Prolog
Ona
- Skarbie, wybacz mi - Z za drzwi odezwał się męski głos, który dziewczyna poznałaby wszędzie. - Wejdź. - Odpowiedziałam sucho, nie mając siły ani ochoty tego przedłużać, przecież kiedyś muszę mu wybaczyć. - Witaj kochanie. - Odpowiedział ciemnowłosy chłopak, wchodzący do mojego mieszkania. - Teraz wytłumacz mi łaskawie, dlaczego moja pizza jest zimna Simon? - Powiedziałam, starając się zachować powagę w głosie.
On
- Tak, załatwiłem sprawy związane ze szkołą Michela. - Odpowiedziałem po raz kolejny tego dnia, mając dość spraw chłopca na głowie. Wsiadam do mojego czarnego BMW po czym kieruję się w stronę mojego apartamentu. Nim zdążę wysiąść z pojazdu otrzymuje kolejny tego dnia telefon. - Czego? - Pytam nieco zniecierpliwiony, upierdliwością ludzi dzisiejszego dnia. - Tak, mówiłem wam że rezygnuje, wracam do Buenos Aires, czy wam się to podoba czy nie.
Pozdrawiam, ostatnich niedobitków którzy zdołali przebrnąć do tego momentu ;)
XOXO
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top