Rozdział 14

Staliśmy na dworze i pakowaliśmy walizki do samochodu, pomyśleliśmy, że wyjedziemy wcześniej, aby mieć pewność, że się nie spóźnimy na kwalifikacje. Do Słowenii jedzie się około 6 godzin, bez przerwy, ale my będziemy się zmieniać, w sensie Maciej jedzie do Austrii, a Andreas z Austrii do Słowenii. Reszta leci samolotem, ale my z racji tego, że mamy małe dzieci wolimy jechać samochodem.

Wyjechaliśmy, Magda jeszcze po 5 razy sprawdzała czy wszystko jest wzięte i zamknięte. Chłopaki jeszcze zrobili sobie 5-minutowy trening iwsiedli do samochodu, a następnie ruszyliśmy. Spojrzałam jeszcze na zegarek, była 17, modliłam się w duchu żebyśmy zdążyli.

Po 3 godzinach zatrzymaliśmy się pod stacją benzynową w Austrii.
- Chce ktoś kawę? - zapytała Magda.
- Wszyscy. - odpowiedział Andi.
- Ok, to idę kupić. - powiedziała wysiadając z samochodu - Nikola idziesz ze mną?
- Jasne - powiedziałam i wyszłam z samochodu.

Weszłyśmy do pomieszczenia. Trochę byłyśmy zdziwione, że nie ma ekspresu do kawy na środku, jak to bywa w Polsce, tylko jest za ladą u kasjerki.
- Wir habe zwei cafe - powiedziała Magda w języku niemieckim, który biegle umiała.
- Danke Schön - odpowiedziała biorąc kawę na tacy.
- Daj pomogę Ci - powiedziałam biorąc od niej dwie kawy.

Weszłyśmy do samochodu i postawiłyśmy kawę na stojak. Poczekaliśmy jakieś 30 minut i ruszyliśmy dalej.

Minęło niecałe 5 godzin zanim żeśmy dojechali na miejsce, czyli znacznie więcej niż przypuszczaliśmy. Była 3 w nocy, wszyscy już spali, a obsługi w hotelu nie było, ponieważ rozpoczyna pracę dopiero za 2 godziny. Postanowiliśmy się chwilę przespać w samochodzie.

O 5:30 zadzwonił budzik, który ustawiła Magda w swoim smartfonie. Wszyscy wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się w kierunku recepcji hotelowej.
- Dzień dobry, w jakich pokojach jest kadra polska i niemiecka? - zapytałam.
- Kadra polska w pokojach od 207 do 210, a niemiecka od 214 do 217. - odpowiedzila pani za ladą.
- To jest na 2 piętrze?
- Tak. - odpowiedziała, a my udaliśmy się w kierunku windy.

Stanęliśmy przed przesuwnymi, stalowymi drzwiami windy na których widniała kartka na której było napisane w trzech językach ,, elevator is broken", czyli winda jest zepsuta. Było napisane po słoweńsku, niemiecku i angielsku. Powiedzieliśmy sobie trudno i wzięliśmy swoje walizki i udaliśmy się na drugie piętro po schodach. Maciek powiedział, że przynajmniej będą mieli trening przed kwalifikacjami.

Magda po jakimś czasie stanęła na środku schodów i oparła się o poręcz. Walizka, która stała na schodach przewróciła się i spadła na pòłpiętro. Odpadły od niej kółka i urwał się uchwyt.
- Teraz to już wogòle jej nie zaniosę - powiedziała Magda.
- Jak to nie dasz rady? - powiedział Andreas - My z Maćkiem niesiemy walizki, a Maciek jeszcze ma Klaudie na rękach, i dał radę.

..................
Dzień dobry wszystkim :)
Od razu chciałam was przeprosić za swoją nie obecność, mam nadzieję, że cieszcie się, że pojawił się kolejny rozdział.
Ten liczy 428 słów, nie wiem czy to dużo czy mało, ale na tyle mnie stać.
To opowiadanie liczy 450 wyświetleń tylko, więc nie wiem czy wam się podoba czy nie, piszę rozdziały tylko wtedy gdy mam wene.
Czekam na opinie całego opowiadania.
Do następnego :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top