20
Luke zachichotał, kiedy po raz kolejny podniósł do ust butelkę taniego piwa z barku pana Clifforda. Odwrócił głowę, wystawiając język, kiedy piwo paliło jego gardło, dostając się do żołądka.
Wyjazd na weekend był prawdopodobnie najlepszą rzeczą, jaka przyszła na myśl rodzicom Michaela, zwłaszcza, że Luke mógł zostać na następny.
Mike śmiał się z blondyna, kiedy położył się w swoim łóżku.
Luke szybko zrobił to samo, przyciskając butelkę do piersi, kiedy upadł obok swojego przyjaciela.
- Mikey-poo, nie powinienem tego mieć - zachichotał, czknął i kontynuował - Nadzór kuratorski i całe to gówno.
Michael przycisnął usta do czoła Luke'a, przyciągnął chłopaka bliżej, uważając, by nie rozlać piwa.
- Czemu jesteś pod nadzorem kuratora, Boo?
Spojrzał w górę, miał ciemne i zamglone oczy.
- Zabiłem moją najlepszą przyjaciółkę, wiedziałeś?
- Dlaczego to zrobiłeś?
Luke usiadł okrakiem na Michaelu.
- Ona i ja byliśmy nawaleni, strasznie nawaleni, wiesz? Wzięła za dużo LSD, wiesz? W jednej minucie była na kolanach, a w drugiej już nie żyła. - Spojrzał na sufit, milczał. A chwilę później chichot opuścił jego usta.
- To nie jest śmieszne.
Położył dłonie na twarzy Michaela, jego palce podążały wzdłuż kości policzkowych.
- Nie powiedziałem, że było. Ona nie żyje, Mikey. Oni oskarżył mnie, wiesz? Miałem czterech prawników tylko po to, żebym nie musiał wykonywać prac społecznych.
Mike pozostał sztywny, nie był na tyle pijany, by poradzić sobie ze słowami wychodzącymi z ust Luke'a jak bomba.
- Żartujesz?
Luke pokręcił głową.
- Dlatego poszedłem do twojej gównianej szkoły publicznej. West Hills było jak "Nie, żadnych ćpunowatych morderców na naszych korytarzach". Ucieszyli się, kiedy odszedłem, moi najlepsi przyjaciele. - Luke odgarnął włosy Michaela z jego oczu, jego palce przejechały po doskonałych brwiach. - Chodźmy na dach.
Michael przytrzymał go na miejscu za sprzączki w jego dżinsach.
- Zostańmy tutaj. Chcę, żebyś powiedział mi o tym więcej.
Wzruszył ramionami.
- Prawnicy powiedzieli, żejestem podatny na uzależnienie, że eksperymentowałem zbyt wiele, zbyt szybko. To nie prawda. Wiedziałam, co robię, ona też . - Spojrzał w lewo, jego oczy śledziły plakaty na ścianie pokoju Michaela. - Czasami żałuję, że to nie ja umarłem, wiesz? Była tak piękna, miała tyle nadziei na życie, na przyszłość. – Ton jego głosu przeszedł z rozbawionego w wyciszony. – Ale teraz jest martwa. Nie odeszła, nie oddaliła się, umarła. Ja to zrobiłem.
Michael położył ręce na ramionach Luke'a, uspokajająco gładząc skórę.
- Niczego nie zrobiłeś, to się zdarza.
- Zdarza się? Zabiłeś swojego najlepszego przyjaciela? Ja mam piętnaście lat, Michael!
Michael odepchnął go, pozwalając Luke'owi położyć głowę na pachnących poduszkach. Luke skrzyżował ramiona na piersi, kiedy Michael usiadł obok niego. Założył nogę na nogę i umieścił ciepłą dłoń na policzku twarzy Luke'a.
- No, nie, ale...
- I wiesz co? Oto jestem, pijany, niecały rok później. Piję i się upalam. Uwielbiam to uczucie i to nie odejdzie. Mikey, nie zostawiaj mnie samego. Wciąż są dni, kiedy budzę się i wymiotuję, moje ciało nie może kontrolować utraty narkotyków, wiesz? Jakby mój umysł ich potrzebował, a ja ich nie mam.
Nawet jeśli połowa mózgu Michaela nie zostałaby odcięta przez alkohol, wiąż nie byłby w stanie wymyślić odpowiedzi.
- Prawnicy byli złośliwi, mama też. Powiedziała, że ratowali mi dupę, ale czułem się tak, jakby palili mnie żywcem. Musiałem siedzieć tam przez dwa tygodnie i słuchać jak nazywają mnie psychicznie niezdolnym i na złej drodze. Obrażali mnie, ale mówili, że mogę być uratowany. - Luke bawił się palcami Michaela, przejeżdżał kciukiem po jego paznokciach. - Nie chciałem być uratowany.
Michael splótł ich dłonie, podnosząc rękę Luke'a do ust i całując każdą kostkę.
- Pewnego dnia wszystko będzie w porządku.
Potrząsnął głową.
- Będzie zjebanie. Zawsze. Bycie zjebanym to moja rola w rodzinie. Moi krewni nawet o mnie nie mówią. Moi najlepsi przyjaciele też. Wszyscy udają, że nigdy się nie urodziłem.
- Ja jestem szczęśliwy, że żyjesz, chcę, żeby tak zostało. - Michael pociągnął za ręce Luke'a, puszczając jego palce. - Zamierzam pozbyć się tego piwa, okay? Potem możemy się poprzytulać i powiem ci, jak ważny jesteś w moim życiu, w porządku?
Luke zachichotał, smutne myśli opuszczały jego umysł. Wyciągnął rękę, przyciskając swój środkowy i wskazujący palec do ust Michaela.
- Ssij moje palce, Księżniczko.
Michael odsunął jego ręce.
- Jak możesz być smutnym pijakiem, szczęśliwym pijakiem i napalona pijakiem w tym samym czasie?
Luke przyłożył kciuk do wargi Michaela, ciągnąc w dół.
- To się zdarza, Kochanie.
Mike wstał, pozbywając się dowodów. Czuł się jak straszny przyjaciel, stawiając Luke'a w tej sytuacji, musi chronić smutnego Luke'a przez cały czas. Luke był małą cynamonową rolką, zbyt cenną dla świata.
xxx
Połowa za nami.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top