11
Do / Lukey
obudź się
obudź się ty pieprzony śmieciu
dlaczego śpisz
sen jest dla słabych
Luke, do cholery
jesteś nudny, wstawaj kurwa
o mój boże, daj spokój, przecież ty nigdy nie śpisz
stary, mam ochotę na gofry, ale nie chcę iść sam
pieprz się
Michael westchnął, siadając na łóżku. Pochylił się, żeby włączyć lampkę nocną. Luke nigdy nie spał w weekendy. Nie rozumiał, dlaczego kiedy Mike chciał, by blondyn był obudzony, ten spał.
Luke otworzył oczy, kiedy jego telefon ponownie się zaświecił. Przysiągłby, że miał włączony tryb „nie przeszkadzać", ale najwyraźniej nie. Wyciągnął głowę spod cieplutkiego koca i odłączył telefon od ładowarki.
Położył się na plecach i zaczął przewijać wiele powiadomień, aż dotarł do tych od Michaela.
Do / Mikey
co
dlaczego
dlaczego mi przeszkadzasz
Mike uśmiechnął się, gdy tylko zobaczył nowe powiadomienie. Miał motyle w brzuchu. Nie, to nie były motyle. To było jak bomba atomowa. Tak, to jest bardziej punkrockowe.
Do / Lukey
czy ty w ogóle przeczytałeś moje wiadomości? chcę gofry
Luke wstał, przeciągając się w ciemnym pokoju.
Do / Mikey
bądź u mnie za pół godziny, na parkingu przy ulicy, wymknę się
Michael zeskoczył z łóżka, szybko ubierając brudne czarne dżinsy na jego jasnoniebieskie majtki. Chwycił czerwono czarną koszulę flanelową, mając nadzieję, że nie pachnie tak źle. Złapał dezodorant z biurka i szybko go użył. Nie chciał przecież śmierdzieć.
Luke pozostawił wyłączone światło i powolnym [tanecznym] krokiem poruszał się po pokoju. Ubrał granatową koszulkę i niebieską koszulę w kratę. Przesunął dłonią po włosach, debatując, czy potrzebował tego dnia czapki czy nie.
Mike zostawił kartkę na łóżku, na wypadek, gdyby rodzice go sprawdzali, podczas gdy on będzie na zewnątrz. Nie będą, ale dobrze jest przygotować się na najgorsze. Siedział w swoim samochodzie, ustawiając w telefonie adres Luke'a.
Blondyn siedział przy oknie, z nogami zwisającymi na krawędzi. Wszedł na dach pokoju słonecznego i po cichu zamknął okno. Jego rodzice byli po przeciwnej stronie domu, nie usłyszeliby go nawet, jeśli ktoś by go mordował. Michael był na miejscu dziesięć minut później. Wyłączył światła i silnik. Wysłał Luke'owi wiadomość, ale chłopak siedział już na miejscu pasażera.
Wślizgnął się, uśmiechając się do Michaela.
- Hej - wyszeptał. Mike chciał go pocałować. - Waffle House?
- Do dzieła. – Skinął głową, poprawiając się na swoim miejscu. Opuścili parking, wyjeżdżając w ciemną noc. - Przepraszam, że cię obudziłem, ale byłem w nastroju na przygodę.
- Nie, to jest w porządku. Zawsze jestem gotowy na przygodę. - Roześmiał się. Zdjął buty, wiedząc, że minie trochę czasu, zanim dojadą do najbliższego Waffle House. Pochylił się w fotelu i położył nogi na desce rozdzielczej. - Mam tę długą listę miejsc, które chcę odwiedzić, zanim umrę.
Michael lubił tworzyć listy. Miał listy wszystkiego. Na liście partnerów, Luke spełniał każdy jego wymóg.
Nie umawiaj się z kimś, kto odwołuje spotkania w ostatniej chwili. Zwłaszcza, jeśli robi to dla kogoś innego. Nie jesteś drugim wyborem. Jesteś albo numerem jeden albo żadnym. Jesteś wart o wiele więcej, nie pozwól nikomu na to, by cię odpychał.
Luke nigdy nie odwołał spotkania z Michaelem, młodszy blondyn wolał je raczej proponować.
Jeśli jest dla ciebie nieuprzejmy, odpuść. Nie przyjmuj "tylko żartowałem". Trzymaj piękną głowę uniesioną, ramiona prosto i wymagaj, by traktowano cię jak bóstwo, którym jesteś.
Luke patrzył na Michaela ze zdezorientowaniem w oczach, ale i z ukrytą miłością.
Upewnij się, że ma cele, aspiracje, marzenia i plany pewnego rodzaju. Tacy ludzie potrzebują rozmów w środku nocy lub o wczesnym poranku.
Zamrugał kilka razy, zanim wyrwał się z zamyślenia.
- Luke, co chcesz robić w przyszłości?
Chłopak spojrzał na niego, ta nagła przerwa w milczeniu była dziwna.
- Hm, nie wiem. Prawdopodobnie pójdę na jakąś uczelnię. Po prostu, nie wiem, chcę znaleźć gdzieś swoje szczęście.
- To mi się podoba – przyznał Mike.
Dowiedz się jakie ma hobby i zainteresowania, upewnij się, że są podobne do twoich. Jeśli chcesz podróżować po świecie, nie znajduj kogoś, kto chce zostać w domu.
Michael już wiedział, że Luke chce zobaczyć zorzę polarną. W zasadzie już zaplanowali sobie swoje ucieczki.
Jeśli twoja rodzina lub znajomi go nie lubią, zaufaj ich instynktowi. To on jest najprawdopodobniej powodem. Jeśli zobaczą jego świecące oczy, kiedy patrzy na ciebie, twoja rodzina i przyjaciele pokochają go tak samo jak ty.
Michael wiedział, że jego mama już przyjęła zaakceptowała Luke'a jako drugiego syna. Miał nadzieję, że pewnego dnia zrobi z niego zięcia swoich rodziców.
Jeśli kiedykolwiek podniesie na ciebie rękę, zostaw go. Nie zastanawiaj się dwa razy, nie oglądaj się za siebie, nie przyjmuj przeprosin.
Michael spojrzał na Luke'a w fotelu pasażera. Prawie spał, z głową przy zimnym oknie. Wyglądał tak spokojnie... Nigdy nie mógłby sobie wyobrazić Luke'a podnoszącego głos, a co dopiero pięść.
Jeśli nie możesz komuś ufać, nie umawiaj się z nim. Jeżeli musisz do niego zadzwonić, by spokojnie zasnąć, nie jest dla ciebie.
Michael był pewien, że ufa Luke'owi najbardziej na świecie.
Walcz, kłóć się i tak dalej. Ale jeśli tej osobie nie podoba się cokolwiek powiesz i robi wszystko, by zacząć kłótnię, odejdź.
Luke miał otwarty umysł. Rozumiał, że nie każdy ma taki sam sposób myślenia jak on i uważał, że to dobrze. Michael to w nim lubił.
Jeśli jego śmiech nie toruje sobie drogi do twojej pamięci lub kiedy patrząc na ten uśmiech nie zobaczysz w nim wszechświata, to tracisz czas.
Kiedy Michael zaparkował samochód, położył rękę na kolanie śpiącego Luke'a, potrząsając nim. Pochylił się lekko, gdy Luke się obudził.
- Już jesteśmy, skarbie.
- Gdzie? - Luke posłał mu delikatny uśmiech.
- W Waffle House . – Zaśmiał się Michael. Rozpiął pas Luke'a i przeczesał ręką jego włosy. - Chcesz spać?
Luke pokręcił głową od lewej do prawej, przeciągając się na swoim siedzeniu - Chodźmy obciążyć nasze żołądki goframi.
Tak, Michael był całkowicie pewny, że chce poślubić Luke'a tu i teraz.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top