Raki
Kiedyś, kiedy odwiedzili nas Anna i Hermann pomyśleliśmy żeby razem iść nad rzekę.
No i oczywiście tata nam nie pozwolił iść samemu.
Ale kiedy Hermann tak bardzo ładnie go poprosił, to się zgodził żebyśmy szli, tylko poszedł z nami jeszcze taki inny pan. On nie miał flagi i po prostu tak za nami chodził i na nas krzyczał jak odchodziliśmy za daleko.
Oczywiście nie podobało nam się jak na nas krzyczał, ale nie mogliśmy nic powiedzieć bo baliśmy się że powie tacie i już nigdy nie będziemy mogli nigdzie iść.
Pan wziął nas nad rzekę. Nie była taka fajna, jak te które często mijaliśmy jak gdzieś jechaliśmy bo prawie nie było w niej wody.
Ale za to, jak Anna włożyła rękę do wody to złapała takie śmieszne zwierzątko. A Hermann jest bardzo mądry, więc powiedział nam że te zwierzątka to są raki i jak był jeden to może być ich więcej.
No więc zbieraliśmy te raki i chowaliśmy do fartuszka Anny. Chcieliśmy zanieść je potem do domu, bo Hermann powiedział że można je jeść.
Co prawda kiedy trzymaliśmy te raki i one tak dziwnie wiły się w ręce i machały nóżkami to nie wyglądały zbyt smacznie, ale ustaliliśmy, że spytamy się mamy jak się je zjada tak żeby cię nie atakowały.
Potem wróciliśmy z rakami do domu i Anna włożyła je do miski w kuchni.
Myślałem, że mama ucieszy się jak je znajdzie, ale wcale się nie ucieszyła tylko zaczęła krzyczeć. Ale na szczęście nie powiedziała nic tacie.
Tylko ja nie wiem co się potem z tymi rakami działo, ale może ktoś inny je zjadł.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top