rozdział 11


Louis patrzył na mnie ze strachem w oczach, jego ręka w której trzymał telefon opadła wzdłuż ciała, a ja kątem oka zauważyłem, że połączenie zostało zerwane. 

- Zayn - zaczął niepewnie chłopak 

- Louis - odparłem wpatrując się w jego oczy - sory, ale wszedłem do toalety i chcąc nie chcąc, byłem świadkiem twojej rozmowy telefonicznej 

- Tak - zdołał tylko tyle wydukać 

- Stary, jesteśmy przyjaciółmi tyle lat, jesteśmy jak bracia, jak mówi to Harry, więc powiedz mi proszę czy ty zakochałeś sie w moim chłopaku? - zadałem pytanie, które męczyło mnie od samego początku, gdy wszyscy się tu spotkaliśmy.

- Co? - otworzył szeroko oczy i zaczął sie histerycznie śmiać 

- Nie no co ty, jak mogłeś nawet tak pomyśleć? Tak zakochałem się beznadziejnie, ale nie w Harrym, możesz być spokojny Zee. 

- Mówisz prawdę czy kłamiesz, żeby mnie nie zranić, bo jeśli tak to ja już wole najgorszą prawdę, niż słodkie kłamstewka - powiedziałem patrząc na niego poważnie 

- Mówię prawdę, to nie w Harrym sie zakochałem, to ktoś inny. Poznałem go tu na chwile przed opuszczeniem kraju, całowaliśmy sie i spędziliśmy razem noc. Potem spotkaliśmy sie parę razy, ale to wystarczyło, bym pokochał go całym sercem. W dniu wyjazdu czekałem na niego na lotnisku, bo obiecał że poczeka na mnie, że gdy wrócę to będziemy razem, ale nie przyszedł.  Wysłał mi tylko sms, że to koniec i że on ma już swoją miłość, a ja ze złamanym sercem. Wyleciałem na tyle czasu, ale kochać nie przestałem. Dziś go zobaczyłem i moje serce zaczęło krwawić jeszcze bardziej. 

Spuścił wzrok, a ja ze łzami w oczach go przytuliłem.

.

.

.

Dużo gwiazdek na pocieszenie dla Lou 





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top