》 03
Ze stresu mocniej wbiłam paznokcie w dłoń zostawiając na nich czerwone półkule. Angelina spojrzała na mnie spod magazyna ,,Żongler'' i zmierzyła mnie wzrokiem. Westchnęła widząc moje długie paznokcie wbijające się w skórę.
— Nie stresuj się, naprawdę- odłożyłam gazetę na bok i nachyliła się bardziej w moją stronę. Położyła swoje dłonie na tych moich i delikatnie je pogładziła.
— Co jeśli zrobię coś głupiego? - zapytałam cicho.
— Nawet jeśli, to pani Weasley jest już pewnie do takich rzeczy przyzwyczajona, moim zdaniem- uspokoiła mnie przyjaciółka. Uśmiechnęłam się lekko rozluźniając ręce i kładąc je płasko na kolanach. Angelina uśmiechnęła się zadowolona i wróciłam do poprzedniej pozycji. Korzystając z tego, że w przedziale byłyśmy tylko my położyłam się na siedzeniach. Gryfonka powtórzyła mój ruch. Chwyciłam za torbę leżącą na podłodze i wyciągnęłam z niej czekoladę.
Otworzyłam ją i wyciągnęłam w jej stronę.
Uśmiechnęła się zadowolona i odłamała sobie paseczek. Podstąpiłam tak samo i położyłam słodycz na swoich nogach.
— Zawsze nosisz ze sobą czekoladę?- zapytała zaciekawiona przekręcając głowę w moją stronę.
— Tak. Czekolada jest najlepsza na wszystko- wyjaśniłam z szerokim uśmiechem. Angelina zamsjaka się cicho i wyciągnęła rękę, a ja ułamałam jej kolejny pasek mlecznej czekolady. Johnson uśmiechnęła się w podziękowaniu i wyjrzała za okno pociągu podczas gdy ja z powrotem schowałam tabliczkę do torby.
— Zbieraj się, Hailee. Za chwilę jesteśmy, a nie chcemy się pchać- powiedziała na co odpowiedziałam jej jęknięciem. Nie byłam gotowa na spotkanie z rodziną Weasley. Johnson zaśmiałam się z mojego wyrazu twarzy i szturchnęła mnie łokciem w brzuch kiedy obie wstałyśmy z siedzeń. Udałam syknięcie pełne bólu sprawiając, że zaśmiałam się po raz kolejny.
— Daj spokój, będziesz się świetnie bawić, tego się trzymaj- poklepała mnie po ramieniu i kiedy pociąg zaczął zwalniać i obie opuściłyśmy przedział. Uśmiechnęłam się delikatnie widząc znajome rude włosy przed nami.
— Cześć Percy- przywitała się szybko Angelina. Następnie objęła mnie lekko szepcząc cicho do ucha, że będzie dobrze po czym odsunęła się i wyszła z pociągu z uśmiechem.
— To co, idziemy, tak? - zapytałam. Chłopak pokiwał głową i puścił mnie pierwszą do wyjścia. Stanęłam na bruku i zaciągnęłam się świeżym powietrzem.
Percy uśmiechnął się do mnie lekko i położył rękę na moich plecach kierując w stronę swojej mamy. To sprawiło, że ponownie spanikowałam. Poznałam kobietę z daleka przez jej rude włosy. Uśmiechnęła się do nas i pokiwała ręką w razie gdybyśmy jej nie zauważyli.
— Dzień dobry, mamo- przywitał się chłopak. Pani Weasley uśmiechnęła się do syna i mocno go przytuliła, po czym spojrzała na mnie.
— Molly Weasley, miło cię w końcu poznać, kochanie- uśmiechnęła się szeroko i gdy chciałam wyciągać rękę w geście przywitanie, ta przytuliła mnie mocno.
— Hailee Rayven- powiedziałam tylko cicho widząc jak w naszym kierunku zmierzą reszta rodziny spędzająca święta w domu. Przywitaliśmy się wszyscy i łapiąc za ręce deporfowaliśmy się do ich domu.
Święta czas zacząć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top