Rozdział 8
Pov:Czkawka
Wraz z Adamen siedzimy tutaj już dobre trzy godziny i Ichin wciąż się nie pojawił,może Adam źle przyrządził te fermony? lub-
- Idzie,Ichin jest blisko
- Skąd wiesz? '
- Słyszę go
W tej chwili zobaczyłem że Adam wziął łyk z odwaru Ciszy żeby słyszeć jak Ichin się zbliża,mam nadzieje że za chwile mu przejdzie ta ślepota.
- Weź to
- Co to jest?
- Petardy,zawierają opiłki metalu na który jest wrażliwy Ichin i Beugarly,jeżeli Ichin spróbuje uciec to zapal ląd i rzuć przed niego
- W porządku,gotowy?
- Ja tak ale ty nie wypiłeś Żmiji
- Mam teraz się napić?
- Tak pij teraz!,już tu jest
Chwytam za fiolkę znajdującą się przy moim pasie i wkładam do ust,smakuje paskudnie! Gdy skończyłem pić to łowca był już na dole i walczył z psami,szybko zaskoczyłem da dół żeby mu pomóc,Adam zachowuje bezpieczną odległość od przeciwnika i czeka aż psy zaatakują pierwsze,za to ja aż się trzęsę ze strachu,te psy są przerażające,a Ichina jeszcze nie widziałem,powtarzam po moim mentorze i czekam na ruch naszych przeciwników.Jeden z Beugarlów szybkim biegiem zbliżył się do Adama i skoczył na niego ale łowca bardzo szybkim cięciem przeciął psa w pół kiedy był w powietrzu,w co mnie zdziwiło najbardziej to,to że pies dalej żył ten którego Adam przeciął.
- Jest Ichin, zajmij się psami ja wezmę jego
Do pomieszczenia wszedł Ichin,wyglądał jak człowiek mierzył ze 1,5m miał garb ,bardzo długie ręce i pokracznie chodził,z jego paszczy wystawały nie równe i krzywe kły,na głowie miał kilka długich kosmyków włosów,na dłoniach miał długie szpony,miał na sobie jakieś szmaty które służyły mu za ubranie,Adam z wyskoku skoczył na bestie zmuszając ją do walki,a ja muszę walczyć z psami,bardzo mocno trzymam za miecz,obserwuje każdego z psów czekając aż się zniecierpliwią,i się doczekałem,nagle jedna bestia przebiegła obok mnie i ugryzła w nogę,nie spodziewałem się tego,po nim drugi chciał zrobić to samo tylko tego zraniłem w paszczę zanim zdążył mnie ugryźć,zaczęły mnie okrążać,wtedy sobie przypomniałem o petardach,szybko jedną podpaliłem i rzuciłem w jednego z nich,zaczął się palić i tarzać po ziemi z bólu,chciałem to ponowić ale jeden z nich skoczył na mnie i w paszczę złapał moją dłoń i nie puszczał,drugą ręką odciąłem mu łeb ale sama głowa nawet nie chciała mnie puścić! ostatni z psów wbiegł na skałę i z niej skoczył mi na plecy i zaczął gryźć po szyji,celował w tętnice co znaczyło że mają jakieś ślady inteligencji,szybko podszedłem do ściany i walnąłem o nią przez co kundel spadł,wreszcie łeb martwego Beugarla puścił moją dłoń i szybko się odwróciłem i zabiłem leżącego psa,to był ostatni,odwróciłem się w stronę Adama i zobaczyłem że Ichin wytrącił łowcy broń i powalił na ziemię,chwyciłem za petardę i rzuciłem w bestie,zaczął uciekać do tuneli,urządzenie Adama nie zadziałało i Ichin uciekł do tuneli,podbiegłem do leżącego Adama.
- Cholera,skurwiel!
- Wszystko w porządku?
- Nie,przebił mi płuco,dawaj swój Dekotrr bo swój już wypiłem
- Proszę,mam go gonić?
- Nie,nie dasz mu rady,ja cokolwiek mu zrobiłem,a ty nawet byś do niego nie podszedł
- Czyli wracamy?
- Tak,ale najpierw zawalmy to pomieszczenie żeby nie mógł odzyskać kotła to wtedy nie znajdzie nowego stada Beugarlów i przy następnej walce skurwiel będzie sam
- Choć pomogę ci wstać
- Nie trzeba,Dekotrr już działa,o kurde,powinienem był coś ci zostawić bo ciebie też nieźle zraniły
- Dam radę,a teraz choć
- Swoją drogą to bardzo źle ci poszła walka z psami,dałeś się zaskoczyć,miałeś złą pracę nóg, i te petardy się rzuca w sufit lub przed potwora,gdybyś rzucił nad siebie to odłamki spadłyby i zabiły wszystkie psy,jedyne co dobrze zrobiłeś to to że szybko rzuciłeś z siebie Beugarla
- Walczyłeś z Ichinem i patrzyłeś na mnie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top