X

Luna
Po zakończonym posiłku nie byłam w stanie od razu wrócić do siebie. W związku z natłokiem myśli w mojej glowie, zdecydowałam się na spacer w pobliskim parku by sobie to wszystko jakoś poukładać. Muszę to zakończyć. Myśli o zbliżającej się rozmowie z brunetem, nie dawały mi spokoju. Wiedziałam że muszę zakończyć to niekończące się szaleństwo. Podświadomie czułam, że tego właśnie potrzebuje - by zakończyć burzliwy związek z przytupem. Do tego natomiast potrzebowałam pomocy, kogoś kto już raz mnie skrzywdził. Balsano. Chciałam dać Simonowi nauczkę, mimo tego iż sama nie byłam bez winy, miałam już wyznaczony cel i nie zamierzałam z niego rezygnować. Po krótkim spacerze, postanowiłam udać się do najbliższego sklepu, by zrobić małe zakupy, które miały pomóc mi w realizacji mojego planu.
W sklepie zaopatrzylam się w paczkę ulubionych papierosów brązowookiego. Mallboro. Czerwone. Dwie butelki czerwonego wytrawnego wina oraz niezbędnik skrzywdzonej kobiety - jego ulubione prezerwatywy. Niestety nieobyło się bez niezręcznej sytuacji przy kasie, lecz zdecydowałam się zignorować dziwne spojrzenie ekspedienta kasującego moje nietypowe zakupy. Po uregulowaniu należności udałam się jeszcze do najbliższej galerii handlowej z zamiarem kupna sukienki oraz bielizny.
W witrynie sklepowej ujrzałam krótką, bordową sukienkę na ramiączkach z odsłoniętymi plecami. Wystarczyło jedno spojrzenie by ową sukienkę zakupić, a do kompletu kupiłam skąpą, czarną, koronkową bieliznę, która idealnie komponowała się z bordowym odcieniem sukienki.
Po zakończonych zakupach skierowałam swoje kroki w stronę swojego mieszkania, by wdrożyć w życie swój plan. - Jestem! - Krzyknęłam zaraz po przekroczeniu progu mieszkania. Odezwała się głucha cisza. Idealnie. Wyjęłam sukienkę oraz bieliznę i skierowałam się do łazienki, by wziąć prysznic i przygotować się do wyjścia. Podczas kąpieli usłyszałam że Alvarez wrócił, co bardzo mnie zadowoliło, ponieważ swoje zakupy zostawiłam na widoku, tak by mógł je dostrzec. Wyszłam z łazienki 30 minut później, gotowa by zacząć działać.
- Simon. - Mój głos rozległ się po pomieszczeniu. - Co to za rzeczy? - Odpowiedział siedząc na kanapie równocześnie popijając piwo. Zamiast odpowiedzieć, zaczęłam ubierać buty na wysokim obcasie oraz zakładać na siebie płaszcz. - Co do chuja?! - Usłyszałam jego głos za sobą, więc postanowiłam się odwrócić i zacząć działać. - Simon, zapomniałam Ci powiedzieć, że wychodzę i nie wrócę na noc. - Odpowiedziałam bezceremonialnym tonem, spoglądając na niego spod rzęs. - Co to ma znaczyć? - Pytał dalej, nie wiedząc co ze sobą począć. - Może powiem to inaczej, by było to jasne i klarowne. - Zaczęłam. - Z nami koniec jebany oszuście. - Zakończyłam swoją wypowiedź, lecz dodałam. - Masz czas by się wynieść, do 48 godzin nie chce Cię tu widzieć. - Odwróciłam się, zgarnęłam torbę z zakupami i skierowałam się do wyjścia nie zważając na jego wołania i krzyki. Miałam dzisiaj w planach jeszcze kilka rzeczy i z tą myślą skierowałam się do mieszkania Balsano.
Matteo
Po ciężkim dniu w biurze, odebraniu brata z zajęć i zrobieniu czegoś do jedzenia, w końcu znalazłem chwilę dla siebie. Zerwałem opatrunek z posiniaczonej dłoni, po czym udałem się do łazienki. Zabrałem się za doprowadzenie do porządku swojego zarostu, który był już zdecydowanie za długi. Po relaksującej kąpieli, położyłem brata spać. Sam zabrałem się za butelkę wina, którą otrzymałem od Gastona z okazji moich urodzin. W tym samym czasie zdecydowałem się zgarnąć torebkę z lodem by choć trochę zmniejszyć opuchliznę na swojej prawej dłoni. Dobrze że nie złamałem mu nosa. Moje myśli krążyły przez cały dzisiejszy dzień, na cały ten tydzień, wokół zielonookiej piękności. Cholera. Znów złapałem się na fantazjowaniu, do czego nie doszło ostatnio, że względu na ostatnie wydarzenia. Moje rozmyślania zostały przerwane przez pukanie do drzwi mojego mieszkania. Czyżby Perida?  Stanąłem w drzwiach jak zamurowany że względu na to co i kogo zobaczyłem. Momentalnie poczułem że robię się twardy, a moja tygodniowa flustracja mogła za chwilę eksplodować. - Matteo Balsano. - Odezwała się uwodzicielskim głosem spoglądając na mnie zalotnie. - Co tu tutaj robisz? - Zapytałem, ledwo panując nad swoim spojrzeniem. - Mam dla Ciebie propozycję. - Odpowiedziała w tym samym czasie oblizując swoje pełne malinowe usta. Kurwa. A ja już wiedziałem że oszaleję..


Przepraszam.. wracam z zamiarem zakończenia tej historii, lecz niestety nie jestem w stanie zagwarantować kiedy pojawią się kolejne rozdziały.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top