Rozdział 19
Przyszli do nas goście, o umówionej porze. Kamil miał w ręce torebkę na prezenty, a Piotr tort urodzinowy. Maciek zapytał się ich po co im to wszystko, a oni najpierw popatrzyli na siebie, potem na nas i zaczęli się śmiać.
- Dzisiaj, mój syn ma urodziny i chcieliśmy zrobić u was imprezę dla niego. Mam nadzieję, że się zgodzicie. - powiedział Piotrek.
- A mamy teraz inne wyjście? - zapytał Andreas.
- No wiecie, nie za bardzo, bo jego koledzy i koleżanki czekają na zewnątrz. - dodał Kamil wskazując na okno za którym był tłum młodzieży.
Położyłam tort na stole i wypuściłam resztę gości, miałam wątpliwości czy wszyscy się zmieścimy przy stole. Jak nie to miałam jeszcze do dyspozycji stolik w salonie przy którym będą siedzieć dorośli. Po chwili mogłam odetchnąć z ulgą, ponieważ, moje przypuszczenia się nie sprawdziły i wszyscy znaleźli miejsca.
Zaśpiewali,, sto lat", po czym usiedli, a Piotr pokroił im tort i rozlał do kieliszków dziecięcego szampana.
Po imprezie, która zakończyła się o godzinie 2 w nocy poszliśmy spać. My znowu piliśmy i znowu jesteśmy nie do końca trzeźwi, i jutro znowu będziemy nie przytomni. Pomyślałam, że trzeba będzie trochę ograniczyć spożywanie alkoholu, najlepiej do zera.
- Nie pije do sylwestra - powiedziałam gasząc światło.
- Ty nie wytrzymasz, powiedział mój mąż - który ja raz to słyszę?
- Nie wiem kochanie, ale ja mówię serio. Dobranoc
- Dobranoc. - odpowiedział, odwrócił się na drugi bok i przykrył się bardziej kołdrą. Ja zrobiłam to samo i zasnęłam błyskawicznie.
Rano pierwsze wstały dzieci. Karl, Klaudia i dzieci Piotrka. Taka była kolejność. Potem wstałam ja, Kamil, Maciek i Andreas. Magda jeszcze spała.
- Cześć młody, jak po imprezie urodzinowej? - zapytałam.
- Dobrze, świetnie się bawiliśmy, dostałem fajne rzeczy. - odpowiedział.
- No to się cieszę. - powiedziałam - a czekaj, bo nie pamiętam, czy rodzice po nich przyszli?
- Nikola, tobie się film urwał chyba - powiedział Andreas Wellinger - ja nie piłem, więc wziąłem samochód ten duży i odwoziłem ich do domów.
- O kurde, chyba za dużo wypiłam. - powiedziałam.
- A pamiętasz co mówiłaś, przed pójściem spać? - zapytał Maciek.
- Nie.
- Powiedziałaś, że nie będziesz pić do sylwestra. - powiedział.
- Jaka ja głupia wczoraj byłam. Nie to, że nie będę pić do sylwestra, napije się, tylko, że z umiarem.
Jak powiedziałam ostatnie słowa to wszyscy zaczęli się śmiać, pewnie pomyśleli ,,ta ty i umiar", ale ja wiedziałam, że nie będę już tyle pić. Przecież mam pół-roczne dziecko, i muszę dawać dobry przykład jako matka. Szczerze, to Maciek też powinien być dobrym ojcem i też powinien ograniczyć spożycie alkoholu.
.......
Jest napisałam.
Cieszycie się? Myślę, że tak.
Nagły przepływ weny.
Kocham takie,
Mam nadzieję że podoba się rozdział? Przepraszam, że nie było mnie tyle czasu. Postaram się to nadrobić.
Do następnego :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top