》09
— Ile jest nieprzytomna? - usłyszałam zduszony meski głos, który wydawał mi się dziwnie znajomy. Nie pamiętałam jednak do kogo należy, ani nie miałam siły by otworzyć oczy.
— Cztery tygodnie - odpowiedział tym razem damski głos, który również wydawał mi się znajomy. Poczułam nagły przypływ energii. Otworzyłam gwałtownie oczu czego pożałowałam, bo białe światło pomieszczenia mnie oślepiło. Wydałam z siebie zduszone jęknięcie czym zwróciłam na siebie uwagę osób stojących przy moim łóżku. Gdy moje oczy przyzwyczaiły się do światła, rozpoznałam w nich dwóch dużych bliźniaków, czarnowłosą nastolatkę i dwóch dorosłych.
— Merlinie, Hailee- powiedziała najstarszą kobieta i zbliżyła się do mojego łóżka delikatnie mnie obejmując.
— Martwiliśmy się- odpowiedział mężczyzna i postąpił jak kobieta. Zmarszczyłam brwi kiedy się ode mnie odsunęli.
— Kim państwo są?- zapytałam zachrypniętym głosem.
— Kochanie, to my, twoi rodzice- oznajmiła kobieta.— To są twoi przyjaciele i twój chłopak- dodała z uśmiechem patrząc na jednego z bliźniaków.
— Nic nie pamiętam- poprawiłam się. Wyciągnęłam rękę spod pościeli ze zdziwieniem stwierdzając, że trzymam w niej małego, fioletowego króliczka.
— Panna Chang straciła tymczasowo pamięć- usłyszałam zachrypnięty głos a zza osób odwiedzających wyłonił się podstarzały mężczyżna z długą, biała brodą i miłym spojrzeniem.
— Cholera- powiedział jeden z bliźniaków nazwany moim chłopakiem i czym prędzej opuscił pomieszczenie. Opuściłam delikatnie wzrok czując, że to moja wina.
— To nie twoja wina, pani Chang- ponownie się odezwał. — Pomożemy ci odzyskać pamięć. Prawda panno Johnson, panie Weasley?- zwrócił się do drugiego bliźniaka i czarnoskórej. Oboje pokiwali twierdząco głowami sprawiając, że na twarzy mężczyzny zawitał delikatny uśmiech. To mógłby być koniec, ale dla mnie to był nowy początek.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top