Rozdział IX Dziwne uczucie
— Dobra. Nie ważne. Po prostu zapomnijmy o tym. Nie zbliżaj się do mnie więcej.
— ... To tylko bluza.
— To naruszenie mojej prywatności. A teraz odwal się ode mnie! — powiedziałem stanowczo po czym odszedłem bez słowa, a on stał w miejscu.
Ruszyłem w strone swojego pokoju, usiadłem na łóżku, chwyciłem Susan i zacząłem coś na niej brzdąkać. Wtedy uspokoiłem się trochę.
[Tord]
Stałem jak wryty. Nie wiem co mi się stało. Nie mogłem tego tak zostawić. Dlaczego on odszedł bez słowa? Trzeba to wyjaśnić.
Podszedłem pod jego drzwi. Pisało na nich "Nie wchodzić", ale zignorowałem to - jak zawsze. Nie zastanawiałem się co może robić kiedy wejde do jego pokoju i nie nastawiałem się na nic, ale mimo to byłem zaskoczony. Siedział i grał jakąś spokojną melodie na swojej gitarze. Podszedłem do niego i spodziewałem się reakcji w stylu "Co ty tu robisz? Wyjdź z mojego pokoju" lub czegoś bardziej wulgarnego, ale w ogóle nie zareagował. Najwidoczniej uspokoił się siedząc sam, w ciszy w swoim pokoju, co było do niego niepodobne. Ewentualnie mógł być zmęczony, ale to nawet nie ma sensu, bo kilka minut temu się obudził.
Usiadłem na łóżku obok niego. Siedziałem tak może dziesięć sekund i już chciałem coś powiedzieć, gdy nagle on zapytał się mnie czy nie chce zjeść z nim kolacji. Szczerze, to pytanie mnie zaskoczyło, pomyślałem, że Tom może być typem "tsundere", który występuje w anime... Nie! Jezu! O czym ja myśle! Eh... Jadłem kolacje i raczej nie byłem już głodny, ale pomimo tego zgodziłem się, bo wiem że był wkurzony po tym incydencie z bluzą i odziwo nie chciałem bardziej go wnerwiać, tak nagle. Czemu? Za nic nie wiem.
Byliśmy już w kuchni. Tom stał przy mikrofalówce odgrzewając kawałki pizzy, które ostały się dla niego, podczas gdy ja siedziałem przy stole nie wiedząc co ze sobą zrobić. Tom usiadł naprzeciwko mnie i w tym samym momencie do kuchni wszedł Edd:
— E. Co się tu dzieje, jeśli mogę wiedzieć? — powiedział patrząc się na Toma i przechodząc przez całą długość kuchni, aby dostać się do szafki z kubkami.
— Będę jadł kolacje, nie widać? — odpowiedział Tom zaczynając jeść pierwszy kawałek pizzy.
— Ale tak razem? To trochę dziwne.
— A weź już. Nie wtracaj się — powiedział obojętnie czarnooki.
— Dobrze — Edd rozejrzał się po pomieszczeniu. — Chodź Ringo! — wziął kotkę na ręce i wyszedł.
Zostaliśmy sami.
— Mógłbyś mi powiedzieć dlaczego mam tu z Tobą siedzieć? — w końcu zapytałem.
— Dopiero wstałem, ale słabo się czuje. Wiem, że to dziwne, ale jeśli miałbym upaść na stół czy gdziekolwiek to weź mnie złap czy coś.
— ... — co kurwa, on tak na serio?
— Przepraszam. To co powiedziałem nie miało sensu, ale wiesz o co chodzi, prawda?
Jaki on jest spokojny...
— Naprawdę jest z Tobą aż tak źle? — zapytałem trochę wystraszony jednocześnie dotykając jego czoła.
— Mh — jego powieki powoli opadały.
Zanim zasnął zdążył wziąć ostatni gryz pizzy - w rezultacie zjadł pół kawałka i na tym się skończyło. Dzisiaj nieźle się wkurzył kiedy wyjąłem go z samochodu i zaniosłem do pokoju bez jego zgody, ale teraz nawet nie mam jak się go o to zapytać, bo jest za słaby żeby racjonalnie myśleć. Nie będzie miał o to pretensji, bo miałem tu być tylko dlatego, aby pomóc mu w takiej sytuacji, więc jestem... Kiedy ja zmieniłem postawe na "taką"?...
Odsunąłem krzesło od stołu i chwyciłem go w stylu panny młodej. Tak niosąc go do pokoju o mało się nie przewróciłem - prawie dostałem zawału w tamtym momencie. Tom na szczęście nie obudził się. Niosąc go tak cały czas zastanawiałem się jak można tyle spać. Chociaż patrząc na to z drugiej strony wcale nie spał aż tak wiele, bo z naszego wyjazdu przyjechaliśmy grubo po południu, a on obudził się pare godzin po tym jak go położyłem.
Wszedłem do jego pokoju, położyłem go na łóżku, ale doznałem dziwnego uczucia, które nie pozwalało mi wtedy od niego odejść, więc usiadłem na krześle obok.
---
iiiii tu zakończymy >:)
A więc następny rozdział pojawi się za pół roku
Dowidzenia :)
---
[28/05/19]
[3-4/06/19]
[22/06/19]
663 słowa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top