》05
Kilka dni później wróciliśmy do Hogwartu.
O całej sytuacji z nocy wiligijnej nie mówiłam nikomi i z tego co widziałam, to George też. Po prostu puściliśmy to w niepamięć. Zajęłam się nauką, treningami quidditcha i przyjaciółmi.
— Hailee, jestem zmuszona wstawić ci szlaban- zaczepiła mnie po lekcji profesor McGonagall. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc dlaczego, jednak po krótkiej chwili stwierdziłam, że musiała dowiedzieć się o moim nocnym wyjściu z Cho. Mruknęłam coś w potwierdzeniu i założyłam torbę na ramię. — W sobotę- dodała, na co podniosłam głowę. Pokreciłam przecząco głową.
— Nie, nie, nie, proszę pani profesor- zaczęłam błagać. — W sobotę mamy trening. Wood mnie zamorduje jeśli nie przyjdę. - spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem. Kobieta westchnęła i poprawiła okulary na swoim nosie.
— Niestety zdaję sobie z tego sprawę, panno Chang, jednakże jest to jedyny wolny termin jaki mam- wyjaśniła.
— To może w następnym tygodniu?- zaproponowałam. Profesor McGonagall posłała mi znaczące spojrzenie, przez które jęknęłam. — Przyjdę, pani profesor.
— Cieszę się. Idź na przerwę- posłała mi delikatny uśmiech, który odwzajemniłam, jednak bardziej wyszedł z tego grymas.
Szybko opuściłam salę kierując się w stronę części zamku, w której lekcje miał Oliver. Całe szczęście nie było to daleko.
Już po paru minutach szybkiego kroku ujrzałam znajomą, wysoką sylwetkę kapitana drużyny.
— Oliver!- zawołałam machając do niego ręką, żeby mnie zauważył. Chłopak, gdy tylko spostrzegł, że to ja go wołam podszedł w moją stronę.
— Cześć, Hailee. Mogę ci w czymś pomóc?
— Nie będzie mnie na treningu. - powiedziałam prosto z mostu sprawiając, że uśmiech Wooda zszedł z twarzy. — Mam szlaban od McGonagall i powiedziała, że to jedyny termin w jaki mogę przyjść - chłopak jęknął i podarł dłonią czoło. Schowałam ręce za plecami bawiąc się palcami z myślą, że mogłam zawieść kapitana. Ten jednak westchnął i posłał mi uspokajający uśmiech.
— W porządku- odezwał się w końcu, na co zmarszczyłam brwi. — Postaraj się wyjść z niego jak najszybciej i może zdążysz na trening. Przesunę go trochę- dodał, uśmiechnął się jeszcze raz i nie czekając na odpowiedź z mojej strony po prostu odszedł. Odetchnęłam z ulgą i sama ruszyłam w drogę do Pokoju Wspólnego z zamiarem przebrania się przed obiadem.
Cóż, czyli sobotę spędzę w dusznej sali zamiast punktualnie na treningu. Liczyłam tylko na to, że uda mi się wyjść ze szlabanu szybko. Nie miałam jeszcze wtedy pojęcia, że ktoś słyszał cała rozmowę i postanowił zadbać, żeby mieć razem ze mną szlaban.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top