Rozdział 2
Usłyszałam odgłos otwieranego okna...i to od pokoju w którym jestem.
Wstałam z łóżka i ruszyłam w kierunku okna które było uchylone a teraz się otwierało, nie myśląc długo zamknęłam powoli okno. Lecz to co zobaczyłam mnie zamurowało.
-Kurwa Williams! - usłyszałam głos Vincent'a chwila co, po co on tu w ogóle przyszedł. Otworzyłam okno i ujrzałam go trzymającego się jakiejś liny.
-Po co ty tu przyszedłeś?!- odpowiedziałam wkurzona, wszystkich bym się mogła spodziewać ale że jego?!
-Teraz to byś mogła mi pomóc się stąd wydostać- powiedział wpatrując się rozwścieczony we mnie
-Dlaczego mam ci pomagać? Ja ci tu nie kazałam przychodzić. Więc się odwal - powiedziałam i zamknęłam okno
- Kurwa Lily! - powiedział jeszcze bardziej wkurzony
-To może po prostu wejdź drzwiami idioto?- westchnęłam i spojrzałam na niego, musiałam się starać zachować jakoś spokój
-Oho- uśmiechnął się szeroko- to przyjmuję zaproszenie
-Eh- przewróciłam oczami i usiadłam na łóżko, po cholerę on tu przychodził pierdolony Cafford
Po której chwili usłyszałam dźwięk pukania do drzwi, no tak nie otworzy ich bo je wcześniej zamknęłam. Poszłam na dół i je otworzyłam jednak stałam w nich tak aby chłopak nie wszedł do środka.
-Czego chcesz?- popatrzyłam na niego
-Jest twój brat?- zapytał jednak ja kiwnęłam tylko przecząco głową. Na co on od razu się odwrócił i po prostu odszedł bez słowa.
O co mu tak właściwie chodziło? Nie rozumiałam tego i to bardzo. Co on chciał od Luke'a? Poszłam do salonu i położyłam się na kanapie włączając film
***
Pół godziny później usłyszałam otwieranie drzwi, bałam się że to znowu Vincent jednak nie. To był Luke. Wszedł do salonu, wyglądał naprawdę bardzo mizernie. Wyglądał na bardzo zmęczonego. No tak typowy 21-letni facet, Luke często chodził na imprezy czy różne domówi. Sam również uwielbiał je organizować chociaż rodzice zawsze byli temu przeciwni. Spojrzałam na brata.
-Dlaczego cię tak długo nie było?- popatrzyłam na niego, nie często pytałam go o takie rzeczy. Jednak dziś tak jak wspomniałam, wyglądał naprawdę na okropnie przemęczonego. Jednak nawet od pijanego Luke'a nie wyciągnie się żadnych i to żadnych informacji.
-Nie ważne, po prostu zmęczony jestem- powiedział wzruszając ramionami, pokazał dłonią gest abym usiadła i sam po chwili usiadł obok mnie
-Myślę że ważne- odrzekłem, pomimo tego że Luke był pełnoletni robił dużo głupot. Po prostu się o niego trochę martwiłam
-Lily, naprawdę nic się nie stało - odpowiedział patrząc na mnie z delikatnym uśmiechem na twarzy
-No dobrze - powiedziałam i spojrzałam na niego, widziałam już po nim że nic się nie dowiem nawet jakbym nie wiadomo ile nalegała.
Westchnęłam i poszłam do siebie do pokoju. Usiadłam na łóżku i rozmyślałam o tym nie typowym spotkaniu z nikim innym jak Vincent'em Cafforedem. Czego on tak właściwie chciał od Luke? Czemu wchodził przez okno? Po chwili miałam już dość myślenia o tym wszystkim, więc po prostu położyłam się na łóżku zasypiając.
Może jakieś dwie godziny później poczułam jak ktoś mnie przykrywa kołdrą, wtuliłam się w nią i delikatnie uśmiechnęłam przez sen.
***
Spałam wtulona w kołdrę, jednak mój miły sen musiał przerwać dźwięk budzika ugh. Wstałam powoli z łóżka i podeszłam do komody aby wyłączyć budzik. Nic mi się dziś nie chciało, najchętniej zostałabym w domu ale mam dziś niby jakąś ważną kartkówkę z chemii... której nie mogę zawalić. Przejrzałam się w lustrze, miałam pod oczami ciemne wory to chyba od tego nie wyspania, westchnęłam i podeszłam do szafy aby wyciągnąć z niej ubrania, wyciągnęłam brązową rozpinaną bluzę, biały top oraz czarne dresy. Wzięłam z półki bieliznę i poszłam do łazienki wziąść szybki prysznic. Wysuszyłam włosy, przebrałam się i delikatnie pomalowałam, przykryłem moje wory pod oczami korektorem.
Następnie wzięłam plecak z książkami z pokoju, i zeszłam na dół do kuchni.
Luke kończył robić śniadanie, gdy mnie zauważył popatrzył w moją stronę i nałożył na dwa talerze jajecznicę i wyjął z tostera tosty.
Nie wiem jakim cudem takie śniadania mi się nie znudziły przez parę dobrych lat.
-Cześć młoda- powiedział Luke, wziął dwa kubki i zaparzył herbatę. Wyglądał dziś o wiele lepiej niż wczoraj.
-Hej Luke- uśmiechnęłam się i zaczęłam powoli jeść śniadanie, napiłam się cieplej herbaty.
Po około 10 minutach skończyłam jeść śniadanie, dopiłam sobie herbatę i odeszłam od stołu. - To ja już będę iść Luke, bo muszę iść na autobus - powiedziałam do brata
-Okej, miłego dnia Lily - uśmiechnął się i kończył jeść śniadanie
-Nawzajem- również się uśmiechnęłam, wzięłam z komody swój plecak i wyszłam z domu, ruszyłam w stronę przystanku. Idąc na przystanek zauważyłam Vincent'a jadącego swoim czarnym ferrari do szkoły, popatrzył na mnie przejeżdżając i pojechał dalej.
Gdy doszłam na przystanek, oczywiście nikogo nie było. Nigdy tutaj prawie nikogo nie było. Więc to nie było wcale takie dziwne.
Na autobus na całe szczęście długo czekać nie musiałam, uśmiechnęłam się lekko i wsiadłam do środka. Zauważając wolne miejsce obok mojej przyjaciółki Elle, dosiadłam się do niej
Chwilę rozmawiałyśmy o takich drobnostkach, a później opowiedziałam jej o Vincencie. Rozmawiałyśmy tak całą drogę do szkoły, gdy autobus się zatrzymał wysiadłyśmy z niego i ruszyłyśmy w kierunku szkoły.
Gdy byłyśmy blisko wejścia do budynku zobaczyłyśmy oczywiście jego pieprzonego Vincent'a Cafford'a, gdziekolwiek bym nie była on zawsze stał mi na drodze. Na jego widok przewróciłam oczami i poszłam dalej z Elle jednak za sobą usłyszałam jego głos.
-Do zobaczenia na lekcji Williams, mamy z wami zastępstwo- powiedział to pewny siebie
Vincent Cafford, pieprzony dupek. Takie właśnie miałam o nim zdanie. Elle mówiła że takimi jak on nie warto się przejmować ale tak się do cholery po prostu nie da. Elle i Boris opowiadali mi też o byłej dziewczynie Vincent'a, Ivy Vinnie's. Podobno chodziła do naszej szkoły jednak bardzo często opuszczała zajęcia. Chodzili ze sobą no cóż... można powiedzieć że trochę długo bo aż dwa lata. Chodziły plotki kto kogo zniszczył pierwszy, oboje mieli naprawdę trudne i chujowe charaktery. Vincent napewno. Jednak czemu ja się tak tym przejmuję? To w końcu nie moja sprawa. I nie jestem tym wcale zainteresowania, ani trochę, niech sobie robią co chcą.
Gdy usłyszałam dźwięk dzwonka weszłam z Elle do klasy. Usiadłam w jednej z ostatnich ławek, nie czułam się teraz na siłach aby na chemia siedzieć w przednich ławkach. Miałam nadzieję że będę siedziała sama jednak szybko się przeliczyłam... spojrzałam na klasę Vincent'a która właśnie weszła do środka sali.
Cholera jasna. Dlaczego kurwa ja?
Powiedziałam w myślach gdy Vincent Cafford zajął miejsce w ławce obok mnie.
___________________________________
Witam kochani! Tutaj drugi rozdział Welcome To Hell Baby, jest również już po korekcie. Mam nadzieję że się wam on spodoba buziaczki<3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top