Rozdział VI Wypad na miasto [2/3]

Nie musieliśmy długo czekać - Tord z Edd'em przyszli za dwie minuty. Obaj mieli przy sobie wielkie torby z zakupami.

- Wy nic nie kupiliście? - zapytał Tord.

- Kupiliśmy! Lustro! - Matt tryskał radością.

- Pomogłem mu wybrać - Tom wskazał lustro Matt'a.

- Poczekajcie tu chwile. Matt, daj mi swoje lustro. - Edd wyciągnął rękę w stronę Matt'a.

- Dlaczego?

- Teraz idziemy się przejść, a zakupy schowamy do naszego auta - po wypowiedzi Edd'a Matt oddał swój zakup. - Ja i Tord pójdziemy zanieść te zakupy, a wy możecie pomyśleć gdzie możemy się przejść - obaj ruszyli w stronę samochodu.

- To... gdzie się przejdziemy? - spojrzałem na Matt'a.

- Może jakąś boczną uliczką żeby zobaczyć jak ludzie ubrali domy?

- Po co ja Cię w ogóle pytałem - powiedziałem załamany. - Nie mam zamiaru na to patrzeć.

- Tooo... - zastanowił się chwilę - Pójdźmy do kina!

- Więc? - zapytał Edd, który już wrócił - To gdzie idziemy?

- Chyba do kina - Matt wskazał ręką kino znajdujące się niedaleko.

- Na co? - podszedł do nas Tord.

- I tak nie będę oglądał tego na co pójdziemy, więc na mnie nawet się nie patrz - powiedziałem odwracając wzrok.

- Chodźmy na Listy do M! - zaproponował Matt.

- Okey - powiedzieli jednocześnie Edd z Tord'em.

Skierowaliśmy się w stronę kina. Edd kupił bilety. Czekaliśmy piętnaście minut - zdążyliśmy kupić popcorn i Cole dla każdego - po czym weszliśmy na sale numer siedem. Zajeliśmy swoje miejsca. Obok Matt'a siedzieli kolejno: Edd, ja i Tord, a po drugiej stronie jakaś starsza pani (xD). Seans rozpoczął się po trzydziestu minutach reklam, kiedy już zdążyliśmy zjeść połowę zakupionych przez nas rzeczy. Usiłowałem usnąć lub robić cokolwiek innego niż oglądanie tego filmu, ale po prostu sie nie dało! Był puszczony tak cholernie głośno!

Po dwóch godzinach męki wyszedłem z sali kinowej razem ze wszystkimi.

- Która jest godzina? - zapytałem.

- Czternasta dwadzieścia - Matt sprawdził godzinę na telefonie.

- Kiedy wracamy?... - spojrzałem się na Edd'a.

- Ej, bez takich. Jesteśmy tu cały dzień.

- Co kurwa? Czemu nikt mi nie powiedział!?

- Też nic nie wiedziałem - wtrącił się Tord.

- Nie mówiłem Wam? - spojrzał na nas obu pytająco.

- NieeeEE? - odpowiedzieliśmy razem. Okey, to było dziwne.

- Ale już wiecie. Może pojdziemy teraz do centrum? - brązowooki zmienił temat.

Już naprawdę miałem gdzieś to gdzie spędzimy ten dzień, bo najchętniej poszedłbym teraz spać.

[Tord Pov.]

Byliśmy w centrum. Wpadłem na pewien genialny pomysł *(͡° ͜ʖ ͡°)*

- Co Ci się stało w ryj? - Tom na mnie spojrzał.

- A co Tobie się stało w ryj? Teraz rozdzielimy się inaczej. Ty idziesz ze mną - złapałem go za rękę.

- C- Nieeeeeeee!

- Tak. Chodź - prowadziłem go w pewne miejsce zostawiając Matt'a i Edd'a, którzy zaraz gdzieś poszli.

- I tak mam już spierdolony dzień.

- Też nie wiedziałem, że będziemy tu tak długo.

- Więc będziemy się teraz wkurwiać nawzajem?

- Słuchaj. Chce teraz spędzić czas z Tobą i mam na to plan, więc ja nie będę Cię wkurwiał, nie wiem co Ty planujesz.

- ... - chyba się zaciął - y. - xD - Dobra, dajmy sobie dzisiaj spokój.

- To właśnie chciałem usłyszeć.

---
Ja kurw nie wiem co ja wymyśliłam, ale lepsze to niż nic.

Zaczęłam to pisać, potem brak weny i dzisiaj kontynuowałam tak gdzieś od połowy i wyszło to
---

502 słowa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top