Specjał III:„The Wheel of fortune"(4)-Baekhyun
Tydzień czekania na przybycie Park Chanyeola doprowadzał Baekhyuna do szewskiej pasji. Zachowywał się jak mały psiak, który ujrzy właściciela po długim czasie rozłąki. Rozumiałaś, że mógł mieć powód do euforii, to nie było nic złego. Jednak podejście Baekhyuna było zbyt dziwne, by uznać je za normalne. Całą swoją radość wyładowywał na tobie niczym jakiś upierdliwy tęczowy kot. Nie prosiłaś się o to! Czułaś się niekomfortowo, kiedy Baekhyun latał dookoła ciebie i bez przerwy o czymś opowiadał. Nie interesowało cię to i w grzeczny sposób tłumaczyłaś mu, że nie czujesz potrzeby wysłuchiwania jego płynnego monologu. Powtarzałaś mu w kółko, ale nie widziałaś poprawy w jego zachowaniu. Następowało to jedynie, kiedy przychodziła pora na kurację z użyciem odpowiednich kosmetyków. Baekhyun uparł się, że nie zgodzi się pójść do innego specjalisty, więc to na ciebie spadła odpowiedzialność. Wtedy Baekhyun był potulny i posłuszny niczym najspokojniejszy baranek świata.
Uspokajałaś się myślą, że posiadałaś miejsce pracy, gdzie mogłaś pójść i odpocząć. Wysłuchiwanie narzekań lub niekończących się opowieści idola nie należało do takich zajęć, które cię uszczęśliwiały. Baekhyun, kiedy tylko miał okazję, to nawijał jak katarynka. Nie docierało do niego to, co ustaliłaś. Rozszyfrowanie, jak funkcjonuje ów człowiek było dla ciebie czarną dziurą. Byłaś całkowicie zielona, jeśli chodziło o rozkminienie życiowej taktyki nieco niezrównoważonego emocjonalnie dzieciaka. Przecież on ledwie uzyskał pozwolenie na przebywanie pod twoim dachem! Zdobycie kolejnego przywileju było o wiele bardziej skomplikowane, a tymczasem Baekhyun raz-dwa rozwiązał kolejny problem. Miałaś warunki, które wydawały ci się gwoździem do trumny, ale jednak Baekhyun znalazł sposób na łatwe utorowanie sobie drogi. W twoim mniemaniu zgodzenie się na warunki oznaczało całkowite dostosowanie się do panujących zasad, lecz najwyraźniej Baekhyun uznał, iż to jego niezbyt dotyczy.
Daremnie czekałaś na moment, gdy Byun zamilknie i przestanie ci się narzucać. Liczyłaś na to, że coś zrozumie, ale gdzie tam. W rzeczywistości miałaś wrażenie, że nawet 6-latek szybciej by załapał, lecz w przypadku Baekhyuna po przetworzeniu przez jego wymęczony mózg z wiadomości i tak zostawało wielkie nic. Denerwowałaś się i złościłaś, że jak idiotka dałaś się zwieść słowom gwiazdki kpopu. Nie wiedziałaś już, czy on robi to z czystej złośliwości, czy innego powodu. Trzymałaś się od EXO z daleka, nie wtrącałaś w ich życie prywatne ani zawodowe. Wszystko wyglądało na to, iż Baekhyun odpłaca ci pięknym za nadobne, traktując cię jak jednego z sasaengów. Uważałaś, że to bardzo nie fair, że przelewa swoją frustrację na ciebie. Nie powinien był się zapominać, ale najwidoczniej Baekhyunowi nie robiło to żadnej różnicy. Nie zmieniało to faktu, iż nie zamierzałaś wchodzić w żadne interakcje ze sławną postacią i w dalszym ciągu grzecznie trzymałaś się swoich postanowień, czego nie można było niestety powiedzieć o Baekhyunie. Był niczym jakiś kreskówkowy Troskliwy Miś: wszędzie go było pełno, nawet wtedy, gdy nie był potrzebny. Pchał się w kłopoty, których sam podobno nie lubił. Liczyłaś na małą pomoc z jego strony, tak zresztą ci to zapewniał i obiecywał, że nie będzie cię denerwował. Nie dotrzymał swojego słowa i wszystko utrudniał, przez co skala w twoim liczniku tolerancji względem niego spadła poniżej zera.
-Noona, Chan zjawi się za 2 godziny – poinformował cię chłopak, gdy tylko przekroczyłaś próg swojego mieszkania. Zignorowałaś fakt, iż jakimś cudem upolował w sklepie takie same kapcie, w których chodziłaś sobie do tej pory po domku w chłodniejsze dni. Przez to nieczyste zagranie z jego strony wyrzuciłaś swoje, więc pozostało ci nakładać podwójne pary skarpetek na wiecznie zimne stopy.
Byłaś wściekła jak nigdy. Starałaś się tego nie okazywać, ale nie mogłaś mu wybaczyć, iż Baek zaopatrzył się w taki sam ogrzewacz pod kołderkę. Był on od dawna niedostępny w sprzedaży, ale podejrzewałaś, iż sprytny i przebiegły piosenkarz znalazł go na archiwalnych aukcjach na alibabie.
-Świetnie, wiesz co i jak. Bez żadnych spotkań towarzysko-biologicznych- po wypowiedzeniu tych słów Baekhyun zapowietrzył się, ale przeszłaś obok niego, zupełnie nie patrząc na jego zdegustowaną minę. W drodze na górę do swojego pokoju dopijałaś swoją latte.
-Ale noona...- próbował zacząć nowe zdanie- to nie tak. Wiesz, że się dostosowałem i szanuję twoje zdanie... Chciałem tylko...
Wdawanie się z nim w jakiekolwiek dyskusje mogło doprowadzić do wypowiedzenia przez ciebie zbyt ostrych słów. Szkoda było ci strzępić język, dlatego udałaś, że nie słyszysz beznadziejnych prób tłumaczenia się.
Minęła godzina. Zapanowały cisza i spokój. Praktycznie na koniec dnia, lecz lepsze to niż nic. Po ogarnięciu się w łazience wróciłaś do pokoju i przebrałaś się w jedną z lepszych sukienek. Do tego dobrałaś swoje ulubione szpilki na niewysokim obcasie. Otworzyłaś swoją małą szafkę, gdzie trzymałaś perfumy, parę pomadek oraz akcesoria do włosów.
-O, noona...- rozległ się doskonale znany ci głos, a następnie gwizd.- Wiesz, nie musiałaś się tak wystrajać. No wiesz, to tylko Chan i on... Cholera, no~ Niezła kolekcja. Ralph Laurent? Oryginał?
Nawet nie zauważyłaś, w którym momencie Baekhyun przekroczył granicę.
Z głośnym trzaskiem zamknęłaś drzwi do szafki.
-Czy ja mówię po chińsku, Byun Baekhyun?! Przypomnij sobie, co się dzieje, gdy naruszysz moją prywatność!- przerwałaś mu, bo nie spodobało ci się, że tak po prostu wszedł do twojej sypialni.- Poprosiłeś, żebym ci pomogła. Miałam opory, ale zrobiłam to. Poprosiłeś o dodatkowe parę dni, bo przyjeżdża twój kolega. Na to też się zgodziłam. Ale co się z tobą dzieje? Chodzisz za mną krok w krok, pieprzysz jak po*ebany, a teraz jeszcze wszedłeś bez pozwolenia. Do mojego pokoju! Przestań się tak zachowywać, bo to jest niepokojące.
-Noona... ale te buty... to Jimmy Choo, tak?
-Nie mam teraz czasu, wychodzę. Proszę tylko o jedno: nie rozwal mieszkania, bo nie jest moje, ja je tylko wynajmuję.
-Co? Czekaj. Jak to wychodzisz?
-Mam spotkanie.- odparłaś krótko.
-Jakie spotkanie?
-Wracam za 2 dni i tyle powinno ci wystarczyć. Zejdź na dół i tam czekaj na gościa.
-2...dni? Mam tu zostać... sam? Spotkanie? Gdzie wychodzisz tak ubrana? Aa, czekaj...
Chwyciłaś z oparcia krzesła płaszcz i założyłaś go na ramiona. Przesunęłaś Baekhyuna w stronę wyjścia siłą, co po pierwsze nie było łatwe ze względu na to, że miałaś na nogach szpilki, a po drugie chłopak był naprawdę uparty jak osioł i ani myślał ruszyć się z miejsca. Zamknęłaś drzwi na klucz i wrzuciłaś go do portfela w torebce.
-Noona, ale bądź ostrożna. Co to za jedna? Długo się znacie?- Byun Baekhyun dalej marudził, ale nie zwracałaś na niego uwagi. – To pierwsza randka?
Zaszłaś do kuchni i nalałaś sobie wody mineralnej do szklanki. Nagle poczułaś, jak twoja prawa noga unosi się w powietrzu. Niestety twoja równowaga również została zachwiana, przez co omal nie upadłaś na ziemię. Na szczęście przytrzymałaś się rogu stołu kuchennego
-Wariacie, uważaj!- wrzasnęłaś na niego, gdy podnosiłaś szklankę do swoich ust, aby się napić, lecz nic z tego nie wyszło. Szklanka wypadła ci z rąk i rozbiła się.
-Tak, to buty od Jimmy'ego Choo.- stwierdził Baekhyun, po dokładnym przyjrzeniu się twoim butom.- To ciebie stać na takie rzeczy?- dopytywał się zachowując się tak, jakby nic wielkiego się nie stało.
Posłałaś mu wściekłe spojrzenie, które nie podziałało tak, jak się tego spodziewałaś. Udało ci się oswobodzić przynosząc jako taki koniec tej niezręcznej sytuacji, z której Byun najwyraźniej czerpał radość. Nawet jeśli przejechałaś mu zrobionymi paznokciami po ręce, na której ślady pozostaną na co najmniej 2 tygodnie.
Westchnęłaś, bo właśnie cisnęły ci się na język najgorsze z możliwych obelgi, lecz mimo wszystko powstrzymałaś się. Kłócenie się z nim nie miało najmniejszego sensu. Sprawnie posprzątałaś drewnianą podłogę w kuchni i wyrzuciłaś resztki rozbitego naczynia do śmietnika pod zlewem. Następnie wyszłaś z domu bez żadnego słowa na do widzenia.
* * *
Po około 2 godzinach jazdy pociągiem do Hannam-dong po opuszczeniu pojazdu mogłaś rozprostować nogi. Musiałaś się śpieszyć, bo do spotkania, na które byłaś umówiona pozostało 35 minut, a ty nie byłaś zbytnio zorientowana. Na szczęście trafiłaś pod właściwy adres bez niepotrzebnego błądzenia po niewiadomych ulicach. Pochwaliłaś się w duchu, że na miejsce docelowe trafiłaś bez najmniejszego problemu, nawet jeśli wyjście z domu było niespodziewanie utrudnione.
Rozmowa z właścicielem samochodu, który zamierzałaś odkupić odbyła się bez większych zakłóceń. W trakcie waszej rozmowy mężczyzna otrzymał 3 inne telefony od potencjalnych kupców. Odczuwałaś satysfakcję, że każdemu z nich odmówił, ponieważ stawiłaś się jako pierwsza. Zapowiadało się, że wszystko się uda. Nie musiałaś się więcej stresować ani o nic martwić. Do pewnego czasu. Właśnie oglądałaś auto od wewnątrz, wypróbowując przy okazji siedzenia. Ustalałaś odpowiedni filtr do kolejnego selfie zrobionego w samochodzie, lecz nagle otrzymałaś automatyczne powiadomienie z komunikatora. Ktoś odnalazł twoje ID lub numer telefonu i dodał cię do znajomych na kakaotalk. To musiało poczekać, bo musiałaś się nacieszyć.
Po wszystkich formalnościach związanych z kupnem własnego środka transportu, gdy zmierzałaś drogą w stronę sklepów, zauważyłaś 3 nowe wiadomości. Przeczytałaś i zaniepokoiła cię treść, ale nic z tym póki co nie robiłaś. Po „zaliczeniu" trzeciego sklepu postanowiłaś wyłączyć telefon, który co chwilę wibrował. Z zakupów w Hannam-dong wyszły nici, bo nie mogłaś się skupić. To było chore, nawet nie mogłaś zdecydować się na jeden głupi zapach do auta!
* * *
Zgodnie z zapowiedzią wróciłaś po dwóch dniach. Dom zastałaś w nienaruszonym stanie. Pomimo nieprzyjemnych powiadomień nie były one w stanie powstrzymać cię przed zakupem paru drobnych rzeczy do upiększenia domu. Wstawiłaś telefon do ładowania, a gdy bateria naładowała się do 32% włączyłaś urządzenie, aby sprawdzić wiadomości. Spodziewałaś się grafiku na kolejny tydzień ponieważ szef miał ci go wysłać w formie mms-a, ale takiej ilości spamu w życiu nie widziałaś! Nie wiedziałaś, skąd oraz jak to doszło na twój telefon.
Układałaś na stoliku niezbędne kosmetyczne badziewia oraz potrzebny ekwipunek typu waciki higieniczne czy chusteczki nawilżane. Przygotowałaś również preparaty na dzisiejszą sesję typu odżywka do włosów czy serum odżywcze i przy okazji popijałaś ciepłą, zieloną herbatkę.
-Noona, wróciłaś~- twoja cisza i spokój zostały zakłócone przez wyjątkowo głośne stworzenie o imieniu Baekhyun. Za to, co uczynił spojrzałaś na niego z pogardą. Takimi czynami sam prosił się o przedwczesny pochówek w ziemi. Próbowałaś jakoś temu zaradzić, ale zbyt późno zareagowałaś. Baekhyun jedną ręką chwycił cię mocno za nadgarstek, a drugą, wolną ręką nakierował wierzchnią część twojej dłoni do swojego policzka, przy czym wydał z siebie jakieś nieartykułowane westchnięcie.- Przeziębiłaś się? Masz zimne dłonie – Baekhyun zwrócił ci uwagę.
-Nie no, ja mam dość! Przestań mnie traktować jak jakąś interaktywną lalkę, z którą można flirtować!
-Widzę przecież, że jesteś zła. Wystawiła cię? Ej, co ja takiego powiedziałem? Noona, czekaj!
Limit twojej cierpliwości został przekroczony. Nie pierwszy raz zresztą. Dzisiaj byłaś bardzo agresywna, a rzucając głupimi tekstami Baekhyun śmiertelnie ci się naraził. Miałaś ochotę rozszarpać tego człowieka na kawałeczki, a potem jeszcze poćwiartować. Był odporny na twoje groźby, których starałaś się unikać, ale nieważne, jak bardzo się starałaś, Byun zawsze musiał mieć ostatnie słowo. Nie miałaś najmniejszych szans na wygraną.
* * *
Przez kolejny miesiąc nie odzywałaś się do Baekhyuna, choć on usilnie próbował zmusić cię do wypowiedzenia choćby jednego słowa. Wciąż czekałaś, aż właściciel dostarczy ci samochód, dzwoniłaś, lecz otrzymałaś komunikat, iż wybrany numer nie jest właściwy. Baekhyun doczekał się kolejnej wizyty kumpla, a ty wciąż nie otrzymałaś żadnej informacji zwrotnej od sprzedawcy.
- - - - - -
Notka: Czwarta część baekhyunowego scenariusza tak trochę na faktach pisana - część z sasaengami i dobieraniem się do ID oraz numerami telefonów. Nie zazdroszczę Baekhyunowi bycia sławnym :( Aż 14 razy w ciągu któregoś miesiąca w zeszłym roku musiał zmieniać numer tel. , bo dwójka natrętnych sasaengów dokopała się do jego kakaotalk. Naprawdę ... ręce opadają do ziemi, czy ci 'ludzie' nie mają nic lepszego do roboty, żadnych obowiązków ? :( Zresztą z podobnymi nieprzyjemnościami mieli do czynienia inni piosenkarze czy aktorzy. Brak słów.
-SongJiji
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top