Dom
Nasz dom jest bardzo ładny. Dom wujka Prusa jest dużo większy i wygląda prawie jak prawdziwy pałac, ale tata mówi, że chociaż ten nasz jest trochę mniejszy to idealnie nam do wszystkiego wystarcza i tak może zostać.
Ja uważam jednak, że mógłby by u nas być jeszcze jeden pokój, żebym ja nie musiał już spać razem z Adolfem. On czasami tak do późna leży w nocy i nie chce zgasić świeczki chociaż ja bardzo chcę żeby to zrobił. Wtedy zazwyczaj muszę iść do mamy żeby mu tą świeczkę zabrała.
No to co jeszcze jest w naszym domu... Na pewno jest biblioteka i jest tam mało miejsca, ale bardzo dużo książek. Często siedzimy tam razem z Hermanem kiedy do nas przychodzi. Ja jeszcze nie umiem czytać, ale on umie więc mi pomaga.
W naszym domu jest jeszcze salon i tam jest dużo ładnych rzeczy. Na przykład na ścianach wiszą różne szable i miecze taty, a w gablotkach są takie pomalowane naczynia i figurki (ale nie takie do zabawy tylko takie co stoją i wyglądają).
Na tych pokolorowanych talerzykach nie możemy nic jeść bo mama nie chce żeby one kiedykolwiek się pobrudziły i chyba bardzo jej na nich zależy.
Nie zawsze spędzamy czas tylko w domu. No oczywiście tata chodzi do pracy więc to logiczne że często go nie ma, ale my też czasami wychodzimy.
Adolf może wychodzić dużo częściej ode mnie. On był już w wielu różnych ciekawych miejscach, na przykład w odwiedzinach u Francuskiej zmory (podobno jej dom jest prawie tak samo piękny jak ona) albo w takim bardzo bardzo dużym kościele.
Ja byłem tylko w kilku miejscach poza domem.
Raz z okazji imienin, mama zabrała mnie na targ, Targ to takie coś, że różni ludzie sprzedają jakieś ozdoby, narzędzia, rysunki albo jedzenie... Mama pozwoliła mi wtedy wybrać sobie jedną rzecz na prezent.
Wybrałem sobie wtedy książkę napisaną takimi dziwnymi kwadratowymi literkami. Chciałem ją głównie dlatego, że miała śliczny obrazek z kolorowym drzewem na okładce.
Potem poprosiłem Hermana żeby mi ją przeczytał, ale on nie umiał czytać tych literek. Mama i tata też nie umieli. Za to Anna powiedziała mi, że Pan z dużymi butami umiałby je przeczytać, ale jego akurat bałem się pytać.
Oprócz targu byłem też kiedyś w takim miejscu, gdzie tata podpisywał różne papierki i strasznie długo kazał mi siedzieć w korytarzu i na niego czekać.
No i oczywiście chodzę do kościoła.
Bo do kościoła trzeba chodzić, bo tam mieszka taki ktoś kto się nazywa Bóg i trzeba mu mówić dużo miłych rzeczy żeby nas wszystkich nie zatopił pod wodą. Wtedy taki pan wychodzi na środek i opowiada historie, czasami bardziej ciekawe a czasami mniej. No i dużo tam śpiewamy.
Ja lubię tam chodzić bo mogę wtedy oglądać ludzi i oni się do mnie uśmiechają jak widza że ich oglądam więc chyba im to nie przeszkadza.
Ale do kościoła chodzi się też przy innych okazjach.
Czasami, kiedy "Robi się niebezpiecznie" Mama też zbiera nas do kościoła, a tata wtedy zostaje w domu. Wtedy zazwyczaj w kościele też jest dużo ludzi, ale nikt nic nie mówi ani nie śpiewa, tylko wszyscy siedzimy w środku i czekamy.
Zazwyczaj to siedzimy tam bardzo krótko i zaraz już możemy wracać do domu. Raz tylko musieliśmy tam siedzieć przez dużo dni, a jak wróciliśmy to były wybite dwie szyby i trochę rzeczy w domu było zniszczone.
Jak już będę dorosły, to nie chcę być za daleko od domu bo wtedy mamie i tacie pewnie byłoby smutno bo nie mógłbym ich odwiedzać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top