4
Siedział przy barku klubu "Turn-on", a moja towarzyszka zajmowała miejsce tuż obok mojego, zapewniając mi tym samym poczucie bezpieczeństwa. Nigdy nie przypadałam, za zatłoczonymi miejscami.
Ciekawe co teraz robił Ed...
Natychmiast odgoniłam od siebie te myśli, a pod moim nosem dostrzegłam kieliszek z drinkiem.
-serio? Zamówiłaś mi drinka? - spojrzałam z rozbawieniem na moją towarzyszke.
-to nie ja!przysięgam! - uniosła ręce w geście obronnym. Przymróżyłam oczy i zerknęłam na nią podejrzliwie.
-mówi prawdę... - usłyszałam męski głos za mną i natychmiast się odwróciłam
-Jasper!? - podskoczyłam, gdy ujrzałam znajomą mi twarz.
-Dobry wieczór... Mam nadzieje, że nie przeszkodziłem w waszym babskim wieczorku-zaśmiał się delikatnie, co wydawało się urocze...
Stop...nie myśl tak o nim...
-więc.. Co tu robicie? - spytał z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy.
-Świętujemy rozwód Rach!! - wrzasnęła niespodziewanie moja przyjaciółka.
-C... Co? N.. Nie- wybałuszyłam oczy.
-O kurde... Rachel, ja nie wiem za bardzo co powiedzieć... Przykro mi- blondyn położył mi rękę na ramieniu, a ja westchnęłam, piorunując przy tym Sarah spojrzeniem.
-Ed i ja nie rozwodzimy się... Ta tutaj po prostu za dużo wypiła-mruknęłam palcem wskazując na wytykającą język szatynke.
-w takim razie... Tej pani już dziękujemy - powiedział Jasper, przy okazji zabierając Sarah kieliszek.
-No Halo?! Co to ma być?! To dopiero mój 3!-naburmuszyła się.
-chyba 30..-poprawiłam ją, nie mogąc przestać się śmiać. Atmosfera między nami się rozluźniła, wypiłam może ze cztery drinki, ale alkohol jeszcze nie uderzył do głowy.
Niespodziewanie pod mój nos poleciał kieliszek wódki.
-na trzy... Raz... Dwa... Trzy! - zawołał Jasp i równocześnie oprużniliśmy zawartość szklanych kubeczków, robiliśmy tak jeszcze jakieś 6 czy 7 razy, a może to było 10... W każdym razie po piątym już nie ogarniałam ile pije.
Nie minęło dużo czasu, a mój kolega z pracy przykleił się do mnie i nie chciał puścić.
-Rach... Ty się tyl.... Tylko marujesz w tyym małżeństwie...-czkał co jakiś czas.
-serio... Zgadaliście się z Sarah czy co?! - puknęłam go w czoło, przez co tylko mocniej mnie do siebie przycisnął.
-Jas...Jasper..p..puść - warknęłam, kiedy jego ręce znalazły się pod moją bluzką. Jak opatrzona wstałam z jego kolan i pobiegłam do łazienki.
Oparłam się o zamknięte drzwi i powoli osunęłam się w dół, próbując w jakiś sposób zahamować kręcenie w głowie.
W mojej kieszeni zawibrował telefon.
Od Ed💋💍
Rachel proszę wróć do domu...
Od Ed💋💍
Porozmawiajmy.
Od Ed💋💍
Kochanie tęsknię za tobą.
W tym momencie chciałam tylko jednego... Znaleźć się przy Edzie.
Trochę niezdarnie wstałam i wychodząc z łazienki, ruszyłam po Sarah.
-k.. Kochana zwijam się - bardziej bełkotałam, niż mówiłam.
-a... A.. Ale fajnie to... Tu jest - ona ledwo cokolwiek ogarniała. Wzięłam ją pod pache i ruszyliśmy do wyjścia.
Po chwili mogłam spokojnie oddychać, zamówiłam taksówkę i ruszyłam w kierunku domu... I Eda.
~~~×~~~
Dzisiaj krótszy, ale wracam na wattpada z opowieściami ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top