozmowę.
Luke czuł się trochę winny. Nie ujawnił się przed rodzicami i w najbliższym czasie nie zamierzał. Nie sądził, że jego rodzice będą negatywnie nastawieni do tematu, jakim jest jego seksualność, ale to nie sprawiało, że przestał się bać.
To była tylko jedna rzecz, oddalająca go od normalności.
- Jest coś, o czym chciałem porozmawiać. - Michael umieścił pizzę w kartonie przed ułożeniem go na metalowej tacy, gdzie czekał do odebrania. - Nie sądzę, że wrócę do szkoły w przyszłym roku.
Luke przechylił głowę w lewo i zmarszczył ciemne brwi.
- Co masz na myśli?
- Nienawidzę szkoły, Luke, rzucam to. - Michael wyciągnął drewniany stołek, który był pod ladą. Usiadł naprzeciwko Luke'a, z nogami na blacie obok tyłka blondyna.
- Co?
Mike westchnął. Tłumaczył to swoim rodzicom dziesiątki razy, myślał, że teraz powinien być w tym o wiele lepszy.
- Nie jestem szczęśliwy w tej szkole i w żadnej innej. Nie ma dla mnie więcej do zrobienia. Nie potrzebuję dyplomu do pracy w pizzerii.
- Możesz dostać coś jakby wykształcenie biznesowe i zaprowadzić to miejsce na sam szczyt. -Luke dorastał z rodzicami, którzy jednoznacznie stwierdzili, że wszystkie ich dzieci mają pójść do college'u i uzyskać dyplom. Luke nigdy nie myślał o przejściu przez życie w inny sposób.
- Nic nie jest przesądzone... Wciąż próbuję przekonać rodziców... Ale po prostu cię informuję.
Luke nie bardzo mógł oddychać, kiedy pomyślał o swoim jedynym przyjacielu, zostawiającym go samego w szkole. To wywołało u niego ból głowy, a w żołądku skurcze. Nie chciał przechodzić przez to wszystko sam. Michael stał się jego kocem bezpieczeństwa w ostatnim semestrze, nie chciał go stracić. Oczywiście, Luke'owi zostały tylko dwa lata szkoły, ale to jednak całe dwa lata.
Te osiem godzin dziennie przez prawie czterysta dni bez Michaela. To dużo czasu w samotności.
- Więc zamierzasz po prostu kręcić się po pizzerii przez cały dzień?
Michael nie lubił swojego protekcjonalnego tonu, ale teraz to zignorował.
- Mniej więcej. Jestem już właścicielem 1/3 biznesu, więc będę po prostu aktywnym członkiem wszystkiego, co robimy.
Luke spojrzał w dół na swoje palce.
- Myślę, że to całkiem fajnie.
Michael wstał, pochylając się nad chłopakiem. Położył ręce po jego obu stronach, ich czoła się stykały.
- Tak, będzie. Twój mały chłopak będzie zarabiać prawdziwe pieniądze w prawdziwej pracy, tak?
Luke uśmiechnął się i położył ręce po obu stronach świeżo ogolonej twarzy Michaela.
- Tak, sprawi, że będę jeszcze bardziej dumny.
Michael czuł oddech Luke'a na swojej górnej wardze.
- Mogę cię pocałować?
Luke skinął głową, z zadowoleniem złączając swoje ciepłe wargi z jego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top