Scena VI
/ Rachel, Poeta /
RACHEL
Ach, panie, jak to piękna dla pana
chwila — ja panu oddana;
a że to tak przemija
i ani się pan coraz zbliża,
ani ja, bo ja wciąż nieśmiała.
POETA
Pani by tam stała i stała
na tym wichrze…
RACHEL
A, ten pęd; a potem te głosy coraz cichsze —
coraz dalsze — i ta muzyka bliska,
i te wszystkie na sadzie zjawiska,
którem ja widziała —
a że to tak przemija;
że my się rozejdziemy
że się wzajem zapomniemy,
to jest, pan mnie zapomni,
i jak się Rachel oprzytomni,
to będzie marzyć
i może będzie smutna.
POETA
To będzie pani kontenta,
że myśl tak upór nie zajęta
smutkiem — a Smutek to Piękno.
RACHEL
A jak struny sie jakie rozpękną
i zacznie grać ten żal.
POETA
Wtedy pani weźmie szal
i przystanie jak Polymnia w ogrodzie,
i pomyśli — — jaki krój jest w modzie,
jak się ubrać, mając pójść na bal
lub do koncertowych sal,
a tam — to się spotkamy.
RACHEL
No a cóż ten serdeczny żal
i ta na moim czole chmura — ?
POETA
A od czegóż jest literatura ?
to wejdzie w sztukę;
w jakiejkolwiek formie, ale wejdzie:
czy jako sonet, czy liryka,
czy feleton powieści.
RACHEL
A moja muzyka
serca — prawie miłość do pana
najszczersza — — ?
POETA
Ta będzie najszczerzej oddana,
co do wiersza.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top