Rozdział 23

Zajechaliśmy na miejsce, w związku z tym, że w Szczyrku nie ma nigdzie w pobliżu noclegu, będziemy musieli zajechać jeszcze dzisiaj do Wisły. Myślałem, że się zatrzymamy tu na kilka dni, ale jak tak to możliwe, że wcześniej będę w domu. Wsiedliśmy z samochodu i wyjęliśmy sprzęt, a chwilę po naszym przyjeździe na miejsce podjechali Niemcy.

Andreas jak tylko zobaczył swojego trenera od razu do niego podszedł. Potem poszliśmy się rozgrzewać przed skokami.

- Jak tam, gotowi na skakanie? - zapytał trener Horngacher
- Chyba tak - odpowiedziałem.
- Chyba? - zapytał.
- Tak, chyba, wszystkie plany mi trener popsuł, miałem robić chrzciny córki, a Pan napisał do mnie w sprawie zgrupowania, że obowiązkowe. - powiedziałem z krzykiem, tak wiem, że do trenera powinno się szacunek mieć, ale bez przesady, mam parę
- Panie trenerze, Maciej ma rację - powiedział Piotr - rodzina jest najważniejsza.

Jak skończyliśmy się rozgrzewać, poszliśmy na wyciągi krzesełkowe, całą drogę na górę myślałem o tym czy nie przeprosić trenera za moje zachowanie, ale w sumie chyba nie mam za co, przez niego moja żona płakała i wszystkie plany się posypały.

Nikola

Wstałam z łóżka i poszłam zrobić śniadanie i coś na ciepło do picia. Zrobiłam kilka kanapek i położyłam je na stole razem z czterema filiżankami kawy.

Po 10 minutach do kuchni wchodzi Magda.
- Hej Nikolka - przywitała się ze mną, a następnie popatrzyła na leżące na stole śniadanie - czemu zrobiłaś 4 kawy?
- O kurcze, to z przyzwyczajenia - powiedziałam zabierając dwie kawy, już chciałam je wylać, ale moja przyjaciółka mnie powstrzymała.
- Nikola nie, zostaw je - powiedziała - później wypijemy.

Powiedziała a ja ją odłożyłam z boku i usiadłam koło niej. Kanapek oczywiście też zrobiłam więcej i też zostały, więc schowałam je do lodówki, przegrywając talerzem. W między czasie dzieci się obudziły, a my poszłyśmy się nimi zająć.

Po jakimś czasie przeszedł mi SMS, wzięłam telefon, aby zobaczyć kto to. Jak zobaczyłam na wyświetlaczu imię swojego męża od razu się uśmiechnęłam.

Maciek: Hej kochanie, co tam słychać?
Nikola: A dobrze wszystko, a u ciebie?
Maciek: A tak sobie, nakrzyczałem na trenera, wiesz popsuł nasze plany.
Nikola: Nie denerwuj się już, będzie dobrze, kocham cię 😘.

Jak skończyliśmy pisać to poszliśmy z dziećmi na spacer. Po kilku minutach spaceru zorientowałam się, że przecież Maciej za kilka dni będzie w Wiśle z Andreasem.
- Ej Madzik, wiesz, że oni za niedługo będą w Wiśle, może pójdziemy się z nimi zobaczyć, czy raczej nie? - powiedziałam.
- Żartujesz sobie? Pewnie, że pójdziemy, strasznie się za nim stęskniłam.

...........
Witam.
Jak wam się podoba?
Mi nawet się podoba, ale chyba mogło być lepiej.
Dzisiaj na moim profilu pojawi się nowe opowiadanie, może kogoś zainteresuje.
Do następnego :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top