Specjał III: „The wheel of fortune" (3)- Baekhyun
Potrzebowałaś dłuższej chwili, aby dojść do siebie, wyciszyć się oraz ochłonąć. Przy obecnych warunkach twój proces myślenia znacznie zastopował się i za nic nie potrafiłaś temu zaradzić. Wyglądało na to, że przed tobą długa droga, abyś poukładała myśli. Przerażała cię perspektywa, że w ostatnich dniach tak często byłaś narażona na obecność Byun Baekhyuna. Jeszcze nigdy tak bardzo nie byłaś bezradna jak właśnie teraz. To był punkt kulminacyjny twojego nieszczęśliwego losu. Ku swojemu zdziwieniu i niezadowoleniu odczuwałaś silne utrudnienia związane z poprawnym funkcjonowaniem. Ogólnie miałaś jakieś poważniejsze niż by się wydawało problemy z dojściem do ładu i składu ze swoją osobą. Sama potrzebowałaś jakiejś dobrej terapii, lecz wątpiłaś, że taka istnieje. Już dawno nie byłaś tak rozkojarzona jak właśnie w tym momencie. Brakowało ci już słów do tego człowieka. Nie rozumiał prostych komunikatów oficjalnie i nie trafiało do niego nic, nawet gdy traktowałaś go podejściem „zimnej s*ki". Opanowanie nie należało do łatwego zadania, chociażby z tej przyczyny, iż Baekhyun ani myślał podnieść się do pionu. Byłaś bliska płaczu, czułaś, że długo nie wytrzymasz i wybuchniesz. Czy Baekhyun był aż tak głupi i wszystko zawsze celowo ci utrudniał?
Nadgryzłaś sobie dość mocno skórę w wardze, więc bardzo cię piekła, ale jednak starałaś się zapomnieć o niespodziewanym bólu. Nie był on w tej chwili najważniejszy. Zła i wściekła niczym rozeźlona osa nie wiedziałaś, jak się wyładować. W obecnej sytuacji nie bardzo mogłaś sobie na to pozwolić. Teraz już w ogóle nie miałaś żadnych podstaw ku temu, aby podejmować walkę z Baekhyunem, gdyż finansowo byłabyś niewypłacalna. Gdybyś musiała zapłacić odszkodowanie wytwórni, stałoby się to twoim największym problemem, bo nawet jeśli wzięłabyś największą możliwą pożyczkę, byłabyś całkowicie skończona. Westchnęłaś, bo w tym momencie nadszedł koniec knucia planu, jak pozbyć się Baekhyuna.
-Ogarnij się i wstań już- zwróciłaś się do niego siląc się na neutralny ton głosu, lecz nie zaszczyciłaś go żadnym spojrzeniem. Bardziej niż na niego, byłaś jednak zła na siebie przez targające tobą emocje, które prze przypadek uaktywnił w tobie. Pomimo tego, iż należałoby winić chłopaka, nie byłaś w stanie wdawać się w ponowny konflikt. Tak się niefortunnie złożyło, iż Baekhyunowi przyszedł do głowy chyba najbardziej idiotyczny pomysł w jego 24-letniej egzystencji, na jaki mógł wpaść- w akcie wielkiej desperacji urządził sobie jakieś ckliwe wyznania na progu twoich drzwi. Jego zachowanie sprawiło, iż zrobiło ci się strasznie nieprzyjemnie. Zapewne ktoś inny z chęcią pozbywałby się ze swojego otworu gębowego ohydnie cukrowej tęczy, ale ty myślałaś tylko o tym, jak bardzo jest niekomfortowe mieć w swoich drzwiach Byuna.
W końcu wstał. Nie zamknęłaś mu chamsko drzwi przed nosem. Przez chwilę o tym myślałaś, lecz szybko pozbyłaś się tej myśli z głowy. Choć może wypadałoby, bo przy okazji nauczyłby się grzeczności. Skorzystał z okazji i szybko przekroczył próg- tak oto wszedł do twojego domu. Dopiero wtedy przekręciłaś zabezpieczenie w drzwiach. Jakoś nie uśmiechał ci się nocny nalot sasaengów. I bynajmniej nie tkwił w tym żaden podtekst, uczyniłaś to trzymając się jedynie zwykłych, podstawowych procedur, z którymi miałaś do czynienia tymczasowo pracując dla wytwórni SM. Szczerze wątpiłaś, aby spotkało cię coś związanego z bandą nieobliczalnych ludzi, ale wszystko było możliwe z tymi dziwnie funkcjonującymi istotami. Nic nie stało na ich przeszkodzie, bo wyśledzenie sygnału ze smartphone'a Baekhyuna nie było czymś wybitnie trudnym. Pewnie nie było takiej potrzeby, by podejmować wszelkie środki ostrożności, a ty jak zwykle wyolbrzymiałaś sprawę, ale skoro zdecydowałaś się go przyjąć, to musiałaś postarać się, by nie popełnić jakiejś pomyłki mogącej zaszkodzić idolowi. Mimo wszystko nie chciałaś przechodzić przez to co połowa piosenkarzy. Wolałaś, by żaden pseudo-sprytny, a zarazem głupio-mądry „fan" znany bardziej jako sasaeng, raczej nie miał namiarów na to, kim jesteś ani gdzie mieszkasz.
Zauważyłaś, że chłopak nie odezwał się, by skrytykować tym razem twój moment słabości, ale albo ci się wydawało, albo na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.
Nie mówiłaś mu nic o zdejmowaniu butów, ale to uczynił. Poszłaś schodami na górę; na nogach czułaś ciepło, bo oprócz puchatych skarpetek, miałaś nałożone kapcie z mordką tęczowej alpaki. Usłyszałaś, że Baekhyun bezszelestnie podąża za tobą. Otworzyłaś przed nim kolejne drzwi, za którymi mieściła się twoja mała pracownia.
-Tu mam potrzebne rzeczy- wyjaśniłaś mu.
-To... od czego zaczniesz?- odezwał się pierwszy raz od dłuższego czasu i usiadł na jednej z przeznaczonych do tego poduszek. Wyjęłaś z niskiej szafki notes oraz długopis i zajęłaś miejsce na miękkiej i obitej pluszem, pastelowej pufie.– Kurczę...- dodał, a ty spojrzałaś w tym samym kierunku co on. Wstałaś i wzięłaś kawałek 'szmaty' z podłogi. Umieściłaś go w małej śmietniczce pod mini biurkiem.- Co stało się tej bluzce? Armagedon?
-Niech cię to nie obchodzi. W każdym razie, czy możesz spróbować opisać mi, chociaż mniej więcej, czego dokładnie... ostatnia stylistka użyła?- próbowałaś skupić jego uwagę na czym innym, ale jak widać od początku coś marnie ci to wychodziło.
-To były najgorsze chemiczne śmieci, noona. Nie chcę sobie nawet przypominać- udzielił ci szybkiej odpowiedzi, wyraźnie poirytowany tym, że ponownie go zignorowałaś i w ogóle się tym nie przejęłaś. Wzrok uparcie utkwił w wystającym materiale z kubła na śmieci.- Ale ta bluzka...
-Umm... a konkretnie jakie?- dopytywałaś się, ignorując jego beznadziejne wstawki, gdyż były ważniejsze sprawy niż informacja na temat tego, jak traktujesz swoje ubrania. W trakcie słuchania go równocześnie notowałaś ważniejsze szczegóły, które udało ci się wychwycić z jego niewyraźnego bełkotu. Swego czasu myślałaś, że Baekhyun cierpi na nieleczoną wadę wymowy, ale dowiedziałaś się, że tak brzmi po prostu akcent z prowincji Gyeonggi, skąd pochodził, więc przynajmniej o to nie mogłaś się do niego przyczepić. Słuchało ci się go nawet dobrze, pomijając oczywiście jakieś jego własne, wybujałe dopowiedzenia o nie wiadomo czym.
Nieważne jak bardzo cię to irytowało, nie okazywałaś mu tego w żaden sposób. Nie zwróciłaś w porę uwagi, bo chłopak zdążył dość szybko zejść z dobrego toru; nie dość, że pozwolił sobie na mało formalny ton, to i jeszcze na głupie teksty... Ale potem nic.
Zaniepokoiła cię nagła cisza oraz spojrzenie Baekhyuna.
-Noona...dlaczego tak się denerwujesz? Odpowiadam ci grzecznie na pytania jak prosiłaś. Przestań pastwić się nad ubraniem...
-Pytałam, czy wiesz, skąd ten czerwony odcień wokół twoich oczu.- przypomniałaś mu, udając, że nie zauważyłaś, że pozbawiłaś swojej sowy na bluzce jednego oka- wykonanego zresztą jak cały wzór z tanich, chińskich koralików.
-Mam uczulenie na eyeliner, ale muszę go używać. Lubię go, ale z drugiej strony mam później po tym takie oczy, jakby mi ktoś posypał pieprzem.
-Jakieś inne uzależnienia?
-Jak to 'inne'? Nie~e...Czy ty mnie pytasz o używki?
-Owszem. Poproszę o odpowiedź.
-Chyba nie, nie wiem... Po co ci to, noona?
-Słuchaj... to może zabrzmieć dziwnie, ale... dlaczego chcesz, żebym to ja ci pomogła? Bo jak zmieniasz stylistów, to przecież też łapiesz zarazki...
-Dlatego mam prośbę noona i naprawdę noona...proszę, pomóż.
To wciąż nie była oczekiwana odpowiedź na twoje pytanie.
* * *
Z twoich piątkowych planów wyszły nici. Najpierw wieczór został zakłócony przez niespodziewane pojawienie się Baekhyuna. Bez fochania się na ciebie jak pani Lee czy okazywania symptomów tego, że potrzebna jest mu specjalna troska, najlepiej kobiecej ręki, Byun od razu przystał na propozycję złożoną mu przez ciebie. Mieliście zobaczyć się ponownie jutro, by omówić szczegółowo ' rozkład terapii', która już wkrótce go czekała, lecz gdy tylko wrócił na tymczasowe 'wynajmowane' mieszkanie, u twych drzwi zjawiła się sama pani Lee. Od razu oznajmiła, iż będzie nieobecna przez kolejny miesiąc, więc wolałaby, by chłopak nie pozostał sam bez opieki w jej domu. Niezwykle zdziwiło cię, iż sąsiadka dba o to, aby Baekhyunowi nie przyszło do głowy, by przypadkiem pojawić się w pobliskim hotelu. Uznałaś, że traktowała go jak własnego syna, dlatego tak się wtrąca. Ostatecznie doszłaś do wniosku, iż jednak przesadziła i to aż za bardzo, kiedy doszło do wymuszenia przez nią na tobie przyjęcia sławnego, lecz niechcianego gościa pod twój dach. Nie tylko sprawiała wrażenie, ale w rzeczywistości naprawdę okazała się być zawzięta w swoich działaniach. Osobiście przeprowadziła również inspekcję czystości w twojej łazience oraz kuchni. Nic nie powiedziała, ale kiwnęła głową w nieznanym celu.
Mimo tego, jak cię potraktowała, uprzejmie pożegnałaś ją życząc miłego urlopu. Ponownie zamknęłaś drzwi i ze złości kopnęłaś mocno komodę stojącą przy ścianie na korytarzu. Tyle nieszczęść w ciągu jednego dnia już dawno cię nie spotkało! Przeklęłaś głośno, gdy do tego wszystkiego doszedł jeszcze ból najmniejszego palca u twojej prawej stopy.
-To na pewno konieczne tak się wyładowywać na rzeczach niematerialnych?
Zacisnęłaś silnie dłonie. Wnet poczułaś, jak twoje długie paznokcie wbijają ci się w wewnętrzną część dłoni, na której zostaną odciski.
-Nie będę przeszkadzał, przecież tu nie zostanę, nie złość się...
-Idę do kuchni zrobić herbatę, też chcesz?
-To do mnie?- niezwykle zdziwiony, oto jak brzmiał oraz czuł się w tej chwili Baekhyun.
-Chcesz czy nie?- ponowiłaś pytanie.
-Nie, ja umm...muszę skorzystać i to pilnie...
-Jak będziesz na górze, to pierwsze drewniane drzwi.
* * *
Ponieważ pani Lee rzeczywiście nie blefowała i zamknęła drzwi do swojego mieszkania, Baekhyunowi nie pozostało nic innego, jak z powrotem udać się do ciebie.
-W miarę możliwości postaraj się już dziś więcej nie otwierać drzwi. Nie mam centralnego ogrzewania, więc może być chłodno.
-Nie wiem, jak do tego doszłaś, ale nie palę.
-Twoja sprawa.- wzruszyłaś ramionami i poszłaś do kuchni dokończyć herbatę, która zdążyła ci już na dobre wyzimnieć, ale żal ci było wylewać, ponieważ zużyłaś ostatnią torebkę herbaty o smaku owoców leśnych. Wróciłaś do salonu, a Baekhyun w tym czasie ponownie udał się do łazienki. Wolałaś nie wnikać, czemu go tak mocno goniło, ale byłaś przekonana, że czeka cię dodatkowe sprzątanie.
-Noona!- zawołał z góry i nawet nie krył niezadowolenia w głosie. – Masz pożyczyć tonik z witaminami B2 i naturalny płyn micelarny? Nie widzę go tu, gdzie trzymasz?
Nie lubiłaś być odrywana od zajęcia, ale dzisiejszy piątek należał do wyjątkowo paskudnych dni. Dlaczego nie mogłaś nawet do końca wypić swojej herbaty?
-Pozwoliłam ci grzebać mi po półkach?- odkrzyknęłaś mu z dołu, a następnie wzięłaś do ust łyk zimnej herbaty, przy okazji przesuwając palcem po ekranie tabletu. Zajęłaś się przeglądaniem elektronicznego katalogu najnowszej kolekcji firmy swoich ulubionych żeli i balsamów do kąpieli, ale powstały pewne utrudnienia i nie mogłaś całkowicie się skupić.
-Noona! Kolagenowe płatki do oczu i olejek do ust. Gdzie ty to ukrywasz? Potrzebne!
Wyjęłaś z szafki puchate nauszniki i przykryłaś nimi uszy, przez co nie musiałaś znosić wrzasków natrętnego właściciela głosu. Jakim prawem panoszył się w twoim domu? Nie, zdecydowanie nie udzieliłaś mu pozwolenia na rozliczanie cię z tego, jak żyjesz.
-Pani pójdzie ze mną- z zamyślenia oraz przeglądania tableta wyrwała cię rozwścieczona, młoda gwiazdka z SM. Wbrew twoim protestom, wyrwał ci tablet z rąk, a następnie wyłączył nie zważając na to, jak bardzo ci się naraził.
-Dokumenty- rzucił krótko.
-Co...
-Drugi raz nie powtórzę.
Nie mogłaś uwierzyć, ale on urządził ci awanturę. W twoim domu! Nie dałaś się sprowokować, więc dla świętego spokoju postanowiłaś zaspokoić jego ciekawość. Podałaś mu teczkę z dokumentacją.
-Zrobimy eksperyment, czekaj tu.- oznajmił, po szybkim przewertowaniu pliku kartek.
-Nie wydaje ci się, że pozwalasz sobie na zbyt wiele?- zwróciłaś mu uwagę.
-Podziękujesz mi później, noona, bo myślę, że mam w 79% rację.
-Acha, a czemu tylko 79%? – zaśmiałaś się, bo nawet on wątpił w swoje racje.
-Możliwe, że coś mogłem pomylić, ale chcę się w czymś upewnić.
Zamrugałaś, bo zamknął drzwi i to tuż przed twoją twarzą.
Tak nie mogło być! Wszystko wymknęło się spod twojej kontroli....
Chwyciłaś za poduszkę i uderzałaś nią energicznie o ścianę, w efekcie wypadł z niej cały puch.
-Jestem... jejku! Noona...co jest? Napadły cię jakieś owady, którym zachciało się do ciepła?
-Jestem rozdrażniona, bo jakiś nawiedzony idol cały czas mnie denerwuje!- warknęłaś do niego niezbyt miłym głosem, po czym zaczęłaś zbierać wypełnienie poduszki i wkładać je do naderwanej poszewki.
-Taa... nie zaczęliśmy dobrze. Na szczęście można to naprawić.
Nie słuchałaś go, do czego najwidoczniej nie zdążył się jeszcze przyzwyczaić. Czy on naprawdę myślał, że miałaś ochotę bardziej niż konieczne zaznajamiać się z nim oraz poznawać jego chore zwyczaje?
* * *
Sztywna jak figura woskowa siedziałaś na poduszce i z przerażeniem w oczach śledziłaś ruchy Baekhyuna, który nie odstępował od ciebie na krok. Denerwowałaś się tak strasznie, że pozbawiłaś kolejnej bluzki wszystkich przyczepionych do niej ozdób.
-Przepraszam cię, ale nie mam wyboru, noona- Baekhyun powiedział to do ciebie pełnym rozżalenia tonem. Nim zdążyłaś temu zapobiec, chłopak pozbawił cię bluzki, ale w zamian nałożył na ciebie taką, której szybko nie zniszczysz. Jakby tego było mało, to związał ci ręce bandażem, zużywając do tego dwie sztuki. Przybliżył lusterko, byś mogła się zobaczyć. Na widok eyelinera pokrywającego twoje gęste rzęsy krzyknęłaś tak głośno, jakbyś zobaczyła co najmniej ducha. Fakt, wyglądałaś dobrze, ale nie lubiłaś siew takiej odsłonie, dlatego wytarłaś oczy w biały koc, którym było okryte krzesło.
-Jest gorzej niż myślałem.- westchnął, a po siarczystej wiązance przekleństw, jaką go potraktowałaś, namoczonym wacikiem w toniku do demakijażu wziął się za bezpieczne usuwanie resztek eyelinera.
-Umowa była taka, że mam pomóc tobie! Nie było mowy o tym, że możesz się na mnie wyżywać!- gdy przyszedł koniec twojej męki zaczęłaś energicznie wycierać twarz w chusteczkę higieniczną, choć wiedziałaś, że to nie do końca dobry pomysł, ale chciałaś jak najszybciej pozbyć się tego świństwa.
-Noona, już się uspokój, przecież nie umrzesz od odrobiny kosmetyków- Baekhyun zaśmiał się, po czym wziął do swoich rąk kawałek wilgotnej chusteczki przeznaczonej do demakijażu. –Nie dramatyzuj już tak, bo nie przestanę się śmiać- poprosił.
-Jesteś durny!- wrzasnęłaś na niego i rzuciłaś w niego inną poduszką.
-O nie, wypraszam sobie takie insynuacje.
-Acha, w takim razie wytłumacz mi!
-Dobrze noona, ale nie musisz na mnie krzyczeć, bo przecież nic ci nie zrobiłem.
-To tobie się tak wydaje.
-Noona, twój przypadek nie jest końcem świata. Tak samo jak są osoby, które robią coś, czego nie cierpią, ale osiągają ambitne wyniki, tak samo może się to udać komukolwiek innemu. Nawet z maquita...maruta... z twoim lękiem do kosmetyków jesteś cudowną stylistką i czy zgadzasz się z tym, czy nie, nie ustąpię. – z chęcią zdjęłabyś mu ten zadziorny uśmieszek z twarzy, pewnie fanki nie byłyby zadowolone, że z sadystyczną wręcz satysfakcją zabrałaś się za zniszczenie perfekcyjnego wizerunku Baekhyuna.
-Maquillaphobia.
-Właśnie.- przytaknął, próbując powtórzyć nazwę, ale z jego ust wyszedł tylko zlepek brzmiących jakoś dziwnie afrykańsko słów- Przy okazji, mogę zadzwonić do Chanyeola z twojego telefonu? Skończyły mi się ubrania na zmianę, nie przewidziałem, że wyjazd się przeciągnie.
-Ja się zemszczę i to tak, że mnie na długo popamiętasz. – rzuciłaś złowieszczo, lecz z czystej dobroci podałaś mu swój telefon. Zostawiłaś go samego z sobą w pokoju i udałaś się do tajemniczego miejsca. Przyszła pora na pocieszenie w postaci opakowania bajecznie smacznych, cukrowych, tęczowych bez.
💖 💖 💖 💖
Maquillaphobia- chorobliwy i irracjonalny lęk przed kosmetykami
Myślałam, aby zamknąć ten scenariusz w jedynie 3 częściach, ale coś czuję, że potrzebna jest kontynuacja. Jeżeli ktoś chce, to proszę o napisanie o tym w komentarzach.
-SongJiji
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top