21
Dni mijały bez rozmowy o wyznaniu Luke'a. Michael nie był pewien, czy Luke w ogóle zdaje sobie sprawę, że powiedział mu swój najciemniejszy, najgłębszy sekret. Nie chciał tego przywoływać, to delikatny temat i nikt nie powinien tego rozgrzebywać.
Luke zamknął drzwi szafki, gotowy, by iść do domu i spać cały weekend. Szkoła była coraz bardziej przytłaczająca i nagle czas nie był po stronie Luke'a. Były eseje, których nie zaczął pisać, prace domowe, których jeszcze nie nadrobił, testy, których nie napisał i które były już wpisane jako oceny niedostateczne. Prawdopodobnie powinien zacząć uczestniczyć w zajęciach, a nie ukrywać się w łazience przez osiem godzin.
Michael złapał go w drzwiach, biegnąc trochę, by go dogonić. Uniósł swoje książki w stronę, od której słońce świeciło prosto w ich twarze.
- Hej, przyjdziesz dziś do pizzerii?
Luke podwinął rękawy czarnego swetra, robiło się zbyt gorąco na długie rękawy, ale nie chciał tego przyznać.
- Nie, mama chce, żebym był dziś w domu. Wydaje się, że nie jest zadowolona z moich trój.
Michael się roześmiał. Wsunął w spodnie szew jasnoróżowej koszulki. Czuł się szczęśliwy w tym kolorze.
- To jest do bani, nie spotykaliśmy się przez wieki. - Mike potrącił ramię Luke'a, na co blondyn się uśmiechnął i spojrzał na swoje stopy.
- Przepraszam za to.
- Ja, um, chciałem z tobą o czymś pogadać. - Michael podrapał się po karku. Układał sobie tę rozmowę w głowie, musi powiedzieć Luke'owi, że był zakochany w każdym calu chłopaka. Nie mógł godzić się na to wszystko, udając, że są tylko przyjaciółmi. Przyjaciele śpią w oddzielnych łóżkach. Przyjaciele się nie całują.
- Dziwnie się zachowujesz. - Luke spojrzał na Michaela, kiedy dotarli na parking. Zatrzymali się, wiedząc, że Luke miał jechać w jedną stronę, a Mike w drugą.
Michael odgarnął z oczu grzywkę odcienia ciemnego blondu.
- To, jak, nie wiem - urwał - Luke, myślę, myślę, że naprawdę cię lubię.
Luke spojrzał na niego, mając nadzieję, że ich oczy się nie spotkają. Michael nie patrzył.
- Chodzi mi o to, że pewnego dnia wyłapię zapach twojej wody kolońskiej lub usłyszę starą piosenkę, będę przejeżdżać obok miejsca, które kochamy, a ciebie tam nie będzie. Po prostu naprawdę myślę, że cię lubię.
Luke płytko oddychał i milczał. Poprawił torbę na ramieniu, czekając, aż jego przyjaciel na niego spojrzy z rumieńcem na policzku.
- Mike, ja ... ja nawet nie wiem jakiej jestem orientacji.
- Oh - cicho odpowiedział. Michael przygotowywał się na odrzucenie, ale gdzieś głęboko miał nadzieję na "ja też cię lubię".
- Słuchaj, jesteś naprawdę uroczy i lubię spędzać z tobą każdą chwilę. Ale jestem teraz bardzo zagubiony i zdezorientowany i zestresowany ponad wszystko. Nie chcę cię zwodzić, to skończy się zranieniem cię.
Michael skinął głową, wciąż patrząc na nogi. Lubił sposób, w jaki Luke stawiał stopy na zewnątrz, ale nogi Michaela pozostały proste. To było tak, jakby były stworzone, by być razem.
- W porządku, poważnie, zupełnie w porządku. - Spojrzał w górę, ukrywając łzy w jego oczach.
- Mike...
- Nie, naprawdę w porządku! Muszę już iść. Rodzice pewnie na mnie czekają. - Odwrócił się, przyciskając segregatory i książki do piersi. Nie chciał, by Luke zobaczył jego przygarbione plecy, kiedy w milczeniu szlochał, idąc do swojego samochodu. Był dzieckiem, ale był skrzywdzonym dzieckiem.
Luke jeszcze raz zawołał jego imię, ale się nie odwrócił.
xxx
Luke Hemmings to bezmyślna kupa gówna, która skrzywdziła moją najukochańszą rolkę cynamonową. Mam ochotę szlochać razem z biednym Michaelem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top