wyścigi
Tak się wszyscy dobrze bawili, że nie zauważyli, jak pewna malutka istotka wbija na imprezę, zupełnie nieproszona. Schowała się ona pod stołem państwa młodych, aby tam wcielić swój plan w życie...
Ale coś nie wyszło, bo Tanizaki ją zauważył i jej polał.
- Jak ja mam na imię? Ja... Luimine, chyba - wyjąkała.
- Masz jeszcze trochę bimbru - Gogol dołączył do nich.
- Gdzie podział się mafijny kaktus z wściekłą wiewiórką? - zapytała.
- O nas mowa? - akurat w tym samym momencie Dazai wyskoczył z Chuuyą, który miał w buzi całego arbuza, zza rogu.
- Wyścigi będą!
Miała wcisnąć Dazaiowi do dupy rurkę z papieru, jednak pod wpływem alkoholu z tego zrezygnowała. Próbowała obciąć piłą Gogolowi warkoczyka, aby móc z niego zrobić ogon, ale ten uciekł gdzieś z Akutagawą.
Chuuyi więc wcisnęła tam obrus, a Dazaiowi kucyka Kyouki.
- Dawajcie, me koniki! Macie obiec cały statek. Start!
Zaczęli więc biec. Zbyt się wczuli w role, ponieważ zaczęli parskać jak te konie. Pierwszy dobiegł Chuuya, a drugi Dazai. I to wcale nie tak, że pomógł sobie umiejętnością.
- Wygrałem, gnido! - ze szczęścia odtańczył taniec godowy kunikraba.
- A więc teraz Dazai ma ci obciągnąć!
I zrobił to zaraz po tych słowach. A wszyscy patrzyli i nagrywali, szczególnie Fiodor, bo jego kamerze nic nie umknie
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top